11. Próby

623 45 2
                                    

Severus śnił o wilkołakach. Zaczęło się od starego, znajomego koszmaru: jego młodsza wersja błąkała się po terenach Hogwartu, długo po ciszy nocnej, z dziwnymi gałęziami zaczepiającymi się o jego szaty i pierwszą oznaką wschodu księżyca wysyłającą snopy światła migoczące przez drzewa. Przebył długą drogę, omijając las w drodze do wierzby bijącej, a jedynie jego zaciekłe poczucie słusznej złośliwości chroniło go przed jawnym przerażeniem. Mimo to każdy szelest, każda pękająca gałązka potęgowała jego zdenerwowanie. Nie bał się Zakazanego Lasu, nie tak blisko szkoły, ale martwił się, że Black zastawił skomplikowaną pułapkę. On myślał , że usłyszał Blacka i Pettigrew bez ich wiedzy, ale to nie byłby pierwszy raz, kiedy próbowali zaskoczyć go czterech przeciwko jednemu.

Zanim dotarł do drzewa, księżyc wzniósł się poza linię drzew, a pień i jego gałęzie były wyraźnie widoczne w kolorze srebrnym; liście delikatnie migotały, gdy drzewo kołysało się w przód i w tył. Światło było tak jasne, że Severus bez problemu dostrzegł charakterystyczny węzeł na pniu.

Czy Black naprawdę zawarłby te szczegóły, gdyby tylko rozmawiał z Pettigrewem?

Niepokój powrócił z pełną mocą. Severus rozejrzał się we wszystkich kierunkach.

Są tu Huncwoci? Pod płaszczem Pottera? Śmieją się ze mnie?

Severus rozważał możliwość wymknięcia się i powrotu zaledwie kilka godzin później, kiedy mogliby go oddać jako przegraną sprawę. Ale coś w tej strategii wydawało się tchórzliwe.

Kogo obchodzi, że czekają? zadał sobie pytanie. Będę z nimi walczyć! Poradzę sobie z nimi sam!

Ściskając różdżkę mocniej niż było to w zwyczaju, Severus lewitował mały patyk i posłał go w stronę pnia wierzby. Jak twierdził Black, gałęzie zamarzły. Przygotowując się, Severus pobiegł do korzeni drzewa. Dotarł do drzewa bez ataku i, jak powiedział Black, był tam płytki tunel, który łatwo można było zobaczyć, gdy był blisko. Zanim gałęzie mogły wskoczyć z powrotem do akcji, Severus wdrapał się do środka.

Kiedy znalazł się poza zasięgiem wierzby bijącej, Severus zaświecił różdżkę i przyjrzał się korytarzowi przed nimi. Z jednym okiem wpatrującym się w otwór za sobą, gdzie wciąż mógł widzieć gałązki wierzby przesuwające się na nocnym niebie, lewitował mały kamyk i posłał go zygzakiem w dół korytarza przed nim. Tunel był tak wąski, że gdyby jego koledzy z Gryffindoru byli schowani pod płaszczem, kamyk uderzyłby w nich i zdradził ich położenie.

Dno było czyste.

Severus ostrożnie ruszył naprzód, pochylił się niezgrabnie, aby uniknąć niskiego sufitu i zatrzymywał się co kilkanaście jardów, by pchnąć kamyk do przodu i do tyłu. Przez to wszystko, jakaś część jego umysłu - w oczekiwaniu na triumf - grała rozmowę, którą podsłuchał, w nieskończoność:

Nie sądzisz, że to dziwne, że nikt oprócz nas nie odkrył tunelu Bijącej Wierzby do Hogsmeade?

Ale nie mogli!

Panika w głosie Pettigrew była uspokojeniem dla Severusa; niewdzięczny głupiec nie mógł zachowywać się tak dobrze.

- Oczywiście, że mogli! - Black zarzucił rękę na ramiona Pettigrew, a mały kretyn z zachwytu prawie posmarkał mu spodnie. - Wyobraź sobie: kilku chłopaków irytuje drzewo. Wszystko, co muszą zrobić, to sprawić, by ich lewitowana gałązka lub kamień uderzyła w węzeł, który ma kształt kruka, i BUM! Gałęzie nagle nieruchomieją. Szczęśliwie, jak chcesz, wędrować. Wejście jest łatwe do zobaczenia, gdy jesteś wystarczająco blisko.

The Phoenix Trilogy - Ogień Feniksa(3)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz