T H I R T Y S I X

700 30 6
                                    

Wyszłam na korytarz, nasłuchując potencjalnych kroków. Oblizałam dolną wargę, przygryzając ją na koniec. Gdzie są wszyscy? Wszędzie panowała przerażająca cisza, podobna do tych z horrorów. Budowała napięcie.

Wzruszyłam ramionami, kierując się do sypialni. Wyciągnęłam komplet cienkiej, fioletowej bluzki oraz szarych szortów ze sznureczkiem. Ubrałam się, wycierając mokre włosy w ręcznik. Ich długość zapewniała mi komfort. Nie musiałam nosić na sobie turban. Przeważnie schły do dwudziestu pięciu minut, przy dobrej temperaturze za oknem. Odszukałam telefonu, który nadal leżał w tym samym miejscu, w którym go zostawiłam. Miał trzydzieści trzy procent, ale lampka powiadamiająca o niskiej baterii świeciła się na czerwono. Odblokowałam ekran, odczytując powiadomienie o kilku nieodebranych wiadomościach i trzech połączeniach od Kevina.

Zacisnęłam palce na komórce, przygryzając policzek od środka. Rozsiadłam się w fotelu, wchodząc w pierwszy odnośnik.

Ku mojemu zaskoczeniu napisał do mnie Justin.

Hilda dręczy mnie o wybór kwiatów. Zapytaj, czy Kevin nie mógłby się tym zająć.

Wysiliłam się o uśmiech, wyobrażając sobie zniesmaczoną minę chłopaka. Mogłam się domyśleć, że nie jest fanatykiem florystyki.

Pewnie już śpisz, więc nie będę ci przeszkadzał. Miłych snów, Carmen.

Ciepłe uczucie rozlało się po moim wnętrzu, gdy zobaczyłam emotkę całusa załączoną na samym końcu. Weszłam w pole napisz. Chwilę zastanowiłam się nad tym, co powinnam mu odpisać. W końcu zdecydowałam się na krótkie.

Przepraszam, że nie odpisałam wcześniej. Byłam zajęta. Pewnie, przekaże mu.

Chwilę zastanawiałam się, czy powinnam jeszcze coś dodać. Finalnie nie zdecydowałam się jednak na nic, nie chcąc być nachalna.

Kliknęłam w rubrykę nieodebrane, orientując się, że następna wiadomość pochodziła od numeru Dakoty. Została nadesłana niecałe piętnaście minut po moim wyjściu.

Nawet nie wiem jak mam skomentować twoje zachowanie. Ucieczka z domu? Iście dorosłe podejście. Mam nadzieję, że przemyślisz swoje zachowanie. Twoja niesubordynacja zasługuje na karę.

Wywróciłam oczami, czytając kolejne linijki tekstu. Prychnęłam na jej słowa, szybko wychodząc z aplikacji. Ta kobieta nie zna granic. I udowodniła to, chociażby ostatniej nocy.

Postanowiłam odnaleźć Kevina. Muszę z nim jak najszybciej porozmawiać. Byłam szczerze ciekawa jego reakcji, na zachowanie matki.

Odwróciłam się do wyjścia, zderzając się z kimś. Przełknęłam z trudem ślinę, gdy doszedł do mnie mocny zapach męskich perfum. Uniosłam głowę, cofając się o krok, dla zachowania bezpiecznej odległości.

Kątem oka zerknęłam na Kevina, przygryzając od zewnątrz policzek. Objęłam się ramionami, chcąc dodać sobie otuchy. Mężczyzna stał z założonymi na piersi dłońmi, przyglądając mi się uważnie. Miał na sobie swój ulubiony niebieski garnitur bez marynarki. Kilka pierwszych guzików koszuli było odpiętych, ukazując obojczyki. Nie miał na sobie krawatu. Włosy miał zaczesane do tyłu. Próbowałam odczytać coś z jego twarzy. Coś więcej prócz rosnącej złości i ogromnego rozczarowania. Powieki miał przymrużone, a szczękę mocno zaciśniętą. No Carmen, teraz masz swoją szansę.

- Cześć - zaczęłam cicho, patrząc jak kręci głową z politowaniem.

- Cześć? - zapytał z urażeniem. - Cześć? - powtórzył ostrzej, gdy nie zareagowałam. - Dlaczego mi to wszystko robisz?

DOUBLE WEDDING ✔Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz