T W E N T Y F O U R

697 29 0
                                    

Z plaży zwinęliśmy się chwilę przed godziną szesnastą. Hilda stwierdziła, że nadmiar słońca widocznie się jej nie przysłużył, więc razem z Justinem wrócili wcześniej do hotelu. Kevin za to wyciągnął mnie na zakupy, twierdząc, że to dobry pomysł.

Odwiedziliśmy kilka najpopularniejszych sklepów, zahaczając przy okazji o małą knajpkę, gdy mój brzuch zaczął wydawać z siebie dziwne odgłosy.

- Więc - powiedziałam przeciągle, wycierając sobie przy tym buzię chusteczką, gdy poczułam, jak sos ucieka z mojej kanapki, skapując na brodę. - Dokąd teraz idziemy?

Poprawiłam swój kapelusz, który przesunął się za mocno w prawo. Ciągle go na sobie nosiłam, mimo iż słońce zdążyło już schować się za chmurami.

Dodatkowo narzuciłam na plecy koronkowe kimono, które kupiłam kiedyś na wyprzedaży. Na stopach miałam z to sandałki, na których sznurkach przełożone były różnokolorowe koraliki. Kevin za to włożył na sobie luźne spodenki i wakacyjną koszulę w palmy, którą kupiłam mu dwa lata temu na urodziny. Mimo moich zapewnień, jak cudownie w niej wyglądała, miał pewne obawy przed założeniem jej. Finalnie jednak przystał moją propozycję, gdy w zamian obiecałam, że to on wybierze miejsce naszych przystanków. To było takie... niecodzienne, widzieć go w czymś innym niż garnitur. Rozumiałam, że to nieodłączny element jego pracy, jednak i tak nie byłam w stanie pojąć, jak może zakrywać tak piękne ciało! Nie był wysportowany, a mięśnie tylko lekko rysowały się na jego brzuchu z racji siedzącego trybu życia. Chociaż mimo to musiałam przyznać, ze mój narzeczony był po prostu... seksowny.

- Możemy przejść tą ścieżką - wskazał na pobliską dróżkę. - O ile się nie mylę, będzie widać z niej wybrzeże, a jeśli skręcimy później w lewo to dojdziemy do hotelu - wyjaśnił.

Wyrzuciłam papierek do śmietnika, gdy skończyłam jeść, zaplatając dłonie na piersi. Nie należeliśmy do par, które na każdym kroku pokazują swoją miłość. Nie trzymaliśmy się za ręce podczas spacerów, nie przytulaliśmy co chwile, czy nie skradaliśmy sobie pocałunków jak w każdym romantycznym filmie. Właściwie mało rzeczy robiliśmy, które można byłoby przypisać jako "ckliwe". Kevin stronił od przesadności, a i ja nie byłam do tego przyzwyczajona. Czasami zachowywaliśmy się jak stare, dobre małżeństwo, przy czym naprawdę rzadko poważnie się kłóciliśmy. Przeważnie od razu dochodziliśmy do porozumienia, co było ogromnym plusem naszego związku.

- Jeśli spoglądasz w przyszłość. Dajmy na przykład dwadzieścia lat w przód - zaczęłam, spoglądając na otaczające nas widoki. Malibu było naprawdę pięknym miejscem. Mijaliśmy właśnie mały park z placem zabaw, na którym bawiły się dzieci oraz fontanną. Myślę, że ten widok mógł spowodować nasuwające mi się w głowie pytanie. - Co widzisz?

- Chodzi mi o to, jak wyobrażasz sobie swoje życie po upływie takiego czasu - dodałam, widząc jego zmarszczone brwi.

- Nie ukrywam, że zaskoczyłaś mnie tym pytaniem. Skąd ono się pojawiło? - wzruszyłam ramionami, ukrywając prawdziwy powód.

- No dobrze. Dwadzieścia lat. Na pewno przejąłbym po ojcu firmę. Wybudował nowe oddziały. Może przeniósł je na wschód. Wybudował nowy dom, większy od tego, który mamy teraz. I spędzał w nim czas razem z tobą - posłał mi spojrzenie pełne czułości. Spojrzałam w jego błękitne oczy, zmuszając się do uśmiechu.

- Tylko nasza dwójka tak? - zapytałam w gwoli ścisłości.

- I może pies - zachichotał.

Skinęłam głową, pogrążając się w myślach. Słyszałam, że coś jeszcze dodał, jednak umknęło to mojej uwadze. Udawałam, że wcale nie zabolał mnie fakt wizji nas bez dzieci. Tak naprawdę nigdy poważnie nie zastanawiałam się nad ich posiadaniem. Gdzieś z tyłu głowy zawsze tkwił mi obrazek mnie, starej, bujającej się w fotelu, trzymającej za rękę Kevina i patrzącej na bawiące się w ogrodzie nasze dzieci. Jednak to byłą zwykła myśl, którą zawsze zbywałam, aż do momentu, w którym mężczyzna, za którego zamierzałam wyjść, dosadnie nie powiedział, że nigdy ich nie pragnął i nie wyobraża sobie kiedykolwiek zostać ojcem. Wtedy zwykłe gdybania stały się ciążącą na moim sercu kłódką. Doszłam do wniosku, że człowiek kompletnie inaczej postrzega z natury proste wybory, gdy z góry zostaną mu je odebrane.

DOUBLE WEDDING ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz