Odcinek 2

134 8 0
                                    

Z okazji świąt Bożego Narodzenia:

Sytuacja jest słaba. Dorwali wujka WU. Maszyny pod kontrolą Mrocznego Władcy przejeły miasto. A my musieliśmy ukryć gdzieś te złote ostrza, które przekazał nam Borg. A gdzie najlepiej się ukryć? Oczywiście w miejscu, w którym nie ma żadnych kamer i w ogóle żądnych maszyn. Czyli w nowym dojo taty. Nasze nowe pojazdy ukryliśmy za drzewami. Skoro mistrza nie ma. To teraz tylko tata może pomóc. Niestety złożył przysięgę, że nie będzie już walczył. I traktuje ją bardzo poważnie. A to znaczy, że nie mogliśmy wnieść ostrzy do klasztoru. Zane zgodził się zostać na zewnątrz i pilnować ich. My tym czasem przywitaliśmy się z mamą i założyliśmy nowe stroje. Kiedy weszliśmy do miasteczka znajdującego się wokół klasztoru dzieciaki natychmiast do nas podbiegły. Ku rozczarowaniu chłopaków podbiegli tylko do mnie i Lloyd'a.

***

Spędziliśmy w miasteczku kilka godzin. A wieczorem postanowiliśmy uczestniczyć w lekcji taty. Niestety dochodzie do wniosku, że mojemu tacie zupełnie odbiło. Uczył walki, bez walki. Na ochotnika zgłosił się mój brat. I... cóż... tata zrobił z niego totalnego kretyna. Później walczyliśmy razem. Ja oczywiście miałam tyle szczęścia, że walczyłam z Kai'em. No cóż. Niestety trzeba przyznać, że jeśli chodzi o walkę bez mocy to on jest dużo lepszy. Z łatwością mnie pokonał i przypilił do ściany. Znów miał na twarzy ten swój cwany uśmieszek. Nie wiem czemu, ale wydawało mi się, że to idealna chwila na pocałunek. Nikt na nas nie patrzył, a nasze twarze dzieliły milimetry... I w tym momencie usłyszeliśmy krzyk. Zane pewnie ma kłopoty. Kai natychmiast się odsunął i wybiegł z dudynku razem z resztą... A było już taaaaak blisko. Westchnęłam zawiedziona i pobiegłam za chłopakami. W naszą stronę szedł Zane. A za nim... Pixal? Tyle że związana... Po chwili zchakowaliśmy jej system i uwolniliśmy ją spod kontroli mrocznego władcy.

Pixal wszystko nam wytłumaczyła. Mroczny władca potrzebuje złotej mocy mojej i Lloyd'a, aby się w pełni odrodzić. A jedynie złote ostrza mogą go zniszczyć. W pewnym momencie Pixal coś sobie przypomniała. Okazuje się, że nie przyszła tu sama. Przyprowadziła... Ninjadroidy.

Zaczęła się walka. I niestety przegrywaliśmy. Zwłaszcza, że ja i mój brat nie mogliśmy używać mocy. Musieliśmy więc uciekać. Na przynętę wystawiliśmy pojazdy, które pojechały dość daleko w las, za pomocą auto pilota. Niestety musieliśmy się rozdzielić. Skoro nasza złota moc dodaje im siły to musimy trzymać się jak najdalej od miasta. Mama została by pilnować klasztoru, chłopaki będą dalej bronić Ninjago, a ja, Lloyd i tata idziemy do jaskini Samuraja X. Nya powiedziała, że może pożyczyć nam sprzęt. Jey był załamany, że nic nie wiedział o tej jaskini.
-Każda dziewczyna ma jakieś tajemnice - powiedziała Nya, a ja pomyślałam, że to najszczersza prawda.
Więc rozdzieliliśmy się. Pierwszy raz odkąd zostałam ninja nie będę mogła walczyć z resztą. I niewiadomo kiedy znowu ich zobaczę. Mam jednak nadzieję, że niedługo.

***

Ok. Wyjaśni mi ktoś czemu Nya zrobiła sobie tą jaskinię na pustyni?! Jakby nie mogła bliżej domu. Kiedy w końcu znaleźliśmy guzik otwierający wejście, zeszliśmy na dół. I łał... Wiedziałam, że Nya jest niezła, ale nie wiedziałam, że aż tak. Lloyd ma rację. Może powinniśmy być Samurajami zamiast ninja?
-Dlaczego tutaj wszędzie musi być aż tyle broni?! - spytał tata. No nie. Czy tylko dla mnie jest to komiczne?
-Pyta człowiek, który miał cztery ręce, żeby zdobyć złotą broń - mruknęła, a ojciec od razu się zamknął. Już miałam wsiąść za kółko, kiedy tata oświadczył, że skoro nie walczy, będzie prowadził. Tak oto utknęłam z bratem na tylnym siedzeniu. Nie mieliśmy pojęcia dokąd jedziemy. Ale wiedzieliśmy, że na pewno jak najdalej do Ninjago Siti.

***

Jechaliśmy już parę godzin. Zapadł zmrok i postanowiliśmy się zatrzymać, żeby napić się wody z pobliskiego jeziora. I kiedy akurat podnosiłam się z ziemi usłyszałam ryk. W naszą stronę leciał wielki, robotyczny smok. A myślałam, że po Pożeracze Światów nic mnie już nie zdziwi. Szybko wskoczyliśmy do auta. A skoro nie mogliśmy użyć naszej złotej mocy. Zacziśmy ciskać w potwora pociski z armatki zamontowanej w pojeździe. Po jakimś czasie jednak smok nas dogonił i prawie dopadł. Jednak chłopaką się chyba udało wyłączyć zasilanie bo smok po chwili padł na ziemi "bez życia". Nie mogliśmy jednak wrócić do domu. Dopóki chłopaki nie pozbędą się mrocznego władcy całkowicie. Mam nadzieję, że nastąpi to już niedługo.

Wesołych świąt!

Ok. Doszłam do wniosku, że nie powinnam wam już nic więcej obiecywać. Bo jeśli chodzi o tą książkę nie jestem w stanie dotrzymać obietnic. Ale przez okres świąteczny powinno się pojawić kilka rozdziałów. Mamy wolne w szkołach więc będę miała wolne wieczory.

Bay 😘

Ninjago: dwójka wybrańców Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz