Po tym jak samuraj i ninja uciekli, Pythor zabrał nas do... w sumie nie wiem dokąd. Wydaje mi się, że jest to grobowiec Dusicieli, ale pewności nie mam. Generałowie wraz z Pythor'em, patrzyli na rysunki na ścianach i w kółko gadali o jakichś Ostrzach Kłów. Nie do końca wiem o co chodzi, ale jeśli węże tego potrzebują, to oby ninja znaleźli to pierwsi. Nagle usłyszałam fragment jakiejś przepowiedni, czy czegoś: "Gdy pięć Kłów będzie jednym kłem, wtedy wielki Pożeracz ponownie poczuje gniew". Jednak Wężonowie nie wiedzieli za bardzo, o co dokładnie chodzi. Pythor i Skeils zaczęli się kłócić. Zaczęli od nowa gróntownie przeszukiwać rysunki na ścianach i wielki kamienny "stół". Aż nagle Pythor "odkrył Amerykę". Przypadkowo, ale jednak. Zaczęło się od bójki pomiędzy generałem Dusicieli i generałem Jadozembów. Podczas bijatyki ich berła upadły na podłogę. Zaczęło się z nich wylewać antidotum. A gdy żółte i zielone antidotum się połączyło powstał kolor czerwony. W tym momencie Pythor uświadomił sobie co trzeba zrobić. Ustawił wszystkie berła wokół "stołu" i na środku położył kartkę papieru. Gdy antidotum z każdego berła na nią spadło, powstała mapa. I tak oto Wężonowie są o jeden krok przed drużyną mojego wujka. Poważnie, dlaczego te węże są czasem bardziej rozgarnięte niż ninja? A w ogóle to ciekawe co teraz robią nasi obrońcy Ninjago...
CZYTASZ
Ninjago: dwójka wybrańców
Short StoryCo by było gdyby Lloyd miał siostrę? Co gdyby było dwóch Zielonych Ninja? Co gdyby Skylor miała rywalkę do serca Kai'a? Dowiecie się czytając tą książkę. Wszystko będzie dokładnie tak jak w serialu, ale pojawi się dodatkowa postać. PS. Nie wiem jak...