T W E N T Y S E V E N

696 27 0
                                    

To zabawne, jak szybko człowiek jest w stanie wytrzeźwieć. Wystarczy zaledwie jedno, wstrząsające doświadczenie. Jeden mały zapalnik, by cała dziecięca radość uleciała z człowieka, włącznie z alkoholem. I na powrót stał się on zlęknionym świata stworzeniem, pełnym pesymizmu.

Jeśli miałabym podsumować wczorajszy wieczór, a raczej dzisiejszy poranek użyłabym dwóch słów.

Wyzwalający koszmar.

Spuściłam hamulce i przekroczyłam wszystkie swoje granice. Zmieniłam się w bestię, żądną dobrej zabawy. Nie sądzę, że kiedykolwiek w życiu łamanie prawa przyszłoby mi z równą łatwości, jak te kilka godzin temu. Z drugiej jednak strony nie mogłam do końca wyrzucić z głowy obrazu, jakie przychodziły mi na myśl, gdy tylko pomyślałam o całych konsekwencjach, jakie na mnie czekały.

To musiał być minus całej mojej wyprawy.

Ogromny minus.

- Poważnie, nie wiem, o co się tak kłócimy. Po prostu zapomnijmy o całej sprawie - głos Justina ponownie zawrzał. Jeśli miałabym żałować czegokolwiek to właśnie tego, że go w to wszystko wplątałam. Nie był niczemu winny, a przez moją chęć zabawy- musiał siedzieć tutaj razem ze mną.

Westchnęłam ponownie, bardziej wtulając się w koc. Strażnik, który nas pilnował, zlitował się nade mną, dając mi go, gdy nie mógł już znieść szczękania moich zębów. Było mi zimno i zdecydowanie później będę chora. Odczuwałam nużące zmęczenie, jednak stres związany z pobytem w więziennej celi nie pomagał mi w zaśnięciu.

- Młody człowieku - zaczął zdecydowanie zbyt spokojnym głosem mężczyzna, siedzący przy stoliku. Był w sędziwym wieku, a odznaki na jego mundurze świadczyły o dużym doświadczeniu w jego wieloletniej karierze. - Dopuściliście się zniszczenia mienia publicznego...

- Nic nie zniszczyliśmy - wtrącił brunet, szarpiąc za metalowe kraty.

- Kąpaliście się w podjętym ochroną obiekcie - podsumował z zaciśniętą szczęką. Ewidentnie tracił względem nas cierpliwość. - Chyba nie muszę się powtarzać, że jest to spore wykroczenie, za które grozi wam nawet i więzienie prawda? - zmarszczki na jego czole uwydatniły się, gdy zmarszczył je gwałtownie.

- A co z telefonem? - dodał zaraz.

- Wykorzystałeś go na samym początku. Gdyby komuś faktycznie na was zależało, to nie sądzisz, że pofatygowałby się tutaj wcześniej? - sarkazm w jego tonie był aż namacalny. - A teraz pójdź śladami swojej partnerki i się ucisz, bo w innym razie, każę cię z powrotem skuć.

Zasłonił się gazetą, udając, że czyta.

Szkoda tylko, że do góry nogami.

Tak bardzo, jak zdawałam sobie sprawę, że postąpiliśmy źle, tak bardzo miałam do siebie żal, że nie udało nam się uciec przed policją.

Gdy tylko zdaliśmy sobie sprawę, że przyłapało nas dwóch policjantów, od razu puściliśmy się biegiem. Niestety dla nas funkcjonariusze mieli niezłą kondycję, przez co złapali nas szybciej, niż zdążyliśmy opuścić park.

Pierwszy raz w życiu jechałam radiowozem. Niestety nie była to przyjemna przejażdżka. Bowiem odkryłam w sobie nową chorobę, która - co dziwne - objawiała się tylko w momencie, w którym nad moim ciałem panowała używka. Niesiona nowym objawieniem zabrudziłam cały radiowóz.

Byłam ciekawa, czy za zniszczenie samochodu rządowego także każą mi zapłacić.

Zrezygnowany mężczyzna odwrócił się od krat, powolnym krokiem wracając na swoje łóżko, które znajdowało się po drugiej stronie pokoju.

DOUBLE WEDDING ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz