~23~

4.7K 192 18
                                    

Miłość oznacza dawanie szans, gdy tak naprawdę wyczerpał się ich limit."

|Obecnie|

Leżałam na łóżku, opierając się plecami o wezgłowie. Próbowałam czytać, ale z jakiegoś powodu nie mogłam się skupić. Mój umysł ciągle odpływał. Sprawy w moim życiu stawały się zbyt skomplikowane.

Jak mogło się tak popsuć w tak krótkim czasie?

Moja mam nie żyje.

Mój ojciec żeni się z siostrą mojego byłego prześladowcy, która powiedziała mi, że moja matka wyraziła zgodę na ich małżeństwo.

Nie mogłam zrozumieć e-maili Megan.

I Hunter...

Nie mogłam nawet zacząć rozumieć, co się z nim dzieje. Kilka tygodni temu byłam pewna, że go nienawidzę, ale teraz nie wiedziałam, co o tym myśleć. Mój mózg ostrzegał mnie, mówiąc, żebym trzymała się z daleka od niego, że znowu mnie skrzywdzi.

Do diabła, wiedziałam, że powinnam trzymać się od niego z daleka. Wiedziałam, że nie powinnam go wpuszczać, nie po tym, co zrobił.

Ale problem polegał na tym, że nie mogłam. Za każdym razem, gdy próbowałam się od niego zdystansować, w jakiś sposób zbliżałam się do niego. Nie mogłam przestać o nim myśleć.

Zdominował moje myśli, moje sny, moje emocje.

Z zamyślenia wyrwało mnie pukanie do drzwi balkonowych.

Cholera. Zapomniałam zamknąć drzwi.

Moje serce zabiło mocniej, kiedy zobaczyłam, że coś się poruszyło. Czułam, że zaczynam panikować. Powoli skierowałam się w stronę balkonu, serce waliło mi jak oszalałe.

Pisnęłam, gdy drzwi nagle się otworzyły. Ogromne ciało zderzyło się z moim. Wielkie dłonie zakryły mi usta, tłumiąc moje krzyki. Strach wbił się w moje wnętrze.

-Shhh, już dobrze. – głęboki głos dotarł do mojego ucha.

Co do...?

Hunter?

Udało mi się trochę uspokoić.

W końcu puścił mnie i cofnął się.

- Hunter?! Co ty tu do cholery robisz? – zażądałam.

Spojrzał na mnie tylko z rozbawieniem, zanim w końcu wzruszył ramionami.

- Nie wiem. – wybełkotał.

Potknął się o własne stopy, prawie przewracając się na ziemię, ale w samą porę złapał równowagę.

Moje oczy rozszerzyły się w szoku. – O mój Boże! Czy ty jesteś... pijany?

Przechylił głowę i posłał mi krzywy uśmiech. Rozczochrane włosy opadały mu na oczy. Zaśmiał się, kiedy znów zaczął się kołysać na nogach, a ja szybko złapałam go w pasie, żeby go podtrzymać.

To chyba odpowiedź na moje pytanie.

Westchnęłam i zaprowadziłam go do łóżka.

- Co mam teraz zrobić? – zapytałam go z irytacji, kiedy nie spuszczał ze mnie wzroku.

Nagle zaczął ściągać koszulkę przez głowę.

- C-co robisz? – jąkałam się w szoku.

Spojrzał na mnie zmieszany. – Nie mogę spać w koszulce.

- Nie śpisz tutaj. – warknęłam.

Moje policzki zaczęły się nagrzewać. Wiedziałam, że jestem zdenerwowana.

Cała jego twarz posmutniała, kiedy to powiedziałam, ale skinął głową. Wstał niepewnie i zaczął chwiejnie iść w kierunku drzwi balkonowych.

Nie włożył z powrotem koszulki, a moje oczy zatrzymały się na jego dobrze wyrzeźbionych plecach, jego mięśnie napinały się, gdy się poruszał.

Potknął się o własne stopy, a ja jęknęłam z frustracji.

- Czekaj! – w końcu zawołałam.

Zatrzymał się.

- Jesteś pijany. W tym stanie nie możesz zejść z balkonu. Jeszcze coś sobie zrobisz.

I nie mogę zmusić go do skorzystania z frontowych drzwi, ojciec jest w salonie i na pewno by go zobaczył.

Rzuciłam mu ostre spojrzenie. – Możesz tu zostać. Na jakiś czas. Dopóki nie wytrzeźwiejesz.

Jego usta wykrzywiły się w uśmiechu.

Usiadłam na łóżku, mamrocząc przekleństwa. Materac zapadł się, gdy usiadł obok mnie.

Przełknęłam.

Dlaczego on musi być tak cholernie atrakcyjny?

Niech go szlag!

Nie mogłam się powstrzymać. Moje oczy chłonęły jego dobrze zbudowane ciało. Obejrzałam jego szczupłą, umięśnioną sylwetkę, żyły biegnące wzdłuż jego ramienia, jego wydatny brzuch.

Pochylił się do przodu, a jego nos musnął moją szyję.

Oddychaj Scarlett.

- Ładnie pachniesz. – mruknął, mrugając do mnie.

Przełknęłam ślinę i odwróciłam od niego wzrok.

Odchrząknęłam i cofnęłam się, żeby między nami było więcej miejsca.

Musiałam skupić się na czymś innym. Na czymkolwiek.

Przyjrzałam się tatuażom rozrzuconym na jego torsie, wpatrując się w ten na jego piersi. Był dokładnie nad miejscem, gdzie biło jego serce.

Każda litera pięknie wytatuowana czarnym tuszem;

-Wszyscy odeszli. – wyszeptałam te słowa na głos.

Moja ręka mimowolnie uniosła się do góry, palcami śledząc litery na jego skórze.

Usłyszałam, jak gwałtownie wciąga powietrze.

Moje oczy spotkały się z jego i poczułam, że robi mi się słabo od samej intensywności jego spojrzenia.

Widziałam tak wiele różnych emocji na jego twarzy.

Ból. Strach.... Tęsknota.

- Czuję się taki samotny. Przez cały czas. – szepnął.

Czułam, jak moje serce ściska się na jego słowa.

Pierwszy raz widziałam go w takim stanie. Złamanego.

Wciągnęłam gwałtownie powietrze, gdy poczułam jego ręce oplatające mnie w pasie. Przyciągnął mnie do siebie. Nasze klatki piersiowe napierały na siebie. Westchnął cicho. Jego głowa wtuliła się w moją szyję.

Powoli objęłam go ramionami. Zamknęłam oczy, próbując powstrzymać łzy.

- Spraw, by ból zniknął. – wyszeptał.

- Jak? – szepnęłam.

- Zostań. – mruknął, gdy jego oczy zamknęły się.

The Past Between UsOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz