Obudziło mnie darcie mamy, więc też się na nią wydarłam, przez co się obraziła... Ale cóż, zjadłam płatki dowiadując się że nie mam pierwszej lekcji, więc mogę się pobawić z Żyrafem. Oh jakże fajnie układało się puzzle w dalmatyńczyki. Ułożyliśmy, więc stwierdziłam, że go nie lubię i idę na lekcję. Poczekałam 10 minut i zaczęła się geografia. Pan jak zawsze coś tam demonstrował całym sobą przed laptopem, a każdy udawał, że słucha. Gorzej bo trzeba było mieć włączone kamerki. Adam w trakcie lekcji postanowił przynieść mi batonik. No kochane to było, szkoda tylko, że nie zdawał sobie sprawy, że nie mogę go zjeść, bo ostatnio przytyłam.
Na chemii totalnie się nie skupiałam tak jak na angielskim więc miałam zawał jak pani mi kazała coś powiedzieć. Coś potem jeszcze było ale kurwa nie mam pojęcia jaką lekcja, aczkolwiek wiem, iż potem była godzina wychowawcza, czyli jak godzina wychowawcza, gadanie... Po lekcjach zrobiłam dla mamy i brata jakże wybitne śniadanie, a mianowicie parówki. Mama jak zobaczyła ile wody wlałam to się załamała, spaliłam tosty w tosterze, przesłodziłam herbatę... No ogólnie witam w mojej kuchni.
Stwierdzam, że i tak wyszło niesamowite. Zjadłam, posiedziałam na tik toku, potańczyłam i dowiedziałam się, że mama miała za kilka minut zebranie kurwa ale spam na grupie zebranie szkolne przez komputer i to u mnie w pokoju, więc ja poszłam do brata się pobawić z nim... Ale widzę, że jej się nudzi na tych zebraniach bo dzisiaj, jak pod latopem mam taką podkładkę papierową po której można pisać i na niej było napisane imię mojego dawnego crusha, bo kombinowałam gdzie w jego imię wcisnąć "I" bo jego imię jest ogólnie mega mało znane, a on na tyle się przezwyczaił że wszyscy przekręcają jego imię, postanowiłyśmy tak mu napisać na prezencie na dzień chłopaka no i kombinowałam, a tej się nudziło na zebraniu i wokół tego imienia kuźwa dorysowała serduszko. No dziękuję.
Ja w tym czasie z tą paskudą graliśmy w gry planszowe, aczkolwiek to małe coś szybko się znudziło i po prostu ja siedziałam na telefonie, zmieniając ikonki aplikacji, a on się przyglądał skacząc po mnie. Potem nagrałam jak mówi, że jego ulubionym piosenkarzem jest mój przyszło monsz i wstawiłam na igs. Przyjechał tata, mama skończyła zebranie i poszliśmy jeść barszczyk.
Zjadłam i poszłam na górę poleżeć. Zaczęło mi się nudzić więc zaczęłam kończyć Dawidkowy ołtarzyk. Nawlekłam zdjęcia Dawida Kwiatkowskiego na sznurek i przywiesiłam, więc możemy obstawiać kiedy się zerwie. Trochę mi zeszło, więc oczywiście zasługiwałam na odpoczynek. Poleżałam chwilę i zaczęłam pisać jeden z moich ulubionych jego cytatów. Napisałam, przywiesiłam i zaczęłam panikować, że ja przecież miałam w lekturze, którą oddałam do biblioteki jego numer telefonu.
Napisałam do psiapsi, która w końcu po kilku godzinach dała mi ten numer. Napisałam sobie 20 faktów o nim (może chcecie osobną książkę z faktami o nim?) I zeszłam na kolację czyli mini pizzę. Przyjechała jakaś pani, porozmawiali chwilę z rodzicami, jakaś koleżanka chyba, ja zjadłam i poszłam dopisać jeszcze 15 faktów. Słuchając jego hot16 rozłożyłam łóżko... Przebierałam się narzekając jaki głupi ten Radek z "Barw Szczęścia". No, oglądałam sobie, potem włączyłam chwilkę yt, ale Internet był tak chujowy, że masakrejszyn.
Uśmiałam się na jakimś programie, przyszła mama i stwierdziłam, że jestem głodna, więc zjadłam 2 ciasteczka i kawałeczek ciasta... Poszłam umyć ząbki, wyłączyłam telewizję, wzięłam telefon i siedzę.
Ale zaczyna mi się spać chcieć.
Papapa....👄
CZYTASZ
Moje zjebane życie
Short StoryNo cóż, jeśli lubisz wtryniać się w kogoś życia i czytać historie ludzi których kompletnie nie znasz, to serdecznie zapraszam... Postaram się opisywać mój dzień codziennie pewnie gdzieś pomiędzy 21 a 23 także ciekawie... Tak było na początku... Tera...