Odcinek 13

169 6 0
                                    

Zanim się zorientowałam Pożeracz Światów pożarł Pythora i mojego wujka... Nie! Co teraz?! Nie dość, że straciłam członka rodziny, to jeszcze Ninja są załamani. Jak oni będą walczyć w takim stanie?
-Siostra chadź - szepnoł mi do ucha Lloyd i pociągnoł w stronę Perły. Na początku się opierałam. No bo co z Kai'em? Kit z drużyną. Ale co z Kai'em? Jednak uznałam, że pomorze y im że statku. Kiedy już byliśmy na pokładzie Nya przejała dowodzenie. Chyba pierwszy raz w życiu mi to nie przeszkadzało. Nieważne kto dowodzi, byleby Kai był cały... W tym momencie Ninja wpadli na statek. Byłam taka szczęśliwa, że na chwilę się zapomniałam. Podbiegłam do Kai'a i go przytuliłam. Dopiero po chwili zorientowałam się co robię, więc, cała czerwona, się odsunęłam. Kai przez chwilę mi się przyglądał i chyba chciał o coś zapytać. Ale, na szczęście, nie było na to czasu. W ostatniej chwili umkneliśmy wężowi. On jednak się nie poddawał i ponownie zaatakował. Tym razem było jeszcze bliżej. I oczywiście, jak na złość, kończyło się nam paliwo. No po prostu cudownie! Pomijając fakt, że olbrzymi wąż zaraz nas pożre, to gdzie niby tankuje się statki? Nya kazała wszystko wyrzucać za burtę, co od razu zaczęliśmy robić. Ostatecznie odzyskaliśmy prędkość, ale okazało się, że wąż im więcej je tym większy się staje. Czyli po tym jak zjadł rzeczy, które wyrzuciliśmy że statku, jest jeszcze większy. No po prostu pięknie! Chociaż przynajmniej, już gorzej być nie może. Prawda? Udało nam się wlecieć do Kamionu Odłamków. Jednak Pożeracz ciągle deptał nam po piętach. I nagle... Przed chwilą twierdziłam, że gorzej być nie może? Myliłam się. Zawsze może być gorzej! Wąż zniszczył nasz statek. W ostatniej chwili udało nam się uciec. Ukryliśmy się w niedalekiej jaskini. Zobaczyliśmy z tamtąd jak wąż pożera nasz statek.
I oczywiście, gdy tylko Pożeracz sobie poszedł, Jey zaczął panikować. A zaraz potem zaczoł kłucić się z Cole'em. O dziwo do rozsądku przemuwił im Kai. Może nie jest on jednak takim przystojnym idiotą za jakiego go miałam. Znaczy dobra dalej jest idiotą, ale trochę mniejszym. Łał. Ja to serio powiedziałam? Chyba serio zaczęłam już świrować. Nagle Kai wpadł na "genialny pomysł". Nie wiem dokładnie co wykombinował ale pewnie niedługo się dowiem.

***

Łał. Pomysł Kai'a serio okazał się genialny. Zabrał nas na wysypisko rodziców Jey'a. Na szczęście nie było ich w domu. Ninja od razu zaczęli planować budowę nowego pojazdu. I stworzenie Tornada Kreacji. Nagle przyjechał Listonosz. Oznajmił nam, że w mieście odbywa się jakieś "Spotkanie Obrońców Ninjago". W chwilę później pojawił się Pożeracz Światów. Ninja stworzyli Tornado Kreacji i chwilę później stał przed nami genialny pojazd. Ninja powalili węża, ale udało mu się uwolnić i uciec. Praktycznie nic się nikomu nie stało, ale Zane oberwał. Stracił kawałek obudowy na twarzy. Było my więc widać metal i kable. Jejku, czyli on serio jest tym robotem. Fajnie to zobaczyć na żywo.
Ale wracając Cole się wkurzył, Jey znowu zaczął panikować, a Nya prubowała go uspokoić. Ja serio czasem się zastanawiam, czy wujek nie wyciągnął tych swoich Ninja ze specjalistycznego ośrodka dla chorych umysłowo. No to jest po prostu dom wariatów! No! A w tym czasie kiedy tamci zachowują się jak półgłówki, wąż zmierza do stolicy Ninjago! No dobra teraz gorzej być nie może.

***

Kiedy dotarliśmy na miejsce Pożeracz już atakował ludzi. Ninja od razu zaczęli walkę. Jednak nie da się ukryć, że wąż radził sobie znacznie lepiej od nich. Zwłaszcza, że w między czasie prawie pożarł mnie, Lloyd'a i Nye. Na szczęście uratowały nas smoki... a raczej jeden smok. Z czterema głowami. Z tego co usłyszałam były to kiedyś smoki Ninja, ale przeszły metamorfozę. Wąż natomiast zajął się walką. Ale już nie z Ninja, a z ich smokiem. I niestety smok przegrał.
-Wruciłeś do
nas! - usłyszałam głos brata. Odwróciłam się i zobaczyłam... tatę. Podbiegłam i go przytuliłam. On tym czasem zaoferował nam pomoc. Niestety Ninja musieli oddać mu złote bronię, żeby się udało. Po dłuższym namyśle Ninja niechętnie się zgodzili. Od razu przeszli do wykonywania planu. Ja i Lloyd oglądaliśmy to z zapartym tchem. Szczerze, jeśli ja również będę umiała robić takie triki i w ogóle, to bycie Zielonym Ninja nie będzie taki złe. Teraz już tylko mój ojciec musi zrobić swoje. Proszę, niech tylko nie nawali... Chwilę później Pożeracz Światów wybuchł. Ochlapując wszystko na około zieloną breją. Wszyscy się cieszyli i wiwatowali, jednak... Po chwili okazało się, że mój tata uciekł ze złotą bronią. No super. To teraz mamy kolejny problem. Pewnie już niedługo znowu spotkamy ojca i o dziwo wcale się z tego nie cieszę. Jednak jest coś innego, z czego można się cieszyć. Okazało się, że wujek rzyje! Hura!!! Od razu do niego podbiegliśmy. Od razu po powitaniu poinformowaliśmy wujka o moim ojcu i złotych broniach. On jednak nie wyglądał jakby zbytnio się tym przejoł. A, co mnie bardzo zdziwiło, Ninja obiecali, że będą trenować mnie i mojego brata. Dziś zaczyna się zupełnie nową historia. Nasza historia!

I kolejny rozdzialik wleciał.
Do następnego😘

Ninjago: dwójka wybrańców Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz