Z Melbourne do Londynu jest 10500 mil, ale przy świstokliku podróż zajmuje tylko 12 minut: nie jest to wystarczająco długo, by Severus mógł dojść do siebie po pożegnaniu Susan Granger. Nie chodziło o to, że go przytuliła - jej ramiona owinęły się wokół jego szyi, a jej usta zacisnęły się na jego policzku - ponieważ od czasu powrotu do zdrowia był przytulany przez Poppy i Molly Weasley, Hooch mocno ściskała jego dłoń, jednocześnie klepiąc go po plecach, a niezliczeni ludzie uścisnęli mu dłoń w gratulacjach lub pocieszeniu. Nie, tak właśnie powiedziała: „Jesteś teraz rodziną, Severusie, po wszystkim, co dla nas zrobiłeś. Mam nadzieję, że nie zawahasz się zapytać, czy czegoś potrzebujesz". Kiedy jego stopy wbiły się w podłogę Międzynarodowego Centrum Przylotów i Odlotów świstoklików Faris Spavin, słowo „rodzina" wciąż odbijało się echem w jego mózgu.
- Hermiono!
Trzech chudych chłopców zerwało się na równe nogi i tłoczyło się obok linii celnej, nie myśląc o protokole międzynarodowym. Ku zniesmaczeniu Severusa, urzędnik spojrzał pobłażliwie na Harry'ego Pottera, chłopca, który przeżył ignorowanie zasad, jego pomocnika, Weasleya i tego idioty, Longbottoma, ruszyli w stronę Granger z całą elegancją stada szalejących hipogryfów.
- Harry! - Granger potknęła się, gdy ruszyła w jego stronę, wciąż niezrównoważona po przejażdżce świstoklikiem, a Potter wyciągnął rękę, by ją chwycić, nawet gdy zarzuciła go na ramiona. - Tak się cieszę, że wszystko w porządku!
Ich uścisk był niezręczny: jedno z ramion Pottera było uwięzione w objęciach Granger, jej twarz była przyciśnięta do przodu jego szaty, a jej włosy były na jego twarzy. Nie puszczając, Granger wyciągnęła rękę do chłopca Weasleyów i też chwyciła go za rękę.
- Uratowałeś go! - zawołała.
- Nigdy we mnie nie wierzyłaś - odpowiedział, rumieniąc się lekko i przewracając oczami.
Severus mógł poczuć, jak grymas zagęszcza się na jego twarzy; musiałby ominąć szczęśliwie zjednoczoną grupę młodych bohaterów wojennych, aby odejść.
- Cóż, jak tylko stąd wyjdziemy, chcę o tym wszystko usłyszeć. - Granger w końcu uwolniła się od Pottera, ale trzymała rękę Weasleya. - Hej, Neville, nie spodziewałem się, że cię zobaczę.
- Hej, Hermiono, mam nadzieję, że nie masz nic przeciwko, Ron powiedział...
- Oczywiście, że nie mam nic przeciwko! Miło cię widzieć.
- Neville też prowadzi intensywny kurs aurorów - skomentował Ron, machając wolną ręką, by lekko uderzyć przyjaciela w ramię.
- Cudownie - zadrwił Severus, przerywając bardziej autentyczną odpowiedź Granger. - Kolejny niedokwalifikowany funkcjonariusz organów ścigania. Właśnie tego potrzebuje ministerstwo.
Longbottom zarumienił się na ciemnoczerwono, ale stał na miejscu. - Dzień dobry, profesorze - powiedział uprzejmie.
- Profesorze Snape - dodał na powitanie Potter; Weasley nic nie powiedział.
Severus rzucił im wszystkim pogardliwe spojrzenie, przechodząc obok.
- Profesorze! - Głos Granger przywołał go z powrotem, a jego ciało zwróciło się ku niej z własnej woli. - Dziękuję za wszystko, - powiedziała mu. Na jej twarzy malował się dziwny, nieczytelny wyraz. Ściskała oboje dłoni za wielką piegowatą dłoń Weasleya.
CZYTASZ
The Phoenix Trilogy - Ogień Feniksa(3)
FanfictionZANIM PRZECZYTASZ: Tłumaczę tę książkę, ale nie mam jeszcze zgody od autorki, ponieważ od dłuższego czasu nie jest aktywna. IMFORMACJE: Autorka- Grangerous Tytuł- Feniks-trylogia Ogień Feniksa Oryginalny tytuł- The Phoenix Trilogy- Phoenix Fire ...