Rozdział 20

84 4 0
                                    

     Sabrina przyszła wieczorem do klasy zaklęć. Była trochę poddenerwowana, ponieważ czuła, że to nie jest zbyt fair w stosunku do Troya, który ewidentnie był zazdrosny o Dereka. Ciągle miała nadzieję, że to spotkanie skończy się tylko rozmową o nauce, wrócą z Młodym do swojej starej, zdrowej relacji i będzie mogła został tylko przy rodzącej się więzi z Carterem. Z tych nerwów, przeklęła pod nosem.

– Kiepskie słowa jak na panią prefekt.

Odwróciła się. W drzwiach stał Derek, z łobuzerskim uśmiechem na twarzy.

– Nikt nie miał tego słyszeć.

– Co cię tak zdenerwowało?

– Nie ważne. To co z tym zaklęciem? – dodała szybko.

– Ale serio to nic wielkiego.

Położył na stole książkę, wypowiedział wcześniej jej nieznane zaklęcie, a przedmiot zmienił się w stos czystych pergaminów.

– Jej – powiedziała lekko zdziwiona.

– Zainspirował mnie na wakacjach dziadek, który opowiadał, że mugole mają hopla na ponownym wykorzystywaniu papieru. Nazywają to makolatorą, czy jakoś tak. Pomyślałem, że można by robić czyste kartki z tych już zapisanych... No mówiłem, że to nic wielkiego.

– Naprawdę super, przecież nie od razu Hogwart zbudowano. A masz na to przeciwzaklęcie?

Znów wypowiedział nieznaną formułę, a pergaminy stały się książką.

– Jak do tego doszedłeś?

Ożywił się, usiadł na ławce i z pasją zaczął opowiadać o tym jak stworzył zaklęcie. Potem o tym, że za namową taty kombinuje, co jeszcze mogłoby się światu przydać i już ma kolejne pomysły.

– Chciałbym zacząć transmutację zwierząt, ale to jest o wiele trudniejsze – dodał na końcu.

– Będzie z ciebie naukowiec – powiedziała z podziwem.

– Wątpię, za wysokie progi i faktycznie trzeba już coś mieć, żeby im pokazać podczas egzaminów wstępnych. A ja mam tylko to – wskazał na książkę.

– To już coś. I masz jeszcze dwa lata żeby stworzyć coś naprawdę super. Z chęcią bym ci pomogła.

– Fajnie, jak wymyślę coś godnego uwagi, to ci powiem.

Uśmiechnęli się do siebie, a ją znów złapały wyrzuty sumienia.

– Jak tam z Troyem?

– Nijak, nie jesteśmy jeszcze razem.

Patrzyli na siebie, zajęci różnymi myślami. Chyba chciał skomentować jej słowa, ale się powstrzymał i była mu za to wdzięczna. Mogło wreszcie być jak dawniej. Postanowiła wykorzystać sytuację i podzielić się z nim tym, o czym myślała już dłuższy czas.

– Słuchaj... Pomyślałam sobie, że moglibyśmy się pouczyć wspólnie... Obrony.

– Obrony? – wyglądał na zaskoczonego tą propozycją.

– Po tej sytuacji na balu wolałabym umieć się bronić, gdybym znów była w niebezpieczeństwie.

Przypomniał sobie jej krzyk, gdy śmierciożerca rzucił na nią Cruciatusa i już wiedział, co miała na myśli.

– Możemy spróbować – zgodził się. – Może poproszę Jamesa o pomoc, jest z nas najlepszy.

– No ok... Ja pogadam z Albusem, zna się na wielu przydatnych zaklęciach.

Harry Potter i Piętno PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz