Rozdział 7

112 3 0
                                    

Kilka dni później pogoda wciąż się nie poprawiła i nic nie zapowiadało zmiany w tej sprawie, więc uczniowie spędzali bardzo dużo czasu w zamku. Trudno było znaleźć ustronne miejsce, w którym bezpiecznie można było oddawać się przyjemnością. Derekowi i Rebecce udało się zaszyć w opuszczonej klasie na drugim piętrze. Mieli dla siebie tylko kilka minut, ale chłopak wciąż był nieobecny myślami. Dziewczynę zaczęło to irytować, bo ostatnio poświęcała się dla tego związku. Odpuściła Młodemu już kilka razy, gdy chciał zjeść śniadanie w towarzystwie jego znajomych, a nawet spędziła godzinę w bibliotece jedynie na nauce. 

 –Co z tobą? - zdenerwowała się w końcu. 

 Długo wahał się czy coś jej powiedzieć. Ale przecież była jego dziewczyną i się starała, więc powinien jej ufać. Nawet jeżeli przyjaciele wciąż ostrzegali go przed tym związkiem. Włącznie z Jamesem, który wcześniej jawnie mu zazdrościł, ostatnio kiwnął głową, gdy Kevin wygłosił swoje standardowe kazanie na ten temat. 

 – Chodzi o moją mamę. Jest na niebezpiecznej misji – wyjaśnił w końcu, czochrając swoje włosy. 

 Wyraźnie się zaciekawiła i próbowała dopytać o szczegóły, jednocześnie trzymając go za dłoń. Ucieszył się, że wreszcie stara się go wysłuchać. 

 – Ktoś zaatakował Malfoya? – zdziwiła się szczerze, gdy wszystko jej wyjaśnił. – Ale dlaczego?

 – Nie wiemy. Przez te wybory to ściśle tajna sprawa. Nie możesz tego nikomu powiedzieć – dodał szybko.

 – Spokojnie – pocałowała go czule w usta.

 Następnego dnia rano, gdy tylko Sabrina weszła do Wielkiej Sali na śniadanie, już wiedziała, że coś się stało. Przyzwyczajona do szeptów na swój temat i sugestywnych spojrzeń, w mig zrozumiała, że pojawiła się jakaś nowa plotka na temat jej lub jej rodziny. Zręcznie wyrwała Proroka z rąk losowego pierwszoroczniaka, a jej wzrok szybko przesuwał się po literach. Z każdym kolejnym słowem jej twarz robiła się coraz bardziej czerwona, a gdy dotarła do nazwiska reportera, poczuła, że nie jest w stanie dłużej wytrzymać. Hogwart dawno nie widział tak wściekłej Sabriny Malfoy. Ludzie schodzili jej z drogi, gdy kierowała się w stronę wyjścia, a następnie schodami w górę. 

 Na grupkę najpopularniejszych dziewczyn w szkole natknęła się na czwartym piętrze. W mgnieniu oka wyciągnęła różdżkę i wycelowała nią w Rebecce Masterson.

 – Jak śmiałaś znowu to zrobić? – wycedziła przez zaciśnięte zęby. 

 – O co ci chodzi Malfoy? – głos Krukonki lekko drżał, ