Rozdział 38

61 4 4
                                    

Do grupy znajdującej się w Wielkiej Sali podeszła profesor Austen. Miała rozczochrane włosy i rozciętą szatę.

– Harry Potter i nasi nauczyciele przygotowują się do rytuału. Trzeba dostarczyć im pierścień. Najkrótsza droga do sali, którą wybrali, prowadzi bocznym korytarzem obok kuchni.

– Zrobimy to – odpowiedziała jako pierwsza Sabrina.

– Pójdziesz z Młodym – wtrąciła się Rose. – Ale my pójdziemy przodem, żeby was osłaniać.

Nie bardzo podobał jej się ten pomysł, ale nie mieli czasu się kłócić. Albus sprawdził Mapę i po chwili cała piątka wyszła razem z nauczycielką eliksirów. Derek zbliżył się do Sabriny i spojrzał jej w oczy. Miała wrażenie, że chciał jej coś powiedzieć, ale gdy otwierał usta, usłyszeli kolejny huk, a podłoga w sali się zatrzęsła. Ledwo utrzymali równowagę.

– Musimy biec – powiedział Młody. – Wujek Harry potrzebuje pierścienia.

Dziewczyna kiwnęła głową i ruszyła za nim. Był szybszy, chociaż nie powinna o tym myśleć, przeszło jej przez głowę, że gdyby mieli miotły, na pewno by wygrała.

– Stój! – złapał ją i przyciągnął do zimnej ściany. Byli już przy zejściu do kuchni. Zajrzał dyskretnie do środka, a potem pociągnął ją w dół.

– Gdzie idziemy? – spytała szeptem.

– Chyba do gabinetu dyrektorki.

Ruszyli biegiem po schodach, w momencie, gdy drzwi frontowe się otworzyły i do środka wbiegli śmierciożercy i wojsko.

– Tam jest! – krzyknął jeden i pięć osób ruszyło za nimi.

– Biegnij, jestem twoim lewoskrzydłowym – przypomniał.

– Więc ja osłaniam tyły! – z lewej strony wybiegł Kevin. – Biegiem, Harry jest we wschodnim skrzydle. – Ten korytarz to skrót.

Sabrina pociągnęła Dereka, bo ten ewidentnie nie chciał zostawiać starszego brata. Ale mieli coś ważnego do zrobienia. Z korytarza obok wybiegł jeden ze śmierciożerców i Sabrina zatrzymała się celując w niego różdżką, ale zanim zdążyła cokolwiek zrobić, mężczyzna padł na ziemię ogłuszony. Za nim stał Scorpius, z uniesioną laską ojca.

– To atrybut! – krzyknęła Rose, która stała za nim. – Trochę szacunku!

– Po co mi ten badziew, jak nie będzie z niego pożytku! – odwarknął.

Derek bez słowa pociągnął rodzeństwo Malfoyów, zostawiając kuzynkę z tyłu.

– Harry Potter na nas czeka – powiedział blondyn. – Przygotowują się do rytuału. Jak uda nam się donieść te cholerstwa, to wygramy bez ofiar... Czy coś takiego...

Zatrzymał ich kolejny huk. Derek zaczął zastanawiać się, gdzie jest reszta szkoły i dlaczego zostali całkiem sami.

– Łap! – Scorpius rzucił laskę niczym mugolski oszczep. – Ja ich zatrzymam!

– Pomogę – Albus zdarł z siebie pelerynę-niewidkę.

Młody przechwycił atrybut. Sabrina wyglądała jakby nie miała już siły, ale dotrzymywała mu kroku. Byli już niedaleko. Z końca korytarza machał do nich James.

– Szybciej! Są w środku! Musimy zaryglować wejście! Drętwota!

Zaklęcie śmignęło miedzy ich głowami, ale nie trafiło w cel. Sabrina poczuła ból pleców i upadła. Potter przeskoczył nad nią i stanął twarzą w twarz z trzema mężczyznami, którzy wymknęli się Scorpiusowi i Albusowi. Derek pomógł wstać dziewczynie i niemal siła dociągnął ją do klasy.

Harry Potter i Piętno PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz