Maraton:
4/4Odkąd chłopcy odzyskali moce, cały czas siedzą na plaży i je trenują. A konkretniej się nimi bawią i wymyślają "genialne" teksty. Ja jednak nie nażekam. Siedzę sobie w cieniu pod drzewem i na nich patrzę. A właściwie na jednego z nich - Kai'a. Zwłaszcza, że przez upał zrezygnował z noszenia koszulki. Patrząc na Kai'a zaczęłam coraz bardziej odpływać w świat marzeń. Ale oczywiście nic nie trwa wiecznie. Wujek WU skutecznie zniszczył tę wspaniałą chwilę. Kazał chłopcą wracać na statek i zabronił im bawić się mocami bez potrzeby. No to koniec z patrzeniem na nagą klatkę Kai'a. Eh... szkoda... Ja również postanowiłam już wracać. Kiedy podeszłam do brata, obok nas pojawił się wujek z mamą. A ona podzieliła się z nami najwspanialszą wiadomością mojego życia.
-Jeśli Chełm Ciemności wruci na swoje miejsce, zegar się zatrzyma i ostateczna bitwa nie nastąpi - uśmiechnęła się. Czyli, że jednak nie będę musiała walczyć z ojcem?! Jak cudownie!
-Światna wiadomość. Prawda? - usłyszałam po swojej prawej. Spojrzałam tam i aż mnie zatkało. Obok mnie stał Kai... bez koszulki i uśmiechał się do mnie. Starałam się nie patrzeć na jego sześciopak, ale gdy spojrzałam w górę, utonełam w jego czekoladowych oczach. Momentalnie się zarumieniłam i zanim ktoś zdołał coś powiedzieć, uciekłam na statek. Biegnąc usłyszałam tylko pytanie Kai'a:
-A jej o co chodzi? - i śmiech Lloyd'a i Nyi.***
Siedziałam w pokoju już od kilku minut, gdy nagle usłyszałam pukanie.
-Prosze... - powiedziałam niewyraźnie, bo twarz miałam ukrytą w poduszce.
-No powiem Ci, że dawno się tak nie uśmiełem - usłyszałam głos brata.
-Musisz kopać leżącego? - spytałam sarkastycznie, wstając z łóżka.
-Oj siostra. Żartuje tylko. Ale w sumie zabawnie to wyglądało - udawał zamyślonego - A sądząc po reakcji Nyi, ona też już wie? - spojrzał na mnie pytająco.
-Tak. Domyśliła się. Ale nie ważne. W każdej chwili możemy być potrzebni. Nie ma teraz czasu na myślenie o romansach - powiedziałam stanowczo.
-No dobrze. Jak chcesz. Ale pamiętaj, że jeszcze wrócimy do tej rozmowy - pogroził mi palcem. Następnie podszedł do drzwi i odwrócił się w moją stronę.
-Ale moim zdaniem, powinnaś mu powiedzieć - dodał z uśmiechem i wyszedł z pomieszczenia.***
Pół godziny później mnie i Lloyd'a zawołał wujek. Powiedział, że pora ruszać. Nagle idąc przez dżunglę zauważyliśmy ojca, który miał sporą przewagę nad ninja. Bez zastanowienia zaatakowaliśmy. Ojciec stanoł przed nami. Byłam już gotowa na żądanie ciosu, gdy nagle... zawahałam się. Spojrzałam na ojca i zrozumiałam, że... nie mogę. Nie ważna jak zły... to jednak mój tata. Nie mogę go zabić. I Lloyd chyba myśli tak samo bo również nie zaatakował. Nagle nadeszli Kamienni Wojownicy i musieliśmy uciekać. Kiedy byliśmy już przy zegarze szukaliśmy miejsca na Chełm ojca. Ale przez te kamienne potwory spóźniliśmy się. A co gorsza, skalna półka, na której staliśmy spadła do morza, a złoczyńcy dorwali Nyi'e. Wszyscy mieliśmy podłe nastroje. A ja chyba najbardziej. Nie dość, że okazałam słabość i litość ojcu, to jeszcze straciłam przyjaciółkę. Chyba gorzej być nie mogło. Prawda?
CZYTASZ
Ninjago: dwójka wybrańców
Storie breviCo by było gdyby Lloyd miał siostrę? Co gdyby było dwóch Zielonych Ninja? Co gdyby Skylor miała rywalkę do serca Kai'a? Dowiecie się czytając tą książkę. Wszystko będzie dokładnie tak jak w serialu, ale pojawi się dodatkowa postać. PS. Nie wiem jak...