Miałam ochotę się rozpłakać.
Wypuściłam z ust drżące powietrze, szarpiąc na końcówki swoich włosów. Krążyłam po pokoju, drepcząc niespokojnie nogami. Jak tak dalej pójdzie, to wydepcze sobie drużkę!
Cholera. Cholera. Cholera.
Jeszcze nigdy nie miałam tak dużego braku weny... Owszem, nie raz zdarzało mi się nie mieć natchnienia. Liczyłam się z tym. Był to nieodłączny element mojej pracy. Jednak tym razem nic nie mogłam poradzić na wielką pustkę w swojej głowie, której nie byłam w stanie niczym wypełnić!
Ostatnie dwa dni minęły szybko. Zdecydowanie za szybko.
Nieustannie od samego rana starałam się wykrzesać jakiekolwiek pokłady energii do wypełnienia zlecenia. Coś, co miałoby ręce i nogi. Było wystarczająco tajemnicze, jak i oczywiste. Tak oczywiste w swej prostocie, że aż wyjątkowe. Coś, co skojarzyłoby się mojemu klientowi z dzieciństwem, a przy tym było wystarczająco nowoczesne.
- Może zrobisz sobie chwilę przerwy? - do stolika, na którym poukładane miałam przeróżne farby podeszła Vila. Postawiła obok mnie gorącą herbatę w papierowym kubku, po czym usiadła na przeciwległym fotelu. Skrzyżowała nogi, obciągając swoją kwiecistą sukienkę za kolana.
- Muszę to dzisiaj skoczyć - zaprzeczyłam, ciskając w kąt kolejny nieudany szkic. - Ale kompletnie nie mam pomysłu - potarłam skronie, jęcząc sfrustrowana pod nosem.
- No właśnie, więc możesz zrobić sobie chwilę wolnego i pojechać nam po jakieś ciastko, hm? - uniosłam wysoko brew na jej propozycje. Wizja słodkiego wyrobu była niezwykle kusząca, ale znając życie, na jednym ciasteczku by się nie skończyło.
- Vila - ostrzegłam dziewczynę karcącym tonem. - Rozpraszacz mnie.
- No, ale pomyśl sobie. Puszysty biszkopt czekoladowy z delikatnym kremem, który rozprowadza się po twoim języku, łączą w tańcu z czekoladową polewą. A na samym wierzchołku znajduje się soczysta i lekko schłodzona truskawka - pochyliła się w moim kierunku z niebywałą przyjemnością wypisaną na twarzy.
- Nie mam samochodu - szłam w zaparte. Mechanik, u którego stał wóz, stwierdził, że zrobi mu jeszcze przegląd, co znacznie wydłużyło jego pobyt o następne kilka dni.
- Możesz wziąć mój - wywróciła oczami, na powrót wlepiając we mnie swoje wielkie, niebieskie oczy. Zatrzepotała rzęsami, robiąc słodką minę.
- Wiesz, że za niecałe trzy miesiące wychodzę za mąż? - odłożyłam trzymany w prawej ręce pędzel, po czym skupiłam sto procent swojej uwagi na dziewczynie.
- No i? - wzruszyła ramionami.
- Powinnam jakoś wyglądać, a takie cia.. - przerwała mi, głośno prychając.
- Jakby w ogóle cię to obchodziło - machnęła lekceważąco ręką, po czym wstała ze swojego miejsca. Cofnęła się o dwa kroki, łapiąc w ręce moją torbę, która spoczywała na stole. - Tylko ja poproszę dwa kawałki - zadecydowała.
Uchyliłam usta, chcąc jakkolwiek zaprzeczyć, jednak mój bunt spełzł na niczym...
- Nie będę teraz... - urwałam w połowie, widząc lecącą w moją stronę torbę. Zdążyłam złapać ją w dłonie, zanim ta uderzyłaby mnie w głowę.
- Tylko nie wracaj bez! - krzyknęła głośno, zanim wybiegła z pomieszczenia, trzaskając przy tym drzwiami.
Zaśmiałam się pod nosem na jej dziecinne zachowanie. Zrezygnowana złapałam za mokrą chusteczkę, po czym wytarłam w nią swoje dłonie. Poprawiłam torebkę, zakładając ją na ramie. Kątem oka spojrzałam na puste płótno, przełykając głośno ślinę. Może faktycznie chwila przerwy była tym, czego potrzebowałam?
![](https://img.wattpad.com/cover/230532910-288-k266936.jpg)
CZYTASZ
DOUBLE WEDDING ✔
RomanceZAKOŃCZONE/W TRAKCIE KOREKTY KOMEDIA ROMANTYCZNA, JAKIEJ JESZCZE NIE BYŁO! Śluby bywają wyjątkowo pracowitymi i trudnymi wydarzeniami, szczególnie wtedy, kiedy okazuje się, że państwo młodzi nie są do końca pewni swoich wyborów. I o ile kwestię smak...