Rozdział 19

65 3 0
                                    

Derek miał coraz więcej pracy. Okazało się, że mimo, iż kontynuował tylko pięć przedmiotów materiał był tak duży, że wieczorami tonął w książkach. Chciał utrzymać sukces z SUM-ów, ponieważ wizja pracy w laboratorium wciąż go nawiedzała. Najwięcej uwagi poświęcał transmutacji, bo choć McGonagall chciała dotrzymać umowy zawartej rok wcześniej, on zdecydował się pisać testy z zaznaczeniem, że negatywne oceny nie będą mu się liczyć. Kiedy tak spędzał samotnie wieczory w bibliotece, nawiedzała go myśl, że chciałby żeby uczyła się z nim Sabrina... Widywał blondynkę na zajęciach, ale nie miał czasu z nią rozmawiać. Przeczuwał, że najprędzej się do niej zbliży na meczu Gryffindor vs Slytherin.

Treningi quidditcha były drugą rzeczą, która zabierała mu całkiem czas. James, zdaniem reszty drużyny oszalał, ponieważ odebranie Ślizgonom pucharu stało się dla niego priorytetem, a porażka z zeszłego sezonu jeszcze wszystko pogłębiła. Kevin próbował z nim rozmawiać, ale bezskutecznie.

Zostało pięć minut do ciszy nocnej, więc Młody zebrał książki i wyszedł z biblioteki. Miał ochotę specjalnie się spóźnić z nadzieją, że może wpadnie na Malfoyównę patrolującą korytarze i dostanie od niej szlaban (mógłby z nią wreszcie spędzić trochę czasu sam na sam i jeszcze mieć pretekst, by opuścić trening Pottera), ale nie wiedział, który z prefektów ma dziś dyżur, a na Rose za nic w świecie trafić nie chciał. Idąc pustym już korytarzem usłyszał głosy w jednej z klas. Tak jak się spodziewał – Rose miała dziś patrol, ale zamiast wypełniać swoje obowiązki siedziała w sali od obrony z – Derek staną jak wryty – Scorpiusem.

– Wealsey, co tu robisz? Za minutę jest...

Odwrócił się i zatkał Sabrinie usta ręką.

– Cicho. Patrz tam.

Dziewczyna zobaczyła swojego brata i Rose i też ją zatkało. Chłopak właśnie pocałował znienacka rudą.

– Szybko, uciekamy zanim Rose wybuchnie.

Derek pociągnął Sabrinę za rękę i razem pobiegli korytarzem.

– Powinieneś być już w swoim dormitorium.

– Wiem, ale nie jestem. I co teraz? – uśmiechnął się zaczepnie.

– Nic – wzruszyła ramionami.

– Chyba powinnaś mi dać szlaban – powiedział, starając się patrzyć jej w oczy.

Spojrzała na niego całkiem zaskoczona. Odkąd znów zaczął podrywać wszystkie dziewczyny w szkole, postanowiła go unikać.

– Tak? – spytał z ciekawością i wrednym uśmiechem. – Więc szlaban Weasley, jutro o dwudziestej.

Dostrzegła, że bardzo go to ucieszyło.

– A teraz radzę ci już iść, bo Rose pewnie zdążyła zabić mojego brata i gotowa jest zrobić to z każdą inną osobą, która jej się nawinie. Do jutra.

Znów się odwróciła i odeszła.

*

W ostatni weekend września miało odbyć się wyjście do wioski. Sabrina ze zdziwieniem, ale również ekscytacją przyjęła fakt, że zaprosił ją Troy. Czuła, że ta znajomość może przerodzić się w coś większego i choć nadal nie widziała siebie w żadnym związku, to ta wizja napawała ją bardziej radością niż strachem. Z uśmiechem, którego dawno u niej nie widywano, ruszyła w stronę Wielkiej Sali.

Tego dnia Roxanne szła na śniadanie w towarzystwie Rose. Nie rozumiała, dlaczego Krukonka jest taka wściekła, ale wolała nie pytać. Usiadły razem przy stole Ravenclavu, bo młodsza wciąż wolała unikać znajomych. Podczas poczty sowa zostawiła jej malutką paczuszkę od ojca.

Harry Potter i Piętno PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz