19.12.2020

3 0 0
                                    

WIE KTOŚ JAKA TO GRA NA GÓRZE?! pilnie potrzebuję.

No więc zostałam zmuszona do wstania po 10, zjadłam płatki, ponudziłam się chwilę, przebrałam się i mama powiedziała że jedzie do miasta i czy chce z nią jechać, no to ja, że tak czemu nie. Zrobiłam makijaż i pojechałyśmy...

No to tak, pierw biedronka i szukanie prezentów, wzięłyśmy w końcu jakiś taki mini zestaw jakby tam perfumik, płyn do mycia itd z PSIM PATROLEM.

No i dwie książki jedna, jakaś romantiko tiko dla jednej babci, a druga to jakiś kryminał dla drugiej... Ja chciałam inną, bo były już na samym początku dwa morderstwa, ale mama stwierdziła, że jestem psychiczna i bierzemy jedną...

Potem pojechałyśmy do mniejszej galerii, byłyśmy w Rossmanje, w którym defacto kupiłyśmy chyba tylko wodę A NIE kupiłam sobie bjuti blender, bo ostatnią pocięłam...

Potem poszłyśmy do Discountery czy jakkolwiek inaczej to się piszę... Ale nic tam nie było...

No więc jedziemy do większej galerii. No to najpierw H&M w którym kupiłyśmy sweterek dla taty i trzy pary skarpet, dwie dla taty, takie z awokado i sushi i jedną parę dla kuzyna w kosmos (kuzyn ma 19 lat).

Next poszłyśmy do Smyka, tylko się rozejrzałyśmy, a mama powiadomiła panią, że jeszcze tam wrócimy... Potem pepco, po skarpety dla drugiego kuzyna, w Star Wars (kuzyn lat prawie 14 [O kurwa jaki on stary już]) i dla wujka jakieś zwykłe.

Potem świat zabawek, w którym też nic nie brałyśmy...

Potem poszłyśmy na pocztę wysłać 20 pocztówek dla dzieci z mamy klasy I PRZY OKAZJI do siostry Wersow, którą uczy moja mama. (Znam jej adres heheh, planuje napad).

Następnie dzwonimy do cioci gdzie jest, ale nie odbiera, wkrótce napisała, że Smyk, do my bryk do Smyka, a ona że poszła już do Świata Zabawek... To my jup do Świata Zabawek. Tam poprzeglądały gry i baby stwierdziły, że idą do Empika, gdzie miały chyba z 15 propozycji gier, ostatecznie kupiły jakąś najgorszą...

A ja z mamą jeszcze byłam w hebe, kupiłam dwie farby do włosów...

Coś chyba pominęłam... A może nie... Kto wie...

No więc potem pojechałyśmy jeszcze do Aka, trochę się nam zeszło, ale ostatecznie około 17 byłyśmy po Adama u babci...

A ja przez cały dzień zjadłam mała miskę płatków z mlekiem, więc babcia dała mi gołompka... Gut, gut, weri deliszys.

Ukradłam kilka frytków bratu, dowiadując się, że mu się ząb rusza...

W domu ponaklejałam resztę zdjęć na ścianę, trochę mi zeszło, jak skończyłam zrobiłam z mamą kartkówkę, która okazała się być z chemii, a nie z fizykii...

Wysłałam i poszłam do wanny, umyłam włosy, skończyłam Hari Pota i leżę...

Moje zjebane życieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz