Odcinek 7

217 11 2
                                    

Po tym jak samuraj i ninja uciekli, Pythor zabrał nas do... w sumie nie wiem dokąd. Wydaje mi się, że jest to grobowiec Dusicieli, ale pewności nie mam. Generałowie wraz z Pythor'em, patrzyli na rysunki na ścianach i w kółko gadali o jakichś Ostrzach Kłów. Nie do końca wiem o co chodzi, ale jeśli węże tego potrzebują, to oby ninja znaleźli to pierwsi. Nagle usłyszałam fragment jakiejś przepowiedni, czy czegoś: "Gdy pięć Kłów będzie jednym kłem, wtedy wielki Pożeracz ponownie poczuje gniew". Jednak Wężonowie nie wiedzieli za bardzo, o co dokładnie chodzi. Pythor i Skeils zaczęli się kłócić. Zaczęli od nowa gróntownie przeszukiwać rysunki na ścianach i wielki kamienny "stół". Aż nagle Pythor "odkrył Amerykę". Przypadkowo, ale jednak. Zaczęło się od bójki pomiędzy generałem  Dusicieli i generałem Jadozembów. Podczas bijatyki ich berła upadły na podłogę. Zaczęło się z nich wylewać antidotum. A gdy żółte i zielone antidotum się połączyło powstał kolor czerwony. W tym momencie Pythor uświadomił sobie co trzeba zrobić. Ustawił wszystkie berła wokół "stołu" i na środku położył kartkę papieru. Gdy antidotum z każdego berła na nią spadło, powstała mapa. I tak oto Wężonowie są o jeden krok przed drużyną mojego wujka. Poważnie, dlaczego te węże są czasem bardziej rozgarnięte niż ninja? A w ogóle to ciekawe co teraz robią nasi obrońcy Ninjago...

Ninjago: dwójka wybrańców Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz