prov. katrni
- Katrin pojedziesz tak ubrana?- spojrzała na mnie zdziwiona. Powiedziałam jej o sytuacji z moją tożsamością. Z racji z tego, co się stało w rezydencji Aloisa miałam dylemat czy przebrać się w suknie , czy nie ryzykować i zostać tak jak mam do teraz ale wyszło, jak wyszło.
-Tak, z tego, co wiem, prawdopodobnie oprócz mnie będą, tam inni arystokraci u niego więc nie chce się zdradzić z moją tożsamością.- oznajmiłam, patrzą na lustro, w którym było, moje odbicie miałam, na sobie mój standardowy strój zawiązałam jeszcze przepaskę. Odwróciłam, się w jej stronę Carolain jak zawsze miała rozpuszczone, długie jak smoła włosy bez zapięcia do tego czarno żółta sukienka do kolan, kruczoczarne podkolanówki tego samego koloru miała rękawiczki, jak i buciki na delikatnym obcasie. - pójdźmy, na śniadanie potem pojedziemy.- powiedziałam, kierując się w stronę wyjścia z pomieszczenia.
- Okey. Tak w ogóle, jaki jest ten hrabia Trancy?- zapytała, idąc za mną.
-Jest, specyficznym hrabią jakbym miała go określić, również szalony, stanowczy, władczy i..... sadystą.- ostatnie słowo powiedziałam z niepewnością. Alios Trancy jest osobą osamotnioną, mogłam to sprawdzić przy naszym pierwszym spotkaniu. Wtedy czułam od niego żal, smutek połączony z chęcią zemsty. Takie uczucia czują, zazwyczaj demony jak chcą, zawrzeć pakt z taką osobą skoro używałam węchu, żeby poszukać Daiany to jeszcze zostało mi tej natury wtedy.-Interesujące.- Z zachwytem szła równo ze mną, kątem oka spojrzałam na nią, na jej twarzy miała szeroki uśmiech oraz tajemniczy błysk w oczach.
-Najlepiej trzymaj się od niego z dala. - ostrzegłam ją.
-Czemu? Przecież to człowiek mi nic nie zrobi.- oznajmiła dumnie.
-Tak, ale są tam pięć demonów, które mogą ci coś zrobić.- schodząc, po schodach przywitali moi słudzy dwie pokojówki, kucharz oraz kirko, ale to nie byli, wszyscy brakowało ogrodnika, trzecią pokojówkę, pomocy kuchennej.
-Dzień dobry panienki. - przywitali, się kłaniając, uśmiechnęłam się do nich i również to powiedziałam. Poszliśmy od razu na jadalnie.
-Aż tak dużo ich tam jest?- zdziwiona popatrzyła na mnie, kiedy siedliśmy przy stole.
-Tak, również tam jest wujek. Twój brat.
- Mogłam się tego spodziewać.- uśmiechnęła się. Na podłożu leżały nasze śniadanie było to sałatka z kurczakiem i fetą do tego chlebek pełnoziarnisty oraz z herbata zielona.****Skip Time*****
-Przepiękna dziś jest pogoda.-powiedziała Daiana patrząc na okno karocy, zbliżaliśmy do posiadłości. Musiałam przyznać racje cioci jak na tą porę roku to słońce strasznie mocno grzało.- Carolain nie zapomnij się przemienić przed wyjściem. - wspomniała, patrząc kątem oka na nią.
-Oczywiście, szwagierko.
-No proszę, już jesteśmy.- oznajmiłam, spoglądając na rezydencje.
-Cooo?!- smutnym wzrokiem za okularów zerknęła na nas.- Naprawdę muszę?
-Tak, nie chce cię narażać.- stanowczym głosem do niej chciałam przemówić.
- Wiem, ale co gorsza, to ty będziesz narażona, bo jeszcze się nie przebudziła do pełni twoja natura.
-Wiem o tym, ale ty jeszcze nie wiesz jak tu się mieszka na ziemi.- spokojnym głosem oznajmiła oraz spojrzałam, błagająco by to uczyniła, karoca stanęła.
-No dobra, ale jeśli będzie, coś działo, niepokojącego to wrócę to tej postaci.- powiedziała i po chwili na siedzeniu był pajączek z żółtym przebłyskiem. Wszedł mi na kolana, a potem schowała się do mojej kieszeni w spodenkach.- spróbuj mnie tylko zgnieść to pożałujesz!- odezwał się słodziutki głosik dziewczyny. Zaśmiałam się.
-Okey.- dałam znak Daianie, że możemy wychodzić. Podeszliśmy, do drzwi rezydencji zapukałam, po chwili ujrzałyśmy Claude'a z tym swoim wzrokiem.
-Dzień dobry, moja pani przyjechała na ten bal, które była zaproszona.- rzekła Ciocia, patrząc na mężczyznę. Zlustrował, mnie dokładnie o następnie nasz prowadził do reszty osób.Witajcie!
Jeśli się rozdział spodobał dajcie gwiazdeczkę oraz jakiś ślad w komentarzach :)
Pozdrawia,
Lady Shantarie
03.01.2021
CZYTASZ
Zaginiona Księżniczka Piekła || Ciel x Oc ||
FanfictionFragment z książki: "-Ciel, uspokój, się co ci da mordowanie jego!- rozdarłam się.- Jego śmierć nie przywróci ci rodziców! - trzymałam, go kurczowo wkładając ostatnie siły. -Puści mnie cholerny demonie!- krzyknął na mnie, szarpiąc się. Nie wiem czem...