Od tej sytuacji minęło 4 dni. Powiedzmy, że moja sytuacja z papierami się unormowała, wiele godzin przesiedziałam na odpisywaniu i wypisywaniu, dokumentów aż na sam widok kartki bolały plecy. Mój związek z Ciel'em dość szybko się rozwinął, często siedzimy u siebie w pokoju i rozmawiamy o różnych rzeczach czy gramy w szachy przy herbacie. Carolain z Aloisem również przeżyli poważną rozmowę, chodź Claude, dalej nie może dopuścić do myśli, że jego młodsza siostra w przyszłości na stałe zwiąże się z jego byłym panem, który no nie ma równo pod sufitem (aut. przepraszam, ale taka prawda;(((). Co do Diany to przestała być moją kamerdynerką a na jej miejsce wstąpiła Lili, która przyzwoicie spełnia moje oczekiwania. Dobrze, że tak się stało, chodź kobieta przywykła do gotowania czy pomagania, ale musi się oszczędzać, jak chce w spokoju i zdrowiu urodzić potomka, poza tym mój wuj by mnie zabił, jakby przeze mnie by poroniła, czy coś się stało jej i dziecku. Cóż a co do mojego ojca... też przeliśmy przez poważną rozmowę, początkowo bałam się tego, jak diabli. Chodź, był moim ojcem, to jednak czuła strach wobec niego, na początku tak było, ale ze słowem zapomniałam o lęku, który mnie dręczył. Sporo opowiadał szczegółowo o naszej rodzinie i mamie oraz jak to wszystko będzie wyglądać.Za jakieś 2 dni znikamy, z ziemi do tego czasu muszę przepisać papiery na moją prawicę, czyli Lili. To ona zajmie, się firmą jak mnie tu już nie będzie, może wrócę za 10 może 30 lat. Do tego czasu ona będzie panią tego dworu. Ufam jej, a jeśli by złamała, by rozkaz to całe królestwo by ją szukało, za zdradę więc jakby jej coś się odwidziało, to nie ma odwrotu.
Za 5 godzin odbędzie się ostatni bal, przy okazji poznam właściciela wisiorka, pytała o niego Diane i tatę, ale tylko uśmiechnęli i powiedzieli, że właściciel na pewno się zjawi na bankiecie, trochę to było dziwne doświadczenie, ale samo ich zachowanie zastanawia, do kogo on należy. Obecnie siedziałam w pokoju i ubierałam ubrania na bankiet, nie miałam, jakiegoś wyboru wiec ubrałam dość inny strój, w kolorystyce czerni i zieleni. Ciężko było, mi przejść przez myśl opuszczenie tej rezydencji po mimo co mi się w życiu działo to tu miałam, taki kącik gdzie mogłam się zrelaksować.
Poprawiłam ostatni element ubioru i wyszłam w towarzystwie Lili.
-Paniczu, przychodzą już pierwsi gości, o 19 zgodnie z planem odbędzie się przywitanie i podania hasła, jakie były inicjały na chusteczce. - oznajmiła, idąc za mną. Ja jedynie w ciszy słuchałam, tego, co kobieta powiedziała i szłam, w stronę sali balowej gdzie miało miejsce owe wydarzenie. Niestety na tym wydarzeniu z całej rezydencji mogli brać udział Daiana i Carolain, pozostała, czwórka wiadomo, czemu nie mogli. Chce mieć to już z głowy.****Skip Time*****
-Bardzo mi miło powitać was bankiecie, gość w mojej posiadłości tak wspaniałych ludzi, którzy razem ze mną budowali firmę Shantarierów. Na dzisiejszym bankiecie chciałem ogłosić nową gałąź w historii rodu co do firmy. Otworzyliśmy ową fabrykę, która skupia się na przetwarzaniu z odpadków w figury, Cały proces jest bardzo skomplikowany jednak efekty nie z tej ziemi, na tamtym stoliku znajdują się pierwsza kolekcja figurek, które będę dostępne w sklepach od przyszłego tygodnia.- pokazałam, dłonią na stół gdzie siedziały zwierzęce figurki jak królik czy konik. - Również chciałabym rozwiązać zagadkę, która się znajdowała na ogłoszeniu o wisiorku, w pudełku znajduje się poprawne inicjały tego wisiorku, osobę o tych inicjałach prosiłabym, żeby podeszła do mnie. - oznajmiłam do zebranego tłumu, szczerze nie widziałam powodu, żeby, robić aż takie zamieszanie wśród szlachty jednak coś mnie korciło, żeby tak zrobić i wiadomo, posłuchałam się instynktu.
