Była godzina 6 nad ranem. Dzisiaj rozpoczyna się nowy rok szkolny w Hogwarcie. Postanowiłam wstać i pościelić łóżko, później pobiegłam do okna i rozsunełam żaluzje. Promienie słoneczne padały na komodę która była wysadzona brylantami. Poszłam do łazienki aby móc umyć zęby i zadbać o siebie.
Ubrałam już się w mój mundurek szkolny. Poprawiłam swój czerwony krawat i psiknełam się prefumem od ciotki z Kanady. Była to bardzo znana firma "Roja". Pachniał przebogato oraz niszowo. Założyłam słuchawki i zaczęłam śpiewać moją ulubioną piosenkę, z chodząc na dół do kuchni po schodach. W pewnym momencie skapnełam się, że ktoś przyszedł. Odwiedziła nas Narcissa oraz Draco Malfoy. Nie lubiłam ich lecz musiałam mieć przynajmniej szacunek do Narcissy i Lucjusza, ponieważ to są najlepsi przyjaciele moich rodziców. Schodząc ze schodów nie zauważyłam schodka i przewróciłam się. Nagle poczułam czyjąś zimną dłoń i mnóstwo wbijajacych się pierścieni w moje plecy.
- Uważaj jak chodzisz Black-zaśmiał się Malfoy.
-Puść mnie wolałam spaść niż abyś ty mnie złapał ty wredna fretko-byłam bardzo zdenerwowana na Malfoy'a że udaje z siebie gentelman'a.
-Eve jak ty się zachowujesz. Mam nadzieję że jak będziecie razem jechać do szkoły to nie będzie takich cyrków Eve - mówi podirytowany ojciec.
-Że z kim? Oj nie ja z nim? Nie ma mowy. - w tym momencie odechciało się mi jeść.
- Jak pojedziesz z nim to dostaniesz wymarzoną suknie na bal o której tak bardzo marzyłaś.-popatrzyła się na mnie moja matka z wyrazem twarzy takim abym się zgodziła.
- No niech Wam będzie. Wygraliście ale mogę siedzieć sama z tyłu Narcisso?-zapytałam Narcisse podobnym wzrokiem co moja matka patrzyła na mnie ze złością.
-No nie wiem skarbie bo jeszcze jak zwykle Lucjusz musi jechać-odpowiada Narcissa. Od razu odechciało mi się śniadania i tylko sięgnęłam po szklankę wody którą wypiłam.
-Czy ten świat nie może być już dla mnie łaskawy?-powiedziałam sama do siebie z ogromną złością.
Poszłam do pokoju wziąść swój kufer. Wzięłam spakowałam potrzebne rzeczy i zeszłam na dół zdenerwowana wymysłem moich rodziców. Jakby to oni nie mogli mnie zawieść. Pewnie już szukają kogoś kto weźmie moją rękę. Pff te stare wymysły przodków na tą "CZYSTĄ KREW". Co oni tak się uparli na to. Lucjusz zabrał moje bagaże i wsiadając do auta żegnałam moich rodziców. W pewnym momencie poczułam na moich kolanie zimną rękę. Było mi tak przyjemnie, że nie zwracałam prawie uwagi, lecz nie mogłam mu pokazać, że mi się to podoba i wzięłam jego rękę uderzając w nią mocno i postanowiłam popatrzeć na widoki zza oknem. Tym razem nie pojechaliśmy na peron 9 i 3/4 z powodu tego, że Narcissa miała coś do po załatwiania jakieś papiery i było po drodze. Po kilku godzinach było już widać pierwszą wieżę hogwartu. Dotarliśmy na miejsce. Lucjusz i Narcissa pożegnali się najpierw z ich synem a później ze mną. Chciałam wziąść swój bagaż lecz nigdzie go nie było. Okazało się, że Malfoy wziął mój kufer i czekał na mnie w środku. Zauważyłam też Harrego, Rona i Hermionę którzy czekali już na mnie z niecierpliwością.
-Hej tak za wami tęskniłam.- przytuliłam się do Rona później do Hermiony a na końcu do Harrego.
Zauważyłam że Draco cały czas czekał z moją walizką. Ron i Harry patrzyli się dość dziwnie na to a Miona puściła mi oczko z myślą że coś nas łączy. Zdenerwowałam się i podeszłam do Malfoy'a po moje rzeczy.
-Dzięki za wszytko ale już powinieneś iść.- warkęłam na niego, pokazując palcem w którą stronę ma iść. Nie wiem czy chłopak chciał się popisać czy nie ale o maly włos by mnie przytulił co mnie to zdziwiło i zezłościło na maksa.
-Zwariowałeś zostaw mnie. Pieprzony gentelman- czułam się dość dziwnie, że go tak potraktowałam ale to mój wróg numer 1.
-Jeszcze będziesz błagać. - Malfoy uśmiechnął się do mnie zbyt arogancko lecz ja postanowiłam iść do przyjaciół. Ron wziął mój bagaż i poszedł z Harrym odnieść do dormitorium choć to naprawdę ktoś inny miał to zrobić, ale no cóż jak chce im się to proszę bardzo.Ja wraz z Hermioną obiecałyśmy poczekać na nich.
- Eve mam pytanie? Czemu Malfoy się tak ostatnio do Ciebie...
i przyjechaliscie razem i wziął twoje bagaże. - chciała dziewczyna dokończyć ale nie pozwoliłam jej na to.- Kurwa Hermiona ja go nie cierpię a to, że przyjechałam z nim to tylko dlatego że rodzice sobie tak wymyślili jasne?- odpowiadam zdenerwowana.
-Chyba wiem co jest grane.-odpowiedziała Hermiona.
-Z kąd mam wiedzieć do cholery co knują.Dzisiaj jak przyjechali do mojego domu to spadłam ze schodów i mnie złapał. I teraz mam ślady po jego zasranych i chujowatych pierścionkach.-pokazałam Hermionie ślady.
-Dziwne,ale wiesz co uważaj na niego. Przecież to Ślizgon. - mówi po cichu Hermiona.
-Wiem. - odpowiadziałam.
Nagle w naszą stronę ujrzałyśmy chłopców którzy biegli sprintem po korytarzu. Ja z Hermioną udawałyśmy jakby nic się nie stało i nie było żadnej rozmowy. Ron szybko wykrzyknął która jest godzina i wszyscy szybko zaczęliśmy biec do Wielkiej Sali. Okazało się, że zdążyliśmy w sama porę. Usiedliśmy na naszych stałych miejscach. Czułam się nie komfortowo ciągle czułam czyjś wzrok jak nie Malfoy'a to Diggory'ego albo pierwszorocznych którzy rozglądali się po sali. Rozpoczęła się przemowa. Po zakończeniu zabraliśmy się za ucztę, a Ron jak zwykle za udko z kurczaka. Harry z Neville'm rozmawiali o jakiś sprawach co mało kogo interesowały. Fred i George podśpiewywali a ja w raz z Hermioną postanowiliśmy po cichu napić się lampki "Martini".
CZYTASZ
Possessive story of my life | Draco Malfoy(+18) [ZAWIESZONE]
Science FictionRozpoczyna się kolejny rok szkolny. W tym opowiadaniu główną bohaterką jest Gryffonka o czystej krwi która nosi nazwisko Black.Dziewczyna nigdy nie była spokrewniona z rodziną Black'ów którą zapewne wszyscy znacie tylko jest to dość spotykane częst...