-Katrin, Katrin poczekaj na mnie!-z dala było usłyszeć głos złotookiej biegnącej za pięcioletnią księżniczką, która zwinnie omijała krzewy i podłużne gałęzie drzew.
-Carolain spójrz, już jesteśmy.- owa dziewczyna spojrzała na czarno włosom, która chciała wspiąć się na drzewo, lecz jej długa suknia do ziemi jej nie pozwalała na to.
-Więc jest tu to miejsce?- spytała, się podchodząc do niej.
-Tak, tylko muszę wejść na to drzewo ty również.- spiął się na trzecią gałąź i spojrzała, w dół jej kruczoczarne włosy były, poplątane z czerwonymi liśćmi ten poukładany koczek już nie był taki idealny. Na twarzy dziewczynki widniał szeroki uśmiech.
-Ale wiesz, jeśli rodzice się dowiedzą, że zwialiśmy, z bankietu to dostaniemy karę.- wzdrygnęła się. Zaczęła panicznie rozglądać na wszystkie boki, bała się przyłapania bowiem dziewczynki w czasie balu królewskiego z okazji równonocy, zjechała cała szlachta i rodzina królewska.
- Oj no nie bój się żaby. Nikt się nie dowie, a tylko zobaczymy i wrócimy do pałacu.- oznajmiła z łatwością lazurowa oka.-A poza tym, po co się spinasz, skoro możemy się przemienić w zwierzęcą formę?- lazurowa oka ponownie na nią spojrzała, pacnęła się w głowę za swoją głupotę.
-faktycznie.- po tym słowach księżniczka po sekundzie była w formie kruka poleciała, w dół dając możliwość wejścia na grzbiet dziewczynce, która była pająkiem. Wzbiła, się do góry przemierzając, przeróżne liście widzieli z dala misterne potwory. Ich ulubionym stworzeniem był leśbryś wyglądał jak przerośnięty Bryś z zielonym futrem mięciutkie w dotyku. Są przyjazne nastawione dla nas oraz lojalne, jak i złośliwe. Mają na głowie rogi jelenia, które są porośnięte mchem. One, pomimo że są, sympatyczne to są urodzonymi łowcami. Po paru minutach dolecieliśmy, do wielkiego wodospadu na brzegu jeziora pływały różowe kwiaty, które cudownie pachniały. Dokoła tego okrążały żółto czerwone drzewa kitsyny to jest rodzaj dość popularnego drewna. Na nich zaczęły rosnąć słodko-kwaśne nektylki, które idealnie nadawały się do wyrobu wina. Właśnie mieliśmy, taką porę roku gdzie odbywały się zbiory. Dziewczyna zeszła z moich pleców na trawę po chwili zmieniliśmy się w naszą ludzką formę. Spojrzała na mnie.
-To, co idziemy po moczyć na chwilę nóżki?- zapytała się z szerokim uśmiechem Katrin. Calroian delikatnie kiwnęłam potwierdzająco głowę. Obie zdjęły pośpiesznie skarpetki wraz z pantofelkami, podbiegły podnosząc sukienki. Zwolniły kroku, kiedy zbliżały się do krystalicznej wody, złotooka delikatnie weszła, do wody stąpając po gładkich kamieniach, nie to, co księżniczka, pomimo że zwolniła, to wskoczyła wręcz do wody, mocząc trochę swoją niebiesko-czarną sukienkę. Płyn pod pływem ruchu poruszał, kwiaty co powodowało uwolnienie słodkiego zapachu, który relaksował oraz odprężał.-Carolain, czy nie jest tu pięknie?- zapytała się lazurowe oka z wielkim uśmiechem na twarzy taki jaki jeszcze świat nie widział, dziewczyna patrzyła na nią z podziwem, że może się tak cieszyć z powodu jednego widoku, musiała przyznać racje jej. To miejsce zostało odkryte przez córkę króla, kiedy potajemnie uciekła z domu, bo nie chciała, znowu być na lekcji tańca nie lubiła swojej nauczycielki, minęła od tego wydarzenia dotąd jakieś 3 miesiące.
-Tak tu jest wspaniale.- przyznała z tym samym wyrazem twarzy co ona. Niestety, ale nie mogły być tak długo, bo by się skapnęli i wnieśli, poszukiwania czego obie dziewczynki nie chciały, ponieważ wiedziały, co po tym mogło wyniknąć. Pomimo tak młodego wieku to rozumiały więcej rzeczy niż inne dzieci w tym okresie dorastania. Trasa do królestwa przebiegła spokojnie pod upływem czasu stały już na parkiecie, plany wody wyschnęły jednak słodki zapach z kwiatów było można poczuć od nich. Ze spokojem poszły w innym kierunku, Katrin do rodziców gdzie przebywali przy stole a znowu Carolain również do swoich rodziców, którzy obecnie rozmawiali z Daianą oraz jej mężem Claude.
CZYTASZ
Zaginiona Księżniczka Piekła || Ciel x Oc ||
FanfictionFragment z książki: "-Ciel, uspokój, się co ci da mordowanie jego!- rozdarłam się.- Jego śmierć nie przywróci ci rodziców! - trzymałam, go kurczowo wkładając ostatnie siły. -Puści mnie cholerny demonie!- krzyknął na mnie, szarpiąc się. Nie wiem czem...