Ostatni tydzień mogłam zaliczyć do udanych dni. Powróciłam do pracy w salonie. Zbierałam dwa razy więcej zleceń, niż po moim urlopie. Udało mi się również skontaktować z właścicielami galerii, w której miałam prezentować swoje obrazy. Co prawda termin przez nich zaproponowany był dosyć odległy, ponieważ musiałam czekać ponad pół roku. Jednak w porównaniu z innymi, był to najbliższa data, jaką mogli mi zaoferować. Zagrozili również, że jeśli znów zrezygnuję zaraz przed, to więcej nie pójdę ze mną na ugodę. Nie brałam ich uwag na poważnie, ponieważ nie zamierzałam się już wycofywać.
Wczorajszy wieczór był dosyć przełomowy. Stwierdziłam, że zrobię dla nas - mnie i Kevina, romantyczną kolację. Chłopak zadzwonił do mnie kilka godzin wcześniej, mówiąc, że ma mi coś ważnego do przekazania. Byłam ciekawa, co tak bardzo podekscytowało chłopaka, gdyż nie przestawał się uśmiechać. W momencie, w którym dowiedziałam się, o co chodzi, niemal nie zadławiłam się kawałkiem kurczaka.
- Kupiłem dla nas dom - te cztery słowa sprawiły, że nasze życie wywróciło się do góry nogami. Okazało się, że chłopak trzymał to przede mną w tajemnicy przez ostatnie dwa miesiące, w których go remontował. Mieliśmy przenieść się do niego zaraz po tygodniu miodowym, w którym wybieraliśmy się do słonecznej Tunezji. Początkowo myśleliśmy, by spędzić tam kilka dni, a następnie przenieść się do innego państwa i tak zwiedzić razem cały świat. Niestety chłopakowi nie udało się wziąć tyle wolnego.
Odwróciłam się w stronę dźwięku dzwonka. Szybko przeczesałam swoje włosy grzebieniem, przeglądając się w lustrze. Wyglądałam... znośnie. Miałam na sobie granatowy kombinezon, którego nogawki skróciłam do trzech czwartych długości. W takie dni jak ten - kiedy słońce dawało o sobie znać, mimo że był dopiero koniec wiosny, przydawał się idealnie.
Dzisiejszy dzień zarezerwowałam na przymiarki sukien wraz z Hildą. Była to nasza druga wizyta w tym salonie. Po raz pierwszy udałyśmy się tam zaraz o tym, kiedy zdecydowaliśmy się na podwójny ślub. Wtedy też dałyśmy krawcowej konkretne wytyczne, które później dopracowałyśmy przez telefon.
Wszystko to, o czym ostatnio rozmawiałyśmy - ewentualne poprawki i dopełnienia były już gotowe.
Kilka dni temu dziewczyna odezwała się do mnie. Zdążyłam ją przeprosić - chciałam zrobić to osobiście, jednak bez tego nasza rozmowa nie ruszyłaby dalej. Co dziwne, blondynka nie wydawała się być na mnie zła. Jeśli była - dobrze to ukrywała.
Szczerze mówiąc - średnio uśmiechało mi się, by stawić się tam osobiście. Ufałam, że suknia została dobrze dopracowana, ponadto już raz ją mierzyłam. Jednak Hilda zrugała mnie za to, twierdząc, że to mój ślub i powinnam się nim bardziej interesować. Dlatego też zgłosiłam się na ochotnika przy wyborze kapeli weselnej.
- Cześć - otworzyłam drzwi, witając się ze swoją przyjaciółką. Miała na sobie czarną, ołówkową spódnicę i do tego białą koszulę. Uśmiechnęłam się, widząc ją w tak oficjalnym wydaniu. Włosy upięła w ulizanego koka. Podejrzewałam, że zaraz po naszym spotkaniu uda się z powrotem do firmy. Myślałam, że zrobi sobie wolne - w końcu tak dużo pracuje. - Poczekaj chwilę, tylko wezmę torebkę z salonu - poleciłam, cofając się do wymienionego pomieszczenia.
- Wszystko okej? - zapytałam, gdy wjechaliśmy na drogę. Dziewczyna nie odezwała się od początku ani słowem. - Jesteś dość blada.
- Nie wiem - oparła się o podłokietnik. - Nie czuję się najlepiej - przyjrzałam się jej dokładnie. Nie miała na sobie żadnego makijażu, a jej twarz wydawała się pudrowo-biała. Dodatkowo jej usta nie były tak czerwone jak zawsze, a pod oczami zebrały się wory.
- Może powinnyśmy to przełożyć? Jeśli nie czujesz się na siłach - wiedziałam, ze kobieta nie ubiła niczego odkładać. Byłą sumienna i zawsze dbała o to, by każdy zaplanowany przez nią krok został wykonany co do sekundy czasu, w którym miał zostać zrobiony. Lubiłam w niej tę odpowiedzialność, jednak w niektórych przypadkach - takich jak ten, mogło doprowadzić ją to do obłędu.
CZYTASZ
DOUBLE WEDDING ✔
RomanceZAKOŃCZONE/W TRAKCIE KOREKTY KOMEDIA ROMANTYCZNA, JAKIEJ JESZCZE NIE BYŁO! Śluby bywają wyjątkowo pracowitymi i trudnymi wydarzeniami, szczególnie wtedy, kiedy okazuje się, że państwo młodzi nie są do końca pewni swoich wyborów. I o ile kwestię smak...