Rose uznała, że czy to się podoba Harremu, Amandzie i Draco, czy nie, ona i tak przedstawi im swój plan. Dość konkretnie ich zainteresowała, chociaż miny mieli raczej niepewne.
– Poradzicie sobie z takimi zaklęciami? – spytała McGonagall. – To bardzo ryzykowne. Panna Malfoy godzinę temu straciła przytomność, nie wydaje mi się, żeby była na siłach.
– Dam radę – Sabrina odezwała się po raz pierwszy od wyjścia z sali transmutacji.
– A czy wiesz, że jeżeli ci się nie uda to Derek może zginąć? – spytała Amanda.
Fred i Draco spojrzeli na panią Weasley z niedowierzaniem, a blondynka się zawahała.
– Ja ufam Sabrinie – wciął się Derek. – I wiem, że sobie poradzi.
– Zaufanie jest bardzo ważne – przyznał Harry. – Ale nie wydaje mi się... To znaczy ja wiem, że pewnie dużo pracy włożyliście w opracowanie tego planu, ale...
Przerwało mu pojawienie się profesora Bartona, który wyszedł dziesięć minut wcześniej. Razem z nim kroczyła szkolna ochrona, a w tym Jack.
– Szefie – odezwał się nauczyciel obrony. – To znaczy pani dyrektor – teraz całkiem pogubiony, czy jest bardziej aurorem czy nauczycielem, odwrócił się w stronę River.
– Gilbert, mów co się dzieje – przerwał mu Harry.
– Nie mamy już czasu. Śmierciożercy zaczęli walkę z naszą barierą ochronną, wejdą tu za kilkanaście, może kilkadziesiąt minut.
– Super – ucieszyła się Rose. – Co znaczy, że nie mamy czasu na inny plan. Więc Malfoy pójdzie z profesorem Longbottomem i dziewczyną wujka Georga najpierw do ich dormitorium, potem do szklarni. James pójdzie pod przejście do Hogsmeade, Kevin do klasy zaklęć, a ja, Al, Młody i Blondi do holu.
Kiedy dzieciaki się rozeszły, Harry stanął przy mapach. Obok niego pojawił się Edmund Blue.
– Nic z tego nie rozumiem – westchnął Potter.
– Nie motywacja i sposób działania są ważne, a to, czy obronimy teraz szkołę... Jasne, że dobrze byłoby wiedzieć po co właściwie chcą się tu wedrzeć. Ale nie mamy na to czasu.
– Martwi mnie też ta anonimowa wiadomość o ataku.
– Nie udało się wam jeszcze ustalić, kto ją przesłał?
– Nie.
*
Ginny bardzo nie chciała puszczać Jamesa samego, więc Dean i Seamus zgłosili się, że pójdą z nim. Do Kevina przydzielono Lunę i Jacka, a Ron, Harry, Amanda i Draco mieli zostać w pobliżu pozostałej czwórki. Tylko Scorpius zniknął z zielarzami. Tym, co pierwsze zwróciło uwagę Ginny i Hermiony była chłodna relacja między uczniami. Sabrina nie patrzyła na Dereka, Scorpius posyłał mu mordercze spojrzenia, Rose ignorowała młodego Malfoya, ale najdziwniejsze było to, że Kevin nawet nie spojrzał na Jamesa i odwrotnie. A przecież byli kiedyś niemal jak Fred i George.
Wszyscy pozostali walczący obstawili centralne punkty szkoły, w których lada moment mogli się pojawić śmierciożercy i oczekiwali na pierwszy atak.
Sabrina stała za posągiem, czując, że serce zaraz wyskoczy jej z nerwów. Ze swojej kryjówki doskonale widziała Albus i Dereka, którzy opierali się o ścianę w przeciwległym korytarzu oraz wszystkich aurorów i walczących cywilów ustawionych w holu pod dowództwem byłego Szefa Biura. Rose schowała się za olbrzymią zbroją. Nikt jej nie widział, ale Malfoy wiedziała, że Weasleyówna tylko czeka by dać im znać. Cała sytuacja była stresująca, bo ostatnio w ogóle nie spotykali się by przećwiczyć cokolwiek. Ich plan był bardziej spontaniczny niż zaplanowany, chociaż Rose zarzekała się, że dadzą radę. A może wcale nie będą musieli nic robić... Może dorośli szybko opanują sytuację i do żadnej bitwy nie dojdzie.
CZYTASZ
Harry Potter i Piętno Przeszłości
FanfictionChoć od wojny minęło ponad dwadzieścia lat, to dzieci dawnych bohaterów zostały naznaczone piętnem przeszłości, z którym muszą się zmierzyć. Przed największym wyzwaniem staje Sabrina Malfoy, której ojciec nadal nie może w pełni odkupić swoich win. Ś...