Maraton:
3/4Udało nam się w końcu dotrzeć na wyspę, na której znajduje się Świątynia Światła. Niestety, nie tylko my tu jesteśmy. Swoją kryjówkę ma tutaj armia z kamienia. I podejrzewam, że jest tutaj też nasz ojciec. Na szczęście rośnie tu sporo drzew, więc ukrycie statku nie było problemem. Teraz jesteśmy na statku i słuchamy naszej mamy.
-A wy, moje dzieci, słuchajcie przepowiedni - przestrzegła nas - "A kiedy Zielony Ninja znajdzie instrument pokoju, uderzy w niego i otrzyma moc najpotężniejszego Mistrza Spinjitsu" - powiedziała, a ja zaś miałam się w duchu. No, to chłopaki będą zazdrościć. Zaczęliśmy kierować się do wyjścia.
-Wy zostańcie - powiedział wujek, łapiąc mnie i Lloyd'a za ramiona.
-Co?! - krzyknęłam. Może niepotrzebnie tak wrzeszczę, ale wiecie... charakterek po ojcu.
-Jeśli spotkacie swojego ojca, ostateczna potyczka rozpocznie się za wcześnie. Nie możemy tak ryzykować - uspokoiła mnie mama.
-Ha ha ha! I co? Zazdrośni? - spytał kpiąco Jey, a ja poczułam przemożną ochotę walnięcia go w ten pusty, rudy łeb! A więc ninja wyszli, Lloyd poszedł pomagać ojcu Zane'a w warsztacie, a ja siedziałam na statku z Nyą.
-Dobra. Co jest? - powiedziała nagle Nya. Od razu na nią spojrzałam.
-To znaczy? - unikałam pytają o brew.
-Jesteś przybita? O co chodzi? - podeszła do mnie z pocieszającym uśmiechem.
-No bo... to już niedługo... - zaczęłam niepewnie.
-Co niedługo? - spojrzała na mnie niezrozumiale.
-Nie długo, ja i Lloyd! będziemy musieli walczyć z ojcem...
-I uratujecie Ninjago - uśmiechnęła się do mnie szeroko.
-Ale to nasz tata! Może jest zły, ale... - urwałam nagle, bo poczułam łzy na policzkach. Co jest ze mną nie tak?! Ninja nie płaczą! Więc czemu ja tak? Nagle poczułam jak Nya mnie przytula. Nie zastanawiając się długo oddałam uścisk.
-Rozumiem - powiedziała nagle - nie chcesz krzywdzić bliskiej Ci osoby. Ja też bym nie potrafiła - odsunęła się i spojrzała mi w oczy - Dlatego bardzo Cię proszę. Nie skrzywdź mojego brata - ponownie się uśmiechnęła, a mnie zatkało.
-A...ale skąd ty... - wyjąkałam. Skąd ona wie, że kocham jej brata?!
-To widać, ale spokojnie. Kai nic nie wie. Tylko dziewczyny widzą takie rzeczy - na jej słowa lekko się zarumieniłam, na co dziewczyna wybuchnęła śmiechem. Przyłączyłam się do niej i już po chwili obie leżałyśmy na podłodze, turlając się ze śmiechu i trzymając za obolałe brzuchy. Naprawdę dobrze mieć taką przyjaciółkę od serca.***
Minęła z godzina i nagle zobaczyliśmy biegnących chłopaków. Oznajmili nam, że mamy szykować się do walki, bo właśnie zmierza tu cała armia Kamiennych Wojowników. Na szczęście wiemy już gdzie jest Świątynia, pojazd jest naprawiony i tym razem ja i mój brat też możemy iść. Chociaż nie wiem, czy jest się z czego cieszyć. Nasza walka z ojcem zbliża się nieubłaganie... Wsiedliśmy do auta, ale nie zajechaliśmy daleko. Zaczęły nas gonić sługusy ojca... Na szczęście Nya dała nam swojego Robo-mecha.
***
Po krótkiej walce i szybkiej ucieczce, udało nam się w końcu dostać do Świątyni. Ustawiliśmy się według "instrukcji" na ścianie. Razem z Lloyd'em wykonaliśmy skok i udarzyliśmy w dzwon nad naszymi głowami. Nagle rozbłysło oślepiające światło. A kiedy zgasło... Chłopaki mieli i my mieliśmy nawet stroje, a chłopcy odzyskali moce żywiołów! W następnej chwili rozpoczęła się walka z Kamienną Armią, którą oczywiście zwyciężyliśmy. Kiedy ja i Lloyd próbowaliśmy użyć mocy, zamiast normalnej zielonej energii, w niebo wystrzeliły dwa złote smoki. Nie powiem. Fajna jest ta moc naszego dziadka. Z tą mocą na bank wygramy.

CZYTASZ
Ninjago: dwójka wybrańców
Short StoryCo by było gdyby Lloyd miał siostrę? Co gdyby było dwóch Zielonych Ninja? Co gdyby Skylor miała rywalkę do serca Kai'a? Dowiecie się czytając tą książkę. Wszystko będzie dokładnie tak jak w serialu, ale pojawi się dodatkowa postać. PS. Nie wiem jak...