Dni mijały szybko, zamieniały się w tygodnie, a te w miesiące. Nasi bohaterowie nim się obejrzeli witali grudzień. W tym roku jednak nawet pogoda nie chciała współpracować. Śnieg spadł tylko raz w minimalnych ilościach i stopniał szybciej, niż się pojawił. Za to praktycznie codziennie lał deszcz, co nie poprawiło nikomu humoru. Uczniowie Hogwartu z wdzięcznością przywitali koniec semestru i czekali z niecierpliwością na wyjazd na święta.
*
Zdenerwowany Draco wszedł do Biura Aurorów. Amanda ubierała choinkę.
– Ty też? – warknął wkurzony.
– Co też? – spytała wciąż uśmiechnięta, widocznie kiepski humor Malfoya nie mógł popsuć jej własnego.
– Matka ozdobiła tym badziewiem cały dwór – mówiąc to machnął ręką w stronę pudeł z ozdobami.
W tym samym czasie, w którym wypowiadał te słowa, przez drugie drzwi wszedł Harry, potknął się o łańcuchy i wpadł na Dracona.
– Kurwa, kto wywalił te śmieci?! – krzyknął, starając się złapać równowagę.
– Złaź ze mnie Potter! Blue, jak to nie zniknie za pięć minut to nie ręczę za siebie!
Obaj mężczyźni patrzyli z nieukrywaną irytacją na kompankę. Zanim Amanda zdążyła się odgryźć, wszedł Goldenmayer niosąc kolejne pudła. Harry zamrugał kilka razy.
– Skąd to macie?
– Z magazynu – pani Weasley wzruszyła ramionami i dalej ozdabiała choinkę. - Mam nadzieję, że pamiętacie, że dziś jest wigilia firmowa?
– Jaka wigilia? – zdenerwował się Harry. – Wiesz co się dzieje, musimy szukać atrybutów, a wy sobie wigilię firmowa wymyślacie?!
– Ginny się już nastawiła, że będzie – kobieta wykorzystała asa, którego przez cały czas trzymała w rękawie.
– Super – Harry kopnął pudło z bombkami. – Nie znoszę świąt.
*
Kevin z Jamesem aportowali się do Doliny Godryka w momencie, gdy znów zaczął lać deszcz. Szli kawałek w milczeniu, ponieważ pogoda nie nastrajała do rozmów i dopiero przed domem rodziców Potter odetchnął z ulgą.
– Wreszcie koniec, już czuję smak sernika babci – mówiąc to otworzył kopniakiem drzwi. Ostatnio wszędzie wchodził w taki sposób.
– Tak. Młody z Jen przyjadą jutro, a na razie mam cały wieczór, żeby odpocząć... I zdać matce relacje.
– I trzeba jeszcze ojcu zanieść podanie na staż – James skrzywił się z niesmakiem.
Na podwórko wybiegła Ginny ubrana w pantofle i fartuch. Złapała syna w objęcia.
– Już myślałam, że wrócisz bez ręki i oka.
– A tak to wraca tylko z nadszarpniętą wątrobą – zażartował Kevin, a ciotka zmierzyła go oburzonym spojrzeniem.
– Gdzie masz parasol? Biegnij zaraz do domu, bo się przeziębisz!
– Tak jest – zasalutował, uśmiechnął się do Jamesa, a potem przeszedł przez bramkę obok, by pogłaskać uradowanego Dingo.
Amanda niemal znokautowała go drzwiami, które otworzyła z rozmachem.
– Jesteś. Wchodź szybko, bo zimno się robi. Jak się czujesz?
CZYTASZ
Harry Potter i Piętno Przeszłości
FanfictionChoć od wojny minęło ponad dwadzieścia lat, to dzieci dawnych bohaterów zostały naznaczone piętnem przeszłości, z którym muszą się zmierzyć. Przed największym wyzwaniem staje Sabrina Malfoy, której ojciec nadal nie może w pełni odkupić swoich win. Ś...