Po przemowie wróciłam do rozmowy z różnymi ludźmi na temat polityki i handlu, czyli typowe rzeczy, jakie robiłam na bankietach, zabawy i plotkowanie na temat cudzego życia jakoś mnie nie interesowały, dopóki nie była zamieszana moja praca, kruka Waszej Wysokość.
Podeszłam do Lili i wzięłam kieliszek z szampanem i pokierowałam się w ustronne miejsce, czyli na taras. Życie potrafi płatać figle, przynajmniej nie musiałam narzekać na brak wrażeń.-Noc jest piękna czyżnie Katrin?- usłyszałam dość znajomy kobiecy głos za moimi plecami, odwróciłam się gwałtownie i ujrzałam piękną kobietę w czerwonej sukni ze złotymi ozdobami, na oko miała tak z 25 lat, długie złociste włosy i te lazurowe oczy. Na twarzy miała spokojny, a zarazem dumny wyraz, z delikatnym uśmiechem wróciła się do mnie.
- Cóż, noc jest zawsze cudowna, pełen ciszy i mroku.- odezwałam się moim typową, tonacją głosy patrząc w oczy kobiety. Złotowłosa przytaknęła i zbliżyła się mnie. - Jednak jestem, ciekaw do kogo pani skierowała to imię?- na moje pytanie ze zdziwieniem kobieta zaśmiała się i znowuż pojrzała do mnie.
- Do ciebie, nie musisz się ukrywać a szczególność przy mnie.- to stwierdzenie jeszcze bardziej zgubiło, jak mam się nie czuć zaniepokojony przy nieznanej mi kobiecie, która wie o mojej tożsamość. Patrzyłam uważnym wzrokiem na ową kobietę, wtedy dostrzegłam te rysy twarz i oczy... ona nie jest obcą schlachcianką tylko moją matką, bez zastanowienia przytuliłam się do kobiety, nie mogłam uwierzyć, że znowu ją widzę, zdrowa, uśmiechnięta na wszystkie strony.- Stęskniłam się za tobą skarbie.- oznajmiła z radością, jaką ją rozpierało, do oczu cisnęły się łzy szczecią, które chciała za wszelką cenę ukryć. Staliśmy tak przytuleni, dopóki nie odsunęłam się.
- Mamo co ty tu robisz? Na ziemi?- spytałam z czystą ciekawością, złoto włosa spojrzała w moje oczy i posłała promienny uśmiech, który umiał oczarować człowieka.- Przyjechałam po mój wisiorek i do mojej córki.- powiedziała, zerkając na kieszeń marynarki, gdzie znajdował się owy przedmiot. - Wiesz, nie spodziewałam się, że przez zwykły wisiorek zrobisz taki szum w Londynie. - szczerze się zaśmiała. Podałam Matce wisiorek z czaszką owiniętą w biało chustę.
-Cóż jakoś mnie pokłoniło, żeby tak postąpić, a nie inaczej. - stwierdziła, zastanawiając się nad słowami kobiety. - Naprawdę się cieszę, że po tylu latach w końcu cię widzę.- spoglądałam znowu w oczy Królowej, które były wręcz identyczne z mymi.
- Co za piękny widok dwie damy mojego życia w jednym miejscu.- usłyszałam donośny głos należący do mojego ojca, który z typowym dla siebie uśmiechem podszedł, obejmując moją matkę, całując, w usta a, potem przyciągając mnie i ucałował w czoło. - Wiedziałem, że w końcu się tu zjawisz mi amor.- stwierdził, patrząc na matkę, która jedynie się zaśmiała.
- W końcu rodzina w komplecie, niczego już nie potrzebuje.-stwierdziła, patrząc tu na mnie tu na króla. Cieszyłam się, że w końcu zażegnałam wszystkie nie powiedzenia, przykre i straszne sytuacje, pewnie jeszcze się zjawią, ale mam u boku takie wspaniałe osoby, na które mogę liczyć, a wieczność z ukochanym stał się prawdziwym dokonaniem.Dobry wieczór / dzień ;3
Ostatni rozdział tej "wspaniałej książki " i w końcu finał jej. Tyle czekania na koniec tej historii....
![](https://img.wattpad.com/cover/158959684-288-k245565.jpg)
CZYTASZ
Zaginiona Księżniczka Piekła || Ciel x Oc ||
FanfictionFragment z książki: "-Ciel, uspokój, się co ci da mordowanie jego!- rozdarłam się.- Jego śmierć nie przywróci ci rodziców! - trzymałam, go kurczowo wkładając ostatnie siły. -Puści mnie cholerny demonie!- krzyknął na mnie, szarpiąc się. Nie wiem czem...