Piętno przeszłości - Duma i uprzedzenia cz. 2

69 3 0
                                    


Następnego dnia udał się na Pokątną, by kupić kilka rzeczy. Dostrzegł spojrzenia ludzi. Jakaś młoda czarownica chwyciła swoje dziecko za rękę, gdy obok nich przechodził, ktoś inny miał wyjść ze sklepu, ale gdy go dostrzegł, cofnął się. Bacznie mu się przyglądali. Najwidoczniej informacja o uniewinnieniu nic nie zdziałała. Wszyscy wiedzieli, że zabijał i torturował. I że na jego lewej ręce, ukrytej pod płaszczem, znajduje się znak Tego, Którego Imienia Wciąż Bano Się Wymawiać.

Draco wszedł do sklepu z pergaminami. Sprzedawca spojrzał na niego najpierw ze strachem, a potem z wyraźną niechęcią. Draco starał się być uprzejmy, ale to nic nie dało. "Do tego też musisz przywyknąć" – pomyślał.

*

Podanie na Wydział Prawa musiał złożyć osobiście i jeszcze przejść rozmowę wstępną. W budynku uczelni było już mnóstwo kandydatów, niektórzy na oko starsi od niego kilka lat. No tak, w końcu nie tak łatwo było się dostać. Ci ludzie pewnie próbowali po kilka razy, mieli już miejsca w Dziale Niewłaściwego Użycia Produktów Mugoli lub w Dziale Przestrzegania Prawa Czarodziejów na pół etatu, ale im chodziło o samo sedno - Wizengamot. Pewnie wciąż nie mogli przeboleć, że przez swoją nieudolność, ominęły ich wszystkie procesy śmierciożerców.

– Draco Malfoy – usłyszał głos i odbił się od ściany, o którą się opierał. Kandydaci wyjęli nosy z książek, umilkły szepty. Przyglądali mu się. Już chyba prawie przywykł. Wszedł do sali i zamknął za sobą drzwi.

Mógłby się założyć, że siedział w gabinecie o wiele dłużej niż pozostali aplikujący. Po wstępnej rozmowie, rekruter wszedł na najgorsze tematy:

– Wie pan, panie Malfoy, że nie możemy przyjąć na studia prawnicze kogoś, kto był karany... A pan miał 5 procesów, 8 wyroków...

– Pozwoli pan, że się wtrącę? – spytał grzecznie, głównie po to by przerwać tą wyliczankę. – Z pięciu z tych ośmiu wyroków zostałem uniewinniony, a trzy zostały złagodzone, dodatkowo została na mnie nałożona łaska Ministra Magii i samego Wielkiego Harrego Pottera, Chłopca, Który Przeżył, Zbawcy Świata...

– Zdaję sobie z tego sprawę – poprawił okulary, chyba trochę zirytowany ironią rozmówcy.

– Oceny się chyba nadają, prawda?

– Tak. Ale skąd mamy wiedzieć, że pan również?

Draco westchnął niemal niesłyszalnie.

– Ja też tego nie wiem – przyznał. – Ale mam cechy odpowiednie do tego i motywacje.

– A jaką?

– Żeby mieć jakiś cel w życiu. Banalne prawda? Ale po tym, co przeszedłem nie mam już właściwie nic. A to byłoby coś...

*

– No ja pierdolę – wyrwało mu się, gdy otworzył list z wynikami rekrutacji. – Chyba zacznę częściej tak filozofować, to jednak przynosi rezultaty....

Narcyza z początku nie była zadowolona z jego wyboru, ale ją ignorował. Kobieta liczyła, że jakoś odbuduje ich pozycję, a przecież ludzie nie zaakceptują Malfoya w sądzie. Nie przejął się tym. Dawno nie był tak zmotywowany, gdy szedł na pierwsze swoje zajęcia.

Wszystkich osób na sali była garstka. Usiadł sam, jak najdalej od znajomych. Z końca sali dostrzegł jasne loki, chyba bardziej kręcone, niż gdy widział je po raz ostatni. Odruchowo uśmiechnął się sam do siebie. Drobna blondynka wierciła się niespokojnie i żywo gestykulując, opowiadała coś dziewczynie siedzącej po jej lewej stronie. Gdy wykład się zaczął i profesor doszedł do jego nazwiska podczas sprawdzania obecności, wszystkie oczy zwróciły się w jego stronę. I nici z bycia anonimowym. Nawet Astoria wyglądała na zaskoczoną. Patrzyła na niego z nieukrywanym szokiem i to była chyba jedyna pozytywna rzecz – zmusił ją do jakiejś nowej emocji. Po wykładzie dogoniła go, chociaż ewidentnie jej znajomi próbowali ją przed tym powstrzymać.

Harry Potter i Piętno PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz