Odcinek 12

164 7 0
                                    

Lecimy właśnie do Góry Ognia, aby raz na zawsze zniszczyć ostrza kłów. Deszcz ciągle leje, a statkiem buja jak w wesołym miasteczku. Ninja gadają o czymś w jadalni, ale ja i mój brat wolimy nie marnować czasy i potrenować. Mi właściwie nie zależałoby na trenowaniu, gdyby nie fakt, że chce się nauczyć spinjitsu. Bo jak na razie umiem tylko kręcić się bez sensu i obrywać od maszyn treningowych... Ała! Właśnie o tym mówiłam. Właśnie wylądowałam na podłodze, a obok mnie Lloyd. Kiedy próbowałam się podnieść zobaczyłam... Nie! To nie możliwe! Zobaczyłam... Pythora. W chwilę później okazało się, że Pythora serio tutaj jest. Nie zdążyliśmy jednak zrobić za wiele, a już byliśmy związani.
-Pomo...! - próbowałam krzyknąć, ale Anakondowiec zakleił nam usta. Po czym po prostu wyszedł. No nie! Musimy coś przecież zrobić. Zaczęłam się szarpać, ale oczywiście wszystko na nic...

***

Minęło kilka minut, a ja usłyszałam głos Nyi.
-Nareszcie dotarliśmy do celu, czyli do Góry
Ognia - ok, teraz wiem, że muszę szybko coś wymyślić. Zaczęłam się coraz bardziej szarpać i... Jest! W końcu się uwolniłam! Kiery odkleiłam sobie taśmę z ust, uwolniłam brata. Skierowaliśmy się do wyjścia i nagle poczuliśmy mocne szarpnięcie. Jakby statek stracił moc... Nie było czasu do stracenia. Odpaliłam głośnik przy drzwiach i krzyknęłam, że Pythor jest na pokładzie. Mam nadzieję, że reszta to usłyszała. Zaraz potem wybiegliśmy na pokład. Zobaczyłam Pythora i... Ninja, a przede wszystkim Kai, zaraz spadną do wulkanu! Muszę coś zrobić! Zaatakowałam wężona, a w moje ślady poszedł Lloyd. Pythora unikał każdego ciosu i bez przerwy nas krytykował. Zaczęłam mieć tego dość. Jednak w tym momencie zobaczyłam coś, przez co uśmiechnęłam się od ucha do ucha. Właśnie przyleciała Nya w stroju samuraja i zaatakowała Anakondowca. A przynajmniej odwruciła jego uwagę, gdy ja i Lloyd wymierzyliśmy mu cios. Niestety dość szybko się po tym podniusł i uciekł. W tym momencie Ninja zaczęli spadać.
-KAI!!! - wrzasnęłam i podbiegłam do krawędzi statku. Niestety widziałam jedynie czarny dym - och Kai. Gdybym tylko zdążyła powiedzieć ci, że...
-Powiedzieć, że co? - zapytał głos za mną. Odwruciłam się i zobaczyłam Kai'a we własnej osobie. Okazało się, że Nya w porę ich uratowała.
-Powiedzieć,że co? - zapytał podchodząc do mnie.
-Powiedzieć, że... - jąkałam się - że... - i co teraz? - że... skończył Ci się...ż...żel do włosów? - noto powiedziałam, nito zapytałam.
-Co?! - wrzasnoł na cały statek. Uff. Było blisko.
-Nie teraz Kai! - zawołała Nya - Pythora ucieka - dodała, a wszyscy popatrzyli w stronę żmijokoptera którym właśnie leciał. Moja chwycili za złote bronie i ruszyli w pościg, a ja i mój bliźniak... no właśnie. My tak jak zawsze zostaliśmy, żeby "pilnować bazy".

***

Już od kilku nastu minut kieruję statkiem na zmianę z bratem. Zaczyna się to robić nudne. Ninja pewnie mają teraz niesłą zabawę. Nagle jednak zobaczyłam Zaginione miasto Ouroboros. Natychmiast zmieniłam brata przy sterze i przyspieszyłam. Kilka sekund później byliśmy już nad pojazdem Wężonów. Zrzuciłam kotwicę, zachaczyłam ją o ich autobus i poderwałam go do góry. Teraz kiedy wylądujemy już w Ouroboros, węże natychmiast zostaną powstrzymane. Po kolejnych kilku minutach wylądowaliśmy. Ninja od razu pobiegli na pomoc wujkowi. Nawet jeśli do tej pory z nami i z wujkiem było różnie, to mam nadzieję, że nic mu nie jest. Jak najszybciej zeszłam że statku i pobiegłam za drużyną. W moje ślady poszedł również Lloyd. Niestety. Kiedy dobiegliśmy na miejsce było już za późno. Pożeracz Światów został obudzony. Kiedy wyszedł na powierzchnię, okazało się, że był ogromny. Naprawdę, OGROMNY!!!...

C. D. N.

Hejeczka! 😎
Wracam!!!
Wracam do was. Nie wiem na jak długo, ale wracam. Mam nadzieję, że po tak długiej przerwie wciąż będziecie to czytać.
Buziaczki 😘

PS. Wejdźcie koniecznie na moją nową książkę "Ninjago w Hogwarcie". Piszę to razem z przyjaciółką i liczę, że wam się spodoba.

Ninjago: dwójka wybrańców Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz