Pokój, który został nam przydzielony, dzielił się na dwie sekcje. Sypialnie z małżeńskim łożem, od których w odległości kilku kroków znajdowała się łazienka z wanną, oraz otwartą kuchnię z małym salonem. Podobnie jak na korytarzach wszędzie wisiały lustra, a ścianę naprzeciw okrągłego stołu zdobiła tapeta różnobarwnych kwiatów.
- Nareszcie - jęknął Kevin, zamykając na klucz drzwi wejściowe. - Idę wziąć prysznic - zakomunikował, wyciągając ze swojej walizki czystą bieliznę. Tak jak zadeklarowała przemiła, blond recepcjonistka wszystkie nasze bagaże już na nas czekały z przyczepionymi do rączek karteczkami, na których znajdowały się życzenia miłego pobytu. Było to bardzo miłe z ich strony, że tak bardzo dbali o swoich klientów.
- Ja w tym czasie rozpakuje walizki - zaproponowałam, gdy mężczyzna zniknął za szklanymi drzwiami. Była to kolejna z rzeczy, która mnie zdziwiła. Łazienkę od pokoju oddzielała szklana ściana, przez którą można było bez problemu zobaczyć jej wnętrze. Oczywiście, dopóki, dopóty nie zaparowała.
Z racji rosnącego we mnie podekscytowania, poprzez które nie byłam nawet w stanie myśleć o śnie, postanowiłam, że poukładam swoje rzeczy w szafkach. Oczywiście tylko te najpotrzebniejsze, by w niedziele wieczorem mieć mniej do pakowania. Odwiesiłam sukienkę oraz kilka T-shirtów do szafy, na której dnie ułożyłam swoje buty. Moje ulubione, przetarte, szare tenisówki oraz sandałki. Na półkę nocną odłożyłam krem z filtrem, aby na pewno nie zapomnieć się nim rano nasmarować.
Gdy tylko skończyłam, położyłam się na łóżko, wyciągając ze swojej torebki komórkę. Postanowiłam, że zajmę czymś swoją głowę na czas, gdy Kevin jest w łazience i pogram w jakąś grę.
***
Z samego rana wybraliśmy się na śniadanie. Zamiast pójść do hotelowej restauracji wspólnie zdecydowaliśmy się na pobliski bar, który według opowieści Justina był wart polecenia. Lokował się niecałe dwie ulice dalej od hotelu, zatem postanowiliśmy wybrać się tam pieszo.
- To tutaj - chłopak przystanął, wskazując na niewielki budynek, ściśnięty pomiędzy dwoma wieżowcami. Mały, ceglany domek mocno wyróżniał się na tle wielkich, oszklonych drapaczy chmur. Widać musiał zostać wybudowany naprawdę dawno, a nikt nie pokusił się o jego wyburzenie. Na całe szczęście, ponieważ prezentował się genialnie. Drewniany napis Grandmother cook przyciągał uwagę i jak na restaurację był dosyć chwytliwy. Kiedy weszliśmy do środka, do moich nozdrzy od razu dotarł zapach pieczonego chleba oraz naleśników. Przymknęłam oczy, czując tą niebiańską woń. Wnętrze urządzone było w ciepłych, letnich barwach. Wszędzie porozkładane były drewniane stoły, oraz pozawieszane kolorowe portrety. Całościowo prezentował się skronie, ale rodzinnie, czym mnie urzekł. Dzwonek przy drzwiach zabrzęczał, a z zaplecza wyszła starsza pani. Miała może sześćdziesiąt lat oraz ciepły uśmiech. Spojrzałam na plakietkę nad jej lewą piersią. Nazywała się Renée. Oryginalnie.
- Dzień dobry - przywitałam się jako pierwsza.
- Witam moi drodzy, co mogę wam podać? - stanęła za ladą, wycierając brudne od mąki dłonie w swój kwiecisty fartuszek. Była mniej więcej mojego wzrostu. Na głowie przepasała czarną chustę z nazwą baru.
- Poproszę naleśniki - inicjatywę przejął Justin, nachylając się tajemniczo nad blatem. - Gdyby pani mogła dodać trochę więcej syropu, byłbym wdzięczny - uśmiechnął się delikatnie.
- Ależ oczywiście synu, podwójna porcja syropu, już się robi! - zasalutowała. - A dla was?
- W takim razie ja wezmę to samo - zadecydowałam w myślach, wyobrażając sobie pachnące smakołyki. Tak naprawdę wcale nie miałam ochoty na słodkie śniadanie, jednak ten zapach skradł moją duszę. Argumentem za przeważał również fakt, jak dawno ich nie jadłam. Ostatni raz prawdopodobnie na urodzinach mojego brata, pod koniec zeszłego roku, gdy robił je mój tata. Nieważne jak bardzo sama starałam się je później odwzorować nigdy nie wychodziły równie dobre jak jego.
CZYTASZ
DOUBLE WEDDING ✔
Storie d'amoreZAKOŃCZONE/W TRAKCIE KOREKTY KOMEDIA ROMANTYCZNA, JAKIEJ JESZCZE NIE BYŁO! Śluby bywają wyjątkowo pracowitymi i trudnymi wydarzeniami, szczególnie wtedy, kiedy okazuje się, że państwo młodzi nie są do końca pewni swoich wyborów. I o ile kwestię smak...