Rozdział 22

69 5 2
                                    

Choć Harry Potter był naprawdę kiepski w rozszyfrowywaniu kobiet, dziś nie miał wątpliwości, że coś się stało. Amanda przeszła bez słowa przez jego biuro i zamknęła z trzaskiem drzwi po lewej. Szef aurorów zastanawiał się przez chwilę, czy nie pójść za nią, ale ostatecznie uznał, że pewnych rzeczy lepiej nie wiedzieć.

Dracon przyglądał się w milczeniu kobiecie, która nie zaszczyciła go nawet spojrzeniem, tylko od razu usiadła za swoim biurkiem i zaczęła przerzucać jakieś mapy. Przez kolejne pół godziny starał się to ignorować, bo w sumie podczas pracy rzadko ze sobą rozmawiali. Jednak sytuacja z dnia poprzedniego zbyt jeszcze była świeża w jego pamięci, by mógł z łatwością nie zwracać uwagi na koleżankę.

– Będziemy zachowywać się jak dzieci? – spytał, odkrywając na chwilę wzrok od swojego przemówienia.

Podniosła głowę, oczy miała jakby nieobecne i chwilę zajęło jej przetworzenie sensu słów. "No tak" – pomyślał Draco – "wpadła w swój typowy stan pracoholizmu".

– Nie. Myślę, że możemy udawać, że nic się nie stało.

Przyglądał się jej badawczo. Ta kobieta, o ironio, okropnie go intrygowała. Nie był głupi, wiedział w jakim są położeniu, ale nie mógł zaprzeczyć swojemu męskiemu instynktowi.

– Jasne – odpowiedział w końcu. – Nie powiem twojemu Weasleyowi, przecież właściwie nic się nie stało.

– Dokładnie, tak trzymaj.

Znów zaczęła grzebać w papierach. "Jak jakiś zaprogramowany, mugolski robot" – myślał Draco – "to chyba trochę niezdrowe".

– To co, pogodziłaś się z mężem? – właściwie nie widział po co o to pyta. Zresztą znal odpowiedź. Wszyscy Gryfoni są tacy sami.

– Mniej więcej wszystko wróciło do normy – wreszcie spojrzała mu w oczy. – A czemu cię to tak interesuje?

– Cóż... zastanawiam się, czy w takich długoletnich związkach nie wieje czasem nudą...

– W jakich kwestiach?

Podniósł sugestywnie brwi, a ona tylko przewróciła oczami.

– Rozumiem, że u ciebie to tak jedna partnerka maksymalnie na dwa razy – rzuciła niedbale. Dawno nie rozmawiali bez żadnego skrępowania.

Draco powinien był w tym momencie zapodać jakąś kąśliwą uwagę, ale milczał, co kobietę mocno zaintrygowało. Myślała przez chwilę, a jej oczy nagle rozszerzyły się ze zdziwienia.

– Nic od śmieci Astorii? – spytała z niedowierzaniem.

– Czemu cię to tak dziwi? – nie wyglądał na zmieszanego ani złego.

– Po prostu wydawało mi się, że przystojnemu, bogatemu adwokatowi–aurorowi niejedna chciałaby pomóc... w zaspokojeniu potrzeb.

Zaśmiał się.

– Z tym masz rację... A skoro o tym rozmawiamy, Weasley był jedynym? – uśmiechnął się złośliwie, co oznaczało, że ich relacja wraca na właściwe tory.

– Tak. I odpowiadając na twoje wcześniejsze pytanie – wcale nie musi wiać nudą.

– Czyli wierzysz, że on żadnych skoków w bok nie miał? Przecież zawsze był... lekkoduchem.

Zbił ją z tropu. W sumie nigdy nawet nie przyszła jej taka myśl do głowy. Wierzyła w wierność męża i żadne pieprzony Malfoy nie sprawi, że to się zmieni.

Harry Potter i Piętno PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz