rozdział 34

165 5 1
                                    


Diana Otworzyła drzwi, w pomieszczeniu znajdował się Ciel, tata, Carolain, Claude i o dziwo Alois. Jedynie co mnie zdziwiło, że chłopaki inaczej pachnieli nie jak człowiek tylko jak... demon.

-Witamy w posiadłości Shantarie'rów. - powiedziała Lilii, kierując się do towarzystwa. W mgnieniu oka w moich ramionach znalazła się złoto oka.

- Katrin!!! Jak dobrze, że się obudziłaś już, się martwiłam, że znowu cię gdzieś porwali.- powiedziała płaczliwym głosem. Jedynie westchnęłam i pogłaskałam dziewczynę po plecach.

- Spokojnie pojechałam tylko załatwić w fabryce pewne sprawy.- powiedziałam z uśmiechem. Dziewczyna odkleiła się i posłała najszczerszy uśmiech.- nie powinnaś, wylewać łez jak nic czego się nie stało.

- Oj tam, jak zawsze jesteś, taka nie czuła. Nawet ja mogłam, się martwić wiesz.- powiedziała naburmuszona, rozbawiło mnie to.

- Tak tak, więc co sprowadza w moje progi hrabiów?- skierowałam się w stronę chłopców i sama zajęłam fotel. Ciel, jedynie na mnie spojrzał i nie odezwał się, na twarzy miał wymalowane powagę sytuacji, co mnie zdziwiło, znowuż Alois tak jakby nieobecnym wzrokiem patrzył na Carolain, ja jedynie siedziałam i czekałam na odpowiedź. - cóż rozumiem, że pewne fakty, które się zdarzyły, kiedy byłam w głębokim śnie, dość wywarły na wasze zachowanie. - stwierdziłam, bawiąc się rękami. - Lilii możesz zaparzyć nam herbaty. - podałam polecenie kobiecie.

-Dla pani zieloną tak jak panienka mówiła w karocy czy mocniejszą?- zapytała.

- Dla mnie najlepiej ziołową i tabletki przynieś. - dodałam, patrząc na kolana, od tego wszystkiego zaczęła mnie głowa boleć i wszystko, do tego ta nieprzyjemna atmosfera w pomieszczeniu. Nie wiem, co się stało, między wszystkimi przez te dni gdzie słodko spałam, ale się dowiem.

- Katrin wszystko z tobą gra? - zapytała Daiana, spojrzałam na nią i jedynie skinęłam potwierdzająco głowę.

-usiądź, nie masz już potrzeby mi służyć, skoro jesteś moją ciotką.- powiedziałam ze zmęczeniem, kobieta spojrzała na mnie z dziwieniem, równocześnie wykonując mój rozkaz.- może ty powiesz mi, co tutaj jest grane? - spytałam się już z irytacji.

-Cóż zacznijmy może, od początku kto kim jest. - oznajmiła kobieta, patrząc po wszystkich.- Może ja zacznę, jestem najmłodszą oraz jedyną córką szatana co robi mnie księżną, moim mężem jest Claude Faustus, Katrina jest jak, już sama wiesz, córką drugiego władcy twoją matką jest Beatrix Michaelis i ojcem Belial zwany również Sebastianem Michaelis.- Ciel, spojrzał, na mnie i na Sebastiana szokowanym wzrokiem, pewnie nie spodziewał się, że podpisał pakt z samym królem. - Carolain Faustus jest młodszą siostrą Claude'na. Jak już sama wiesz. Po twoim zemdleniu i zapadnięciu w sen była pewna sytuacja na wyspie demonów, gdzie uratowaliśmy, naszych ludzi a jedną osobę niepoważaną utopiliśmy. Niestety, ale ta kobieta złamała pakt, miedzy Claudenem a Aloisem powodując, że chłopak nie należy do nikogo, niestety, ale przed tym został prawie zabity przez mojego męża, Gdyby nie Carolain i więź, jaką ją dzieli z chłopcem, pewnie nie żyj by.- teraz ma sens, że dalej tu jest. - Jednak wrócenie do ciała duszy nie było takie proste i ostatecznie Alois musiał zostać demonem. Znowuż w ciele Ciel'a przed przemianą w demona był Alois, miał w sobie dwie dusze, skutkiem uwolnienia była zmianę chłopca w demona i taki był pakt między Hanną i Aloisem.- skończyła swoją wypowiedź. Tyle się stało w tak krótkim czasie.

-Więc obaj są demonami, Alois jest bez paktu, czyli jest wolny, plus ma przeznaczoną, a ciel...

- Mam wieczny pakt z twoim ojcem. - dokończył, ciel, patrząc w moje oczy.- Nie mogę uwierzyć, że taka gnida ma córkę i ukrywał to przede mną. - dodał, kierując się do Ojca. On jedynie diabolicznie się uśmiechnął.

- Cóż paniczu los niestety powiązał nasze ścieżki w wieczne życie.- dodał mój ojciec niezbyt zadowolony. Gdy tata skończył, Lilii przyniosła herbatę dla wszystkich.

- Tu panienka ma tabletki, Tony przyniósł do pani gabinetu resztę listów i coś na ząb. - powiedziała tym swoim monotonnym głosem.

- Dziękuje Lilii, możesz wrócić do swoich obowiązków, przygotuj pokoje dla naszych gości. - oznajmiłam, biorąc łyk napoju, jakie to wspaniałe uczucie coś czuć. Kobieta skłoniła się i wyszła z pomieszczenia. - Sebast.... nie Tato, kiedy to wszystko się skończy?- skierowałam się do ojca, spojrzał na mnie czułym wzrokiem i posłał pogodny uśmiech w moją stronę.

- Za niedługo diabełku.

-Cóż chciałabym jeszcze z tobą omówić przyjęcie mojej firmy. - oznajmił, ciel w moją stronę.

- Jeśli ci to nie przeszkadza, po kolacji możemy omówić ważne kwestie, nie chciałabym wzbudzić skandalu ze strony twojej narzeczonej. Chociaż chciałabym zobaczyć jeszcze raz te różowe tornado.- ostatni element mojej wypowiedzi powiedziała znacznie ciszej, ale jak widać, usłyszeli, Ciel, się uśmiechną, w moją stronę i jedynie odwzajemniłam gest.

- miło widzieć cię uśmiechniętą. - oznajmiła moja ciocia.

****Skip Time*****

Po tej rozmowie dużo wyszło na przykład to, że ciocia spodziewa się dziecka, po tej nowinie atmosfera się rozluźniła, między Carolain i Aloisem zaczęło coś iskrzyć. Przez to przemianę chłopak się trochę zmienił, może jeszcze dziwnie zachowuje, ale bardziej dojrzale aż mnie zdziwiło.

Obecnie siedzę w gabinecie z Ciel'em i ustalamy rzeczy w naszych firmach, żeby było widać, że Ciel, pojechał na wakacje, a jego współpracownik opiekuje się całym majątkiem, firmą, rezydencją. Trochę spisywania mieliśmy, ale musiało to wyglądać realistycznie.

-Katrin chciałabym cię, przeprosić za to, co wtedy powiedziałem.- nagle powiedział, granatowo włosy patrząc w moją stronę, ze zdziwieniem spojrzałam na niego.- gdybym się opanował, nie spałabyś tyle czasu a tym bardziej ranna. - dodał, ze spuszczoną głową mogłam, dostrzec, że chłopak jest zawstydzoną całą sytuacją. Uśmiechnęłam się w jego stronę.

- Spokojnie Ciel to nie tylko twoja wina, oczywiście, że ci wybaczam. - powiedziałam, patrząc dalej na niego z uśmiechem, chłopak podniósł głowę i uśmiechnął się szczerze. Dziwne to było, uczucie jak on tylko przymnie, tak się zachowywał, samo patrzenie na niego sprawia, że jestem strasznie ze stresowana i serce nie daje mi spokoju możliwe, że to jest, przez większość uważa, za miłość.

-Ciel, wiesz, od pewnego czasu jesteś, dla mnie więcej niż przyjacielem.-wypaliłam to pod pływem chwili, chłopak spojrzał na mnie zmieszanym wzrokiem. Boże Katrin mogłabyś się opanować nad tym. - prze-przeprasza-.

-Nie, nie przepraszaj.- podszedł do mnie i stanął naprzeciwko mnie, jego twarz była cała czerwona moja prawdopodobnie też, czułam, jakbym się topiła w lawie. - też nie jesteś już zwykłym przyjacielem. -powiedział, patrząc mi w oczy. - Pamiętasz, to ci powiedziałem na bankiecie?

-Tak pamiętam. - dobrze to pamiętam, wtedy moje serce po raz pierwszy odczuł taki ból.

- Miałem na myśli konkretnie o ciebie.- stwierdził cichym głosem. O Mój Boże, czy ja śnie ? Czy ja naprawdę to usłyszałam, czy mam przegłosy? - chciałabyś zostać moją damą? - patrzył na mnie takim zawstydzonym wzrokiem, jakiego jeszcze nie widziałam, od razu wstałam z fotela i wskoczyłam w ramiona Ciel'a, przez nagłe uderzenie spadliśmy na podłogę. Spojrzałam na chłopaka i energicznie potrząsnęłam głową. Jednooki uśmiechnął się, do mnie trzymając, mnie w ramionach dając szybkiego buziaka w usta.

-Ale co z twoją narzeczoną?

- I tak to małżeństwo było zorganizowane przez moich rodziców i wujostwo więc nie dzieliłem nigdy z nią romantycznych uczuć. - stwierdził, patrząc dalej w moje oczy. - nie przejmuj się i tak za tydzień wracam, do piekła z tego, co mi mówił Sebastian.

-Powinieneś się do niego zwracać per królu.- oznajmiłam i zaśmiałam się z jego miny, cóż jest, w pakcie więc tata ma swojego pana, trochę to śmiesznie brzmi.

Dobry Dobry, kolejny rozdział tego dnia leci do was, jeszcze jeden, epilog i koniec.  

Ktoś się cieszy że to już koniec? 

bo ja tak haha

Do zobaczenia w kolejnym rozdziale za 1h ;))))))

Zaginiona Księżniczka Piekła || Ciel x Oc ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz