Rozdział 10

88 3 0
                                    

Kevin rozłożył się na łóżku Młodego. Byli sami w domu, bo rodzice rano teleportowali się do pracy, a Jen została wysłana do babci Vanessy, żeby jakoś załagodzić konflikt rodzinny. Jako najmłodsza i najsłodsza miała największe szanse, żeby wszystko załatwić. 

 – To kogo zapraszamy na imprezę? – spytał starszy. 

 – Sama, Jacoba, Noella, myślałem o Doracas i Mindy, Caroline, Albus może przyjdzie, James to wiadomo, Louis sugerował, że może też wpadnie na chwilę... Chciałem też zaprosić Blondi i Malfoya, ale nie wiem czy nie mają innych planów. 

 – A Masterson? 

 – Zdecydowanie nie chcę jej tam. 

 – Czemu? 

 – Bo bycie samemu ma dużo plusów... A niebycie z Masterson ma same plusy. Ale Hugo z Roxy też będą ok. Może Lily, chociaż ostatnio mnie wkurza i pewnie będzie wolała się spotkać z przyjaciółkami. 

 – Możemy zaprosić też Sally... 

 – Tą śmieszną Puchonkę z twojego roku? Wpadła ci w oko? 

 – Nie, no coś ty. Lubię z nią rozmawiać. 

 – Jest dziwna. 

 – Ale sympatyczna... 

 – Jak sobie chcesz – Młody wzruszył ramionami.

 Draco wiedział, że jego posunięcie wywoła bunt. Czuł się trochę zmęczony faktem, że największa wojna dzieje się w jego własnym domu i dobija go bardziej niż polityczna. Ale przecież był aurorem, więc musiał radzić sobie nawet z dorastającymi dziećmi i ich hormonami. Z typową pewnością Malfoyów wszedł do bawialni, w której Scorpius układał domek z kart, a Sabrina czytała książkę. 

 – Chciałem was poinformować, że trzydziestego pierwszego urządzam tutaj przyjęcie, na którym oczywiście nie może was zabraknąć. 

 Reakcja była natychmiastowa. Bliźniaki skoczyły na równe nogi. 

 – Mam już plany! - krzyknęli równocześnie. 

 – To musicie je zmienić – oznajmił i szybko się ewakuował. 


Sabrina wyjęła dwukierunkowe lusterko. Zamiast swojego odbicia zobaczyła piegowatą twarz Dereka. Przeklęła w myślach, że nie nałożyła nawet podkładu, ale zła na ojca, postanowiła w ogóle nie wychodzić z domu do końca ferii. 

 – W sylwestra impreza u nas, weź swojego niewydarzonego bliźniaka – powiedział, szczerząc zęby. 

 – Ok – tylko tyle była w stanie odpowiedzieć i rzuciła lusterko na łóżko. 

 Bez pukania weszła do pokoju Scorpiusa. Popatrzył się na nią z niezadowoleniem. 

 – A jakbym zajmował się prywatnymi sprawami? – spytał. 

 – To zamknąłbyś drzwi na klucz – położyła się koło niego na łóżku. – Trzeba wymyślić jak wydostać się na imprezę. 

 – Przecież ojciec się zorientuje, że nas nie ma i na pewno domyśli się, gdzie mogliśmy pójść. 

 – Ale nie zostawi gości, żeby nas szukać, nie teraz, gdy jest na finiszu kampanii. 

 – A co ze Swanem, nie zaprosił cię? 

 – Zaprosił, ale mam go gdzieś. Nawet nie dał mi nic na święta, a ja się głupia wykosztowałam na niego. 

 – To trochę dziwne – stwierdził Scorpius po chwili namysłu. – Jest na ciebie napalony, więc niby czemu nic ci nie dał? 

Harry Potter i Piętno PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz