O N E

1.8K 50 20
                                    

Bzzzz

Zmarszczyłam nos, chowając głowę pod ciepłą kołdrą. Zacisnęłam powieki, starając się zignorować brzęczenie, które z każdą chwilą się nasilało. Z całych sił pragnęłam powrócić do snu, który mi tak bezczelnie przerwano.

Bzzzz

Machnęłam na oślep ręką, naiwnie wierząc, że to coś da.

Bzzzz

Z jękiem podniosłam się do siadu. Kilka kosmyków krótkich włosów opadło mi na czoło, przysłaniając widok. Zaczesałam je do tyłu, po chwili otwierając zaspane powieki. Mój wzrok zarejestrował niewielką, czarną muchę, która w pośpiechu zmieniła kierunek.

Poważnie? Teraz odlatujesz?

Pokręciłam głową, bezwładnie opadając na materac. Raz jeszcze zakopałam się w pościeli, przytykając do niej nos. Nabrałam głęboki wdech, głupio uśmiechając się pod nosem.

Wspomnienia z poprzedniej nocy uderzyły do mojej głowy, powodując zaczerwienione policzki. Moja dłoń samoczynnie powędrowała do nabrzmiałej wargi. Przejechałam palcami po jej wierzchu. Miałam ochotę się zaśmiać! To było tak dziecinne, co robiłam... Zupełnie nie w moim stylu. Zaraz jednak przypomniałam sobie o czymś jeszcze. Wystawiłam ręce przed siebie, robiąc w powietrzu kilka dziwnych wzorków. Całą moją uwagę pochłonął jednak pierścionek.

Pierścionek zaręczynowy.

Czy to głupie, jeśli powiedziałabym, że nadal łapałam się na zaskoczeniu, ilekroć na niego spoglądałam? Byłam zaręczona. Ten fakt tak trudno było mi wbić do głowy, a przecież minął już tydzień.

Spojrzałam na drzwi, gdy strumień wody w łazience został wyłączony. Oznaczało to, że Kevin skończył właśnie swój poranny prysznic. Obróciłam się na brzuch i zakładając włosy za uszy, postanowiłam, że poczekam na niego w łóżku.

Wiadomość o tym, że kolejny spadkobierca rodziny Foster się oświadczył, rozeszła się szybciej, niż świeże bułeczki! Do tej pory, a przecież minęło już siedem, długich dni, odbierałam bukiety gratulacyjne, bądź bombonierki. Był do nich dołączony przeważnie krótki liścik, w którym nadawca, oczywiście poza pięknymi życzeniami - dyskretnie i subtelnie sugerował swoje przybycie na ślub. Zupełnie nie rozumiałam dlaczego. Przecież nawet nas nie znali!

- Już nie śpisz? – drzwi do pokoju otworzyły się, a w progu stanął wyczekiwany przeze mnie mężczyzna. Miał na sobie jedynie ręcznik, którym oplótł biodra. Woda z mokrych włosów skapywała na jego ramiona i tors, skąd płynęła powoli w dół. – Jeśli cię obudziłem, to przepraszam, ale dostałem pilny telefon. Muszę jechać do firmy, więc masz cały dzień tylko dla siebie – rzucił, podchodząc do szafki. Wyjął z niej parę czystej bielizny, którą zwinnie wsunął na tyłek. Kevin nie należał do tego typu mężczyzn, którzy większość czasu spędzali na siłowni, by wyrywać laski na swój sześciopak. Chłopak był intelektualistą. Ogrom swojego czasu poświęcał pracy, dla tego jego mięśnie nie były wyraźnie zarysowane, a mimo to wyglądał naprawdę seksownie!

Chciałam mu powiedzieć, że liczyłam na powtórkę z wczoraj, ale chyba prędzej spaliłabym się ze wstydu, niż zdążyła wydukać całe zdanie.

- Nie wiem, o której wrócę, więc nie czekaj na mnie z kolacją – złapał za jedną ze swoich idealnie wyprasowanych koszul, po czym wsunął ją na barki. Plus posiadania faceta, który pracował w korporacji? Widywałam go w takim formalnym wydaniu niemal codziennie. A przecież każdy doskonale wiedział, że mężczyzna najlepiej wyglądał w garniturze bądź nago, choć mało kto miał odwagę przyznać to na głos.

DOUBLE WEDDING ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz