Rozdział 26

76 4 3
                                    

  Sabrina schodziła po schodach. Było już po dzwonku, więc powinna znajdować się w klasie eliksirów. W pośpiechu zapomniała, żeby przeskoczyć stopień–pułapkę. Obie nogi ugrzęzły, a torba zsunęła się jej z ramienia, przez co rzeczy rozsypały się w holu. Jak to zwykle bywa, gdy ma się pecha, różdżka również upadła za daleko, by po nią sięgnąć. Wpadła w lekką panikę, ponieważ korytarze były opustoszałe. Jednak po minucie usłyszała kroki. Ucieszyła się, że pojawi się ktoś i ją uratuje. Zza rogu wyszła Masterson z Jamesem i koleżankami. Blondynka spojrzała z nadzieją na Pottera, ale ten nie zdążył nic powiedzieć, bo zagłuszył go śmiech dziewczyn.

– No proszę, Malfoy – ucieszyła się Rebecca. – Największa łamaga w Hogwarcie. Tylko debile potrafią tu utknąć.

Wycelowała różdżką w Ślizgonkę. Sabrina wiedziała, że nie może się bronić, a Krukona nie ominie okazji by się zemścić. James chyba chciał coś zrobić, ale zamiast tego przenosił wzrok ze swojej dziewczyny na blondynkę. Masterson machnęła różdżką, ale nie zdążyła wymówić zaklęcia, bo jakieś siła niemal rzuciła ją na schody. Przyjaciółki natychmiast podbiegły, by jej pomóc. Gdy wstała, z nosa leciała jej krew. Wszyscy odwrócili się, by spojrzeć na Roxanne, która stała przy wyjściu z lochów z wciąż uniesioną różdżką.

– Weasley! – tym razem wzrok zgromadzonych powędrował na górę.

Sabrina z trudem odwróciła się odrobinę, by dostrzec sylwetkę dyrektorki. Profesor River wyglądała na naprawdę wkurzoną.

– Panno Weasley – powtórzyła. – Proszę do mojego gabinetu. Zaprowadźcie pannę Masterson do Skrzydła Szpitalnego, a Pan Potter niech pomoże pannie Malfoy.

Roxanne bez słowa ominęła wszystkich i ruszyła za dyrektorką. James zignorował swoją dziewczynę i podszedł do Sabriny. Patrzyła na niego z niechęcią, ale dała sobie pomóc. Oburzone Krukonki przeszły obok nich bez słowa.

– Potter! – krzyknęła Sabrina, gdy już była wolna. – Ty skończony kretynie! Trzeba pomóc Roxanne. Jej nie wolno robić takich rzeczy, wciąż jest kontrolowana przez Wizengamot i psychologów, i...

James pobladł. Dopiero teraz zdał sobie sprawę jak bardzo nawalił i jakim idiotą był przez ostatnie miesiące.

– Chodźmy do River – powiedział szybko. – Znasz hasło do gabinetu?

– Tak, rusz się.

Sama zdążyła już podnieść różdżkę i zaklęciem pozbierać swoje rzeczy. Zamiast do klasy eliksirów, pobiegła za Jamesem na pierwsze piętro.

Zapukała do drzwi gabinetu. Po chwili się otworzyły. Dyrektorka siedziała przy biurku, a Roxanne po drugiej jego stronie.

– Muszę to wyjaśnić – oznajmił James. – To moja wina, nie Roxy.

Ruda uniosła brew w geście zdziwienia. Sabrinę zatkało, bo była pewna, że to ona będzie musiała mówić, a nie ułożyła jeszcze w głowie dobrego kłamstwa.

– Proszę kontynuować – zachęciła River, która widocznie była już zmęczona ciągłymi konfliktami uczniów.

– Masterson zaatakowała Blo... Znaczy Sabrine, która nie mogła się bronić. Zrobiła to bez powodu, a ja jej nie powstrzymałem. Roxanne zareagowała pierwsza, ale mogła tylko użyć zaklęcia, jej Expelliarmus okazał się za mocny. Nie chciała zrobić krzywdy Masterson.

Dyrektorka patrzyła na niego wzrokiem jasno mówiącym, że mu nie uwierzyła. Weasley rzuciła zupełnie inne zaklęcie i wszyscy o tym wiedzieli.

Harry Potter i Piętno PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz