Odcinek 4

106 7 0
                                    

Kilka godzin temu weszliśmy do Labiryntu Hiroshjego (nw jak się pisze 😅). Naprawdę zaczynam tracić nadzieję, że kiedykolwiek z tąd wyjdziemy. O odnalezieniu Oazy w sercu labiryntu już nie wspominając. Tata jednak wciąż powtarza, że to idealne miejsce na kryjówkę.
-Tęsknie za przyjaciółmi - powiedział Lloyd.
-Ja też - dodałam przyspieszając kroku, by zrównać się z tatą.
-Wasza złota moc budzi wiele pragnień. Nawet wasi przyjaciele mogą chcieć ją zdobyć - powiedział, a we mnie coś pękło.
-Oni nigdy nie zrobiliby nam krzywdy! - krzyknęłam tak głośno, że spłoszyłam ptaki siedzące na sąsiednim drzewie.
-Z tak ogromną mocą wiąże się wielką dopowiedzialność. Musicie nauczyć się kroczyć swoją własną ścieżką samemu. Nawet kiedy mnie już nie będzie - mruknął ojciec, a ja na chwilę stanęłam w miejscu. Samemu? Nie wyobrażam sobie jak miałabym żyć bez Lloyd'a, Jey'a, Cole'a, Zane'a, Nyi czy Kai'a. A jeśli serio ich kiedyś zabraknie? Potrząsnełam gwałtownie głową, żeby odpędzić te myśli. Nie! To się nigdy nie stanie. Zawsze będziemy drużyną.

***

Mijają kolejne godziny. W końcu dotarliśmy do Oazy. Było tu przepięknie. Jednak... Nagle usłyszeliśmy warkot silnika. No nie wierzę... Znaleźli nas nawet tutaj? Tata kazał nam uciekać. Tak więc zrobiliśmy, a on został. Mam nadzieję, że sobie poradzi. Nagle przed nami pojawiły się Ninjadroidy. Stworzyliśmy pojazdy za pomocą złotej mocy i pojechaliśmy jak najdalej. One jednak nadal siedziały nam na ogonie. Na domiar złego strzelały w nas. Po długiej i ekstremalnej jeździe zatrzymaliśmy się przy klifie. Te roboty dorwały tatę! Powiedzieli, że jeśli uciekniemy zrzucą tatę w przepaść do oceanu. Nagle oplotły nas jakieś robotyczny węże i nie mogliśmy urzyć mocy. Z za krzaków wyszedł... Nie no! To już jest przegięcie! Pythor?! Przenieśli nas na statek i... zrzucili tatę do morza...

Ninjago: dwójka wybrańców Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz