Znalazłam właśnie grobowiec Żmiwampirów. Muszę przyznać, że trochę się bałam. Ale nie tak bardzo jak mój brat. Pewnie jesteście ciekawi, po co w ogóle pchamy się do kolejnego plemienia Wężonów? Otóż jeśli chcemy dać Hipnokobrą nauczkę za zdradę, musimy poprosić o pomoc inne węże. Wcisnęłam guzik, przejście się otwożyło i wyskoczyło z niego pełno węży. Tego się nie spodziewałam.
-Któż to otwożyło dzisiaj przeklęte wrota... - spytała jedna z dwóch głów dowudcy tej razy -... naszego więzienia? - dopytała druga.
-Yyyyyy...Lena i Lloyd Garmadon. Dzieci mrocznego władcy Lorda Garmadona. - powiedziałam z początku nie pewnie.
-Wypuściliśmy was, aby dać nauczkę Hipnokobrą. - dodał mój brat chowając się za mną. A podobno chłopcy są dzielniejsi od dziewczyn. Ha! Zabawna ironia losu. Na wspomnienie Hipnokóbr, Żmiwampiry odrazu się wkużyły. Byłam już pewna, że nam pomogą. Gdy wspomnieliśmy jeszcze o pokonaniu ninja, generał się zawachał. Po czym powiedział, że wrogowie są silni, a ich jest niewielu. Dodał też, że przyda się sprzęt. A kiedy spytałam skąd go weźmiemy powiedział, że Żmiwampiry najpierw gryzą, a potem myślą. Od razu załapałam o co chodzi. Postanowiliśmy po sprzęt wybrać się na złomowieko, uroczej parki, Eda i Edny.
Gdy byliśmy już na miejscu, właściciel chuba nas usłyszał. Bo chwilę później usłyszałam jak woła, że jego syn zna Spinjitsu. Czyli to rodzice jednego z ninja. Wspaniale! Wygląda na to, że ninja zaraz sami się tu pojawią. W czasie moich rozmyślań węże zaczęły gryść różne urządzenia. Nim się obejrzałam wszystko było już zmienione w wężowy arsenał. Gdy Ed zaczoł rozpaczać nad swoimi maszynami usłyszałam głos szefa Żmiwampirów. Mówił on, że Żmiwampiry mogą przemieniać nie tylko rzeczy, ale również żywych ludzi. W następnej chwili Ed i Edna byli ugryzieni i powoli zaczęli się przemieniać. Związaliśmy ich i wsadziliśmy do starej, zepsutej lodówki. Ninja będą mieli nie małą niespodziankę, kiedy się pojawią.
Gdy ninja już się pojawili, otworzyli lodówkę i gdy tylko dowiedzieli się o tym, że to płapka, rozpoczęła się walka. Ninja walczyli mocą żywiołów, a węże używały zdobytych wcześniej maszyn.
-Lena, Lloyd! - zawołał staruszek.
-Witaj wójku. Gpowiedział mój brat.
-Chyba nie tylko my mamy rodzinne spotkanie. - dodałam patrząc na niebieskiego i jego rodziców. Gdy wiedziałam ich razem, trochę żałowałam, że ja nie mam takiej rodziny. Ale chwilą! Ja jestem córką Garmadona. Ja nie potrzebuje nikogo. W tym momencie wójek wyciągnął jakiś flet. Jego muzyka strasznie szkodziła Wężonom. Okazało się również, że ta cała Nya jest niezła w walce.
-Moi drodzy. - zaczoł WU parząc na nas - mam wam przypomnieć, po której powinniście stać stronie? - spytał zdenerwowany.
-Wybacz wójku, ale nic nie słyszymy. - powiedziałam po czym włączyłam muzykę, w wężowym radju. Nagle ziemia się zatrzęsła, a zza rogu wyszedł olbrzymi robót. Oczywiście wcześniej pogryziony przez Wężonów.
-CO to ma być?! - spytał mistrz piorunów.
-Yyyyy... robiłem go na twoją część synu... - zaczął tłumaczyć się jego ojciec. Ninja zaczęli uciekać. Jednak drogę zagrodziły im kolejne maszyny. Pewnie teraz żałują, że są na złomowisku. Hahaha! Ale zaraz! Jeden z ninja dostał się do maszyny rozbiurkowej i powalił robota. Ale dno.
-Odwrut! - zawołał Lloyd. Eh, i znowu przegraliśmy walkę. To robi się nudne. Miejmy nadzieję, że z Hipnokobrami pójdzie łatwiej. Szybko wskoczyliśmy do helikoptera i odlecieliśmy. Kiedy lecieliśmy zobaczyłam wyprzedzojący nas z zawrotna prętkością niebieską, latającą maszynę. Ta szybko zawruciła i zanim ktoś, coś zobaczył, ninja mieli już berło. Jednak niebieski za bardzo się z tego ucieszył, bo już po chwili jego pojazd zniknoł, a on sam zaczął spadać z kilku metrów. Reszta ninja oczywiście ruszyła na ratunek. Jednak tak się tym przejęli, że ich pojazdy również zniknęły i wszyscy razem, całą trójką leżeli na piasku. Jey (tak owszem, znam ich imiona) spadł do pojazdu, w którym byli już jego rodzice i Nya. Zawruciliśmy, aby odebrać im berło, ale tym razem to oni uciekli. Polecieliśmy za nimi do ich nowej kryjówki. Był nią stary rozbity, teraz już na pustyni, statek. Nagle, i było to totalnie niespodziewane, żagle statku się podniosły, odpaliły się jakieś silniki z tyłu. A na sam koniec, statek zaczoł latać. Łał! No tego to bym się nie spodziewała, zwłaszcza po tych ninja. Statek odleciał, jednak wypadło z niego berło. Zabraliśmy je, a generał powiedział, że tych ninja trzeba nieźle sprać. Ta. Jakbym nie wiedziała.
CZYTASZ
Ninjago: dwójka wybrańców
Historia CortaCo by było gdyby Lloyd miał siostrę? Co gdyby było dwóch Zielonych Ninja? Co gdyby Skylor miała rywalkę do serca Kai'a? Dowiecie się czytając tą książkę. Wszystko będzie dokładnie tak jak w serialu, ale pojawi się dodatkowa postać. PS. Nie wiem jak...