Oddech ugrzęzł w moim gardle. Miałam wrażenie, że zapomniałam, jak powinno się oddychać. Całe moje ciało było odrętwiałe. Szok, który je opanował, był paraliżujący. Nie byłam w stanie przyswoić jej słów. Jakby oddzielała nas bańka, która skutecznie utrudniała przepływ informacji. Wytrzeszczyłam oczy, przenosząc swój wzrok na dziewczynę po mojej prawej. Wyglądała... koszmarnie. Jeszcze nigdy w życiu nie widziałam jej w takim stanie.
Miała na sobie ubrania Kevina. Mimo że byli podobnego wzrostu, to ewidentnie się w nich topiła, tak jakby były o co najmniej dwa rozmiary za duże. Włosy potargane miała w każdą stronę. Jej oczy były podkrążone, a twarz napuchnięta. Musiała spędzić co najmniej kilka godzin na płaczu.
- Po twojej minie mogę stwierdzić, że nie zdążył się jeszcze tym pochwalić - jej głos był zimny, oschły. Ale nie taki do jakiego zdołała nas wszystkich przyzwyczaić. Ten był tak... pusty, całkowicie wyprany z emocji.
Mrugnęłam kilka razy, zmuszając się do jakiejś reakcji.
- To... - zamknęłam usta, przełykając ślinę. Nawet nie wiedziałam, co powinnam powiedzieć w takiej sytuacji. Czy w ogóle było coś odpowiedniego, co powinna teraz usłyszeć? - Ale... Przecież bierzecie ślub - wymsknęło mi się za nim zdążyłam się ugryźć w język. Dziewczyna podniosła głowę, prostując się. Kevin stał z boku, przyglądając się naszej wymianie zdań.
- Już nie - odparła, prychając z pogardą. - Zerwał zaręczyny.
- Kiedy to się stało?- mój głos niebezpiecznie zadrżał.
- Dziś rano - zmarszczyłam brwi. Ta rozmowa... Byłam pewna, że słowa, które wypowiadał chłopak na wzgórzu, niosły za sobą coś więcej. Nie sądziłam jednak, że chodzi o coś tak poważnego!
- Co dokładnie powiedział? - moje pytania były nietaktowne i zdecydowanie nie na miejscu. Musiałam jednak wiedzieć. - Mówiłaś coś o zdradzie i... - z całym przekonaniem mogłam się zarzekać, ze chłopak nigdy by jej nie zdradził. Kochał ją. A jeśli ma wyrzuty na temat naszego pocałunku... - chociaż nie powinien - to powinniśmy to sobie wyjaśnić. To ja go pocałowałam i to ja powinnam ponieść za to wszystkie konsekwencje. Nie chłopak.
- Powiedział... - zaczęła, odwracając przekrwiony wzrok. Wiedziałam, że to dla niej trudne i czułam się jeszcze gorzej z faktem, że muszę to od niej wyciągać. - ...że się wypalił i nie czuje już tego samego.
Blondynka należała do osób skrytych. Momenty, w których widziałam ją płaczącą, mogłabym policzyć na dłoni jednej ręki. Dlatego też ten widok tak łamał mi serce.
- I, że najwyraźniej nigdy szczerze mnie nie kochał, ponieważ... - zamilkła zaciskając powieki. Jej piąstki wzmocniły swój uścisk. Byłam pewna, ze we wnętrzu jej dłoni tworzą się małe rany od paznokci. - Nawet nie jestem stanie tego powiedzieć - zawrzała nagle, marszcząc w złości brwi. - Ten skurwysyn zmarnował mi dwa lata, by teraz wystawić na pośmiewisko - jej głos - choć mocny, załamał się pod koniec. Kevin, słysząc ból w głosie siostry, podszedł do niej, obejmując ramieniem. Ta wtuliła się w jego bark, oddychając głęboko. Widziałam, jak resztkami sił powstrzymuje płacz.
- Teraz już rozumiesz - głos bruneta zawrzał, gdy jego mięśnie się napięły. - Zakazuję ci się z nim widywać - to zdanie wyrwało mnie z letargu. Otrząsnęłam się, wycierając dłonie o spodnie.
- Jak to zakazujesz?
- Chyba nie chcesz mi powiedzieć... - odezwała się Hilda, odrywając twarz od koszulki mężczyzny. - ...że zamierzasz się z nim spotykać, mimo tego, co mi zrobił? - wraz z każdym wyrazem jej głos nabierał na sile. Spojrzała na mnie zagubiona. Jej zranione spojrzenie wstrząsnęło mną na tyle mocno, że odłożyłam szklankę, która jakimś cudem nie wysunęła się z mojej dłoni wcześniej, i powiedziałam:
CZYTASZ
DOUBLE WEDDING ✔
RomanceZAKOŃCZONE/W TRAKCIE KOREKTY KOMEDIA ROMANTYCZNA, JAKIEJ JESZCZE NIE BYŁO! Śluby bywają wyjątkowo pracowitymi i trudnymi wydarzeniami, szczególnie wtedy, kiedy okazuje się, że państwo młodzi nie są do końca pewni swoich wyborów. I o ile kwestię smak...