Odcinek 13

143 11 3
                                    

Obudziłam się następnego dnia. Leżałam na łóżku w swoim pokoju. Nie pamiętałam co się stało, aż nagle wszystkie wspomnienia wczorajszej walki wróciły. Wstałam z łóżka i lekko chwiejnym krokiem wyszłam na zewnątrz. Siedziała tam reszta dróżyny, mama, wujek, ojciec Zane'a i mój brat... z obandażowaną nogą. No pięknie.
-Dojdziesz do siebie za kilka tygodni - oznajmił mi doktor Julien.
-Nie mamy tyle czasu - powiedziałam, zwracając tym uwagę pozostałych. Wszyscy natyciast do mnie podbiegli, a najszybszy był Kai. Ninja Ognia przytulił mnie tak mocno, jakby chciał mnie udusić. Moje serce od razu zabiło mocniej.
-Nawet nie wiesz jak się martwiłem... - zaczął, a ja się uśmiechnęłam - że mojej małej siostrzyczce coś się stało - dodał, a ja poczułam jak serce mi się zatrzymuje.
-Siostrzyczce? - spytałam niepewnie.
-No jasne! Kocham Cię jak siostrę -uśmiechnoł się do mnie, a ja stałam jak wryta. Kocha mnie jak siostrę? SIOSTRĘ?! Gorzej chyba być nie mogło. Prawda?!
-Ostateczna walka dobra ze zełem, nastąpi już dzisiaj - głos wujka skutecznie wybudził mnie z transu. Nagle pojawił się sokół Zane'a. Zabrał nas spowrotem do Świątyni Światła. Nie wiem jednak po co. Nagle Kai wypatrzył jakieś otwory w filarach. Chłopcy poskładali tam swoją nową broń. "Miecze Żywiołów" i nagle na samym środku pomieszczenia rozstąpiła się podłoga i z pod ziemi wyszedł...
-To skafander bojowy, którego Pierwszy Mistrz Spinjitsu użył w walce z mrocznym władcą - oznajmiła mama. Razem z Lloyd'em wsiedliśmy do niego i odpaliliśmy. Chwilę później nadleciał smok. Wygląda na to, że jednak wrócimy do Ninjago.

***

Po pół godzinnej podróży byliśmy już w mieście. Jednak nie było to Ninjago jakie znam. Wszystko było zamglone i zniszczone, a ludzie chodzili jak zombi. Nagle w naszą stronę nadleciał pocisk. No i nici z zakradania się. Już o nas wiedzą. Ninja polecieli na smoku, razem z dorosłymi, a ja wraz z bratem czekałam na odpowiedni moment, by zaatakować ojca. Chociaż w sumie, to chyba nie jest już mój ojciec. Kiedy byliśmy gotowi uruchomiliśmy pancerz, jednak nie za wiele on pomugł. Bo już po chwili był zniszczony. Zaczęła się walka. Jednak w pewnym momencie Kamienną Armia zamarła, a następnie zaczęli oddawać cześć Dareth'owi. Dobra, teraz nic mnie już nie zdziwi...
Razem z chłopakami zaczęliśmy wspinać się na szczyt wierzy, na której był Mroczny Władca. Jednak po drodze straciliśmy Cole'a, później Jey'a i Zane'a, a na końcu Kai'a. Ostatecznie tylko nasza dwójka dotarła na sam szczyt. Mroczny Władca nas zaatakował, ale nasza moc była ślniejsza. Wokół nas rozbłysło światło, a kiedy zgasło mieliśmy na sobie złote stroje. Staliśmy się Najpotężniejszymi Mistrzami Spinjitsu. W następnej chwili lecieliśmy już na dwóch złotych smokach, a Mroczny Władca przegrał. Pojawiło się słońce, ludzie stali się normalni, a Mroczny Władca należał już do przeszłości. Zleciliśmy na dół i razem z resztą cieszyliśmy się ze zwycięstwa. Nagle coś usłyszałam, obruciłam się i... zamarłam.
-TATO!!! -wrzasnełam i podbiegłam się przytulić. Z taty zniknęło całe zło, więc był normalny. Wreszcie będę miała normalną rodzinę. Teraz może być już tylko lepiej...

Wiem, że dawno nic nie było. Ale jest szkoła i w ogóle. Postaram się jednak wstawiać rozdziały częściej.

Oto i koniec drugiego sezonu. Teraz pora na mój ulubiony - trzeci!

Ninjago: dwójka wybrańców Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz