T H I R T Y T H R E E

682 29 1
                                    

- Co ty tutaj robisz?

Zapytałam, czując, jak na moich policzkach pojawia się krwisty rumieniec. Mężczyzna nie odezwał się ani słowem. Zastygł w miejscu. Pod naporem jego ciężkiego spojrzenia zdawałam się kurczyć. Było takie... przenikliwe.

Próbowałam odczytać jego myśli, jednak nadaremnie. Ile bym dała, by na jego twarzy pojawiła się jakaś nutka emocji. Ale nic. Kompletna pustka. Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Nie podoba mu się? Uważa, że jest brzydka? Że powinnam ją zmienić?

Przygryzłam wargę.

- Wyglądasz... - otwierał i zamykał na przemian usta, co chwilę rezygnując ze swojej myśli. Wyglądał trochę jak rybka, wyłowiona na brzeg. Zaśmiałam się cicho na swoje spostrzeżenie.

- Jak bardzo źle jest? - okręciłam się wokół osi. - Tylko mnie nie oszczędzaj.

W końcu skrócił moje męki. Nieskładnie mówiąc:

- Zjawiskowo.

Uśmiechnęłam się nieśmiało.

- Czyli mówisz, że może być? - rzuciłam podchwytliwie, przekręcając głowę do boku.

- Myślę, że jakoś przejdzie - odparł z przekąsem. Zaraz jednak przeniósł swoją uwagę na starszą panią, spoglądając na nią znacząco.

- Mogłaby pani...

- Ależ oczywiście! Młodej parze należy się chwila prywatności - puściłam mimo uszu jej drobną pomyłkę.

Odwróciła się, ruszając zdeterminowanym krokiem w jeden z korytarzy. Odprowadziłam ją wzrokiem, dopóki nie zniknęła za czarnymi drzwiami.

- Więc... - zaczęłam, niezdarnie schodząc z podestu. Stanęłam przed oparciem kanapy, opierając o nią swoje dłonie. - Co tutaj robisz?

- Miałem zostawić Hildzie klucze - podniósł dłoń, którą do tej pory trzymał w kieszeni i zadzwonił kluczami w powietrzu.

- Niestety się minęliście. Właśnie wyszła. Nie czuła się najlepiej - wyjaśniłam, przeskakując z nogi na nogę.

- Właśnie wracałem z apteki, mam dla niej całą torbę leków - skinął głową. - I mam też coś dla ciebie.

Spojrzałam na niego z zainteresowaniem. Podszedł kilka kroków.

- Zgubiłaś go ostatnio - uniósł złoty pierścionek na wysokość moich oczu. Uchyliłam swoje usta, automatycznie dotykając swoją lewą rękę. Faktycznie nie miałam na sobie pierścionka. Zacisnęłam dłoń w pięść z zażenowania. Jak mogłam się nie zorientować, że go nie mam?

Po prostu się do niego przyzwyczaiłaś. To normalne, że go nie zauważyłaś, skoro traktowałaś go, jak normalną cząstkę siebie - tłumaczyłam sobie.

- Dziękuję, że go... - wyciągnęłam rękę, by sięgnąć po obrączkę. Myślałam, że chłopak po prostu mi ją odda. On złapał za moją dłoń i jednym, płynnym ruchem nasunął go na serdeczny palec. Wyciągnęłam powietrze, czując, jak kawałek złota zaczyna niesamowicie ciążyć na mojej dłoni. - ...wziąłeś - zabrałam dłoń z jego uścisku. Moje palce samoczynnie powędrowały do pierścionka, obracając go w palcach.

- Muszę już lecieć, ale widzimy się w poniedziałek prawda? - zapytał, cofając się do wyjścia. Pokiwałam głową, zakładając kosmyki włosów za uszy.

Dziwne uczucie zaczęło kumulować się wewnątrz mnie. Wydawało się takie... znajome, mimo iż nie byłam w stanie go zidentyfikować.

***

DOUBLE WEDDING ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz