|Obecnie|
Od: Megan Adams
Do: Scarlett Hudson
Hej Scar.
Mam nadzieję, że u Ciebie wszystko w porządku.
Jutro są moje urodziny, a mama i Hunter urządzają dla mnie imprezę (to ma być niespodzianka, ale wiesz, jak podstępna potrafię być).
To moje pierwsze urodziny od dziesięciu lat bez Ciebie i szczerze z całego serca życzę sobie, abyś była tu z nami.
Ale chyba w końcu zaczęłam akceptować, że cię nie ma. Rozumiem, że sprawy stały się dla ciebie zbyt bolesne i, że musiałaś odejść. Mała część mnie cieszy się, że to zrobiłaś Scarlett, bo to miejsce za bardzo cię zraniło, nie zostało ci tu nic. Mam nadzieję, że teraz jesteś szczęśliwa.
Hunter zaczął trochę wracać do siebie, przynajmniej teraz z nami rozmawia. Twój wyjazd naprawdę go zmienił, ale myślę, że on też zaczyna to akceptować.
Danielle, Hunter i Bruce siedzą teraz naprzeciwko mnie i wszyscy oglądają ''One Tree Hill" i śmieją się z czegoś, co powiedział Mouth.
Minął ponad rok, odkąd wyjechałaś, a dziś po raz pierwszy czuję się szczęśliwa.
Mam nadzieję.
Skończyłam czytać maila. Czułam, że całe moje ciało było zdrętwiałe. Zamknęłam laptopa i westchnęłam.
Co ci się stało, Megan?
Nie mogłam pozbyć się ciężaru na mojej piersi.
Rozległo się ciche pukanie do drzwi. Moje brwi zmarszczyły się w niezrozumieniu. Mój ojciec nie miał być w domu przez kolejną godzinę. Z wahaniem wstałam z łóżka i otworzyłam drzwi. Moje oczy rozszerzyły się z zaskoczenia, kiedy zobaczyłam Jace'a stojącego przed drzwiami mojej sypialni.
- Jace? Co ty tu robisz? – zapytałam w dezorientacji.
Jego oczy skupiły się na moich ustach. Posłał mi krzywy uśmiech, pokazując swoje dołeczki. Przez chwilę byłam pod wrażeniem tego, jak przystojny był.
- Gospodyni mnie wpuściła. – odpowiedział i wzruszył ramionami, niezupełnie odpowiadając na moje pytanie.
Odsunęłam się na bok, żeby mógł wejść do pokoju.
Powoli rozejrzał się, badając otoczenie. W końcu jego oczy spoczęły na mnie.
- Twój pokój wciąż jest taki sam. – mruknął.
Uśmiechnęłam się i skinęłam głową, nie wiedząc za bardzo co powiedzieć.
- Więc co robiłaś? – zapytał.
- Nic, tylko się uczyłam. - skłamałam.
Z jakiegoś powodu nie chciałam mu mówić o e-mailach Megan, były po prostu zbyt osobiste.
Zroztargnieniem skinął głową.
- Chcę cię gdzieś zabrać. – powiedział nagle.
- Teraz? – zapytałam zdziwiona.
- Ufasz mi, Bambi? – zapytał poważnie.
- Tak. – powiedziałam zgodnie z prawdą.
Uśmiechnął się. – W takim razie chodź.
~~~~~~~~
Niepewnie wysiadłam z samochodu Jace'a. Byliśmy w opuszczonej części miasta. Z daleka mogłam dostrzec zgromadzony tłum ludzi.
- Co my tu robimy? – spytałam niespokojnie.
Posłał mi pocieszający uśmiech.
- Spokojnie. Wkrótce się dowiesz. – mruknął, ciągnąc mnie za sobą w stronę grupy ludzi.
Zbliżając się, zauważyłam, jak wielki był tłum.
Teraz byłam bardziej zdezorientowana niż kiedykolwiek.
Co to za miejsce, do cholery?
Ktoś stuknął mnie w ramię, a ja odwróciłam się i zobaczyłam chudego chłopaka w moim wieku, uśmiechającego się do mnie.
- Więc, na kogo zamierzasz postawić? – jego uśmiech poszerzył się.
Spojrzałam na niego oszołomiona. – Dlaczego miałabym postawić na kogoś?
Spojrzał na mnie, jakbym była szalona.
- Dlaczego przyszłaś na wyścigi uliczne, jeśli nie chcesz się zakładać?
Moje oczy rozszerzyły się w szoku, a moja głowa gwałtownie odwróciła się w kierunku Jace'a.
- Przywiozłeś mnie na nielegalne wyścigi?- warknęłam na niego.
Westchnął. – Nie wściekaj się, Bambi. Przysięgam, że miałem dobry powód.
- Jaki? – zażądałam, a mój głos wciąż był pełen gniewu.
Ale zanim zdążył odpowiedzieć, ktoś nam przerwał.
- Scarlett?
Zamarłam.
Ten głos.
Hunter!
Miał na sobie skórzaną kurtkę. Jego włosy były roztrzepane.
Cholera! Dlaczego on musi być taki przystojny!
Co on tu w ogóle robi?
Jego oczy zmrużyły się na Jace'a, który wciąż obejmował mnie ramieniem. Ale szybko zamaskował zimny wyraz twarzy neutralnym.
Moje oczy w końcu skierowały się na kask motocyklowy, który trzymał w ręce. Mój mózg zaczął składać wszystkie elementy razem.
On się ściga!
- Adams. – wtrącił się kolejny zimny głos.
Nagle pojawiła się wysoka sylwetka Rydera, zauważyłam, że tym razem towarzyszyło mu dwóch przyjaciół.
Pomiędzy Jace'em i Hunterem pojawiło się zrozumienie, a ja nagle zostałam zepchnięta za plecy Jace'a. Hunter zesztywniał przed nami.
- Ryder. – Hunter odezwał się krótko.
- Mam nadzieję, że jesteś gotów przegrać. – Ryder prychnął.
Hunter zaśmiał się chłodno. – Przekonamy się.
-Bawisz się z niewłaściwymi ludźmi, Adams.
Hunter wzruszył ramionami. – Takie hobby.
Ryder i jego psy stróżujące odeszli, a ja w końcu wypuściłam oddech, który wstrzymałam.
Hunter odwrócił się, by spojrzeć na Jace'a. – Nie powinieneś był jej tu przyprowadzać. – wymamrotał.
- Ona musi wiedzieć, jak rzeczy się zmieniły. W przeciwieństwie do ciebie, nie chcę jej trzymać w niewiedzy. – Jace warknął.
Ale Hunter nie zwracał już uwagi na Jace'a. Jego wzrok był skupiony na mnie. Jego ręka nagle owinęła się wokół mojego nadgarstka i przyciągnął mnie do siebie.
Pochylił się, aż jego oddech owiał moje ucho.
Mimowolnie zadrżałam.
Z jakiegoś pokręconego powodu poczułam do niego pociąg.
Jak ćma do płomienia. Wiedza o nieuchronnym zniszczeniu ukryta w nieodpartej atrakcyjności.
- Mam zamiar wygrać ten wyścig dziś wieczorem. – szepnął mi do ucha. – A kiedy to zrobię, wiesz, jaka będzie moja nagroda?
Odsunął się, patrząc mi prosto w oczy.
Jego szare oczy były ciemne. Niebezpieczne.
- Ty.– mruknął, a jego oczy wciąż były utkwione w moich.
CZYTASZ
The Past Between Us
أدب المراهقينZ jakiegoś pokręconego powodu poczułam do niego pociąg. Jak ćma do płomienia. Wiedza o nieuchronnym zniszczeniu ukryta w nieodpartej atrakcyjności. OPOWIADANIE TŁUMACZONE Z ANGIELSKIEGO Oryginał opowiadania należy do @Reeyu97