Sabrina przyszła wieczorem do klasy zaklęć. Była trochę poddenerwowana, ponieważ czuła, że to nie jest zbyt fair w stosunku do Troya, który ewidentnie był zazdrosny o Dereka. Ciągle miała nadzieję, że to spotkanie skończy się tylko rozmową o nauce, wrócą z Młodym do swojej starej, zdrowej relacji i będzie mogła został tylko przy rodzącej się więzi z Carterem. Z tych nerwów, przeklęła pod nosem.
– Kiepskie słowa jak na panią prefekt.
Odwróciła się. W drzwiach stał Derek, z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.
– Nikt nie miał tego słyszeć.
– Co cię tak zdenerwowało?
– Nie ważne. To co z tym zaklęciem? – dodała szybko.
– Ale serio to nic wielkiego.
Położył na stole książkę, wypowiedział wcześniej jej nieznane zaklęcie, a przedmiot zmienił się w stos czystych pergaminów.
– Jej – powiedziała lekko zdziwiona.
– Zainspirował mnie na wakacjach dziadek, który opowiadał, że mugole mają hopla na ponownym wykorzystywaniu papieru. Nazywają to makolatorą, czy jakoś tak. Pomyślałem, że można by robić czyste kartki z tych już zapisanych... No mówiłem, że to nic wielkiego.
– Naprawdę super, przecież nie od razu Hogwart zbudowano. A masz na to przeciwzaklęcie?
Znów wypowiedział nieznaną formułę, a pergaminy stały się książką.
– Jak do tego doszedłeś?
Ożywił się, usiadł na ławce i z pasją zaczął opowiadać o tym jak stworzył zaklęcie. Potem o tym, że za namową taty kombinuje, co jeszcze mogłoby się światu przydać i już ma kolejne pomysły.
– Chciałbym zacząć transmutację zwierząt, ale to jest o wiele trudniejsze – dodał na końcu.
– Będzie z ciebie naukowiec – powiedziała z podziwem.
– Wątpię, za wysokie progi i faktycznie trzeba już coś mieć, żeby im pokazać podczas egzaminów wstępnych. A ja mam tylko to – wskazał na książkę.
– To już coś. I masz jeszcze dwa lata żeby stworzyć coś naprawdę super. Z chęcią bym ci pomogła.
– Fajnie, jak wymyślę coś godnego uwagi, to ci powiem.
Uśmiechnęli się do siebie, a ją znów złapały wyrzuty sumienia.
– Jak tam z Troyem?
– Nijak, nie jesteśmy jeszcze razem.
Patrzyli na siebie, zajęci różnymi myślami. Chyba chciał skomentować jej słowa, ale się powstrzymał i była mu za to wdzięczna. Mogło wreszcie być jak dawniej. Postanowiła wykorzystać sytuację i podzielić się z nim tym, o czym myślała już dłuższy czas.
– Słuchaj... Pomyślałam sobie, że moglibyśmy się pouczyć wspólnie... Obrony.
– Obrony? – wyglądał na zaskoczonego tą propozycją.
– Po tej sytuacji na balu wolałabym umieć się bronić, gdybym znów była w niebezpieczeństwie.
Przypomniał sobie jej krzyk, gdy śmierciożerca rzucił na nią Cruciatusa i już wiedział, co miała na myśli.
– Możemy spróbować – zgodził się. – Może poproszę Jamesa o pomoc, jest z nas najlepszy.
– No ok... Ja pogadam z Albusem, zna się na wielu przydatnych zaklęciach.
CZYTASZ
Harry Potter i Piętno Przeszłości
FanfictionChoć od wojny minęło ponad dwadzieścia lat, to dzieci dawnych bohaterów zostały naznaczone piętnem przeszłości, z którym muszą się zmierzyć. Przed największym wyzwaniem staje Sabrina Malfoy, której ojciec nadal nie może w pełni odkupić swoich win. Ś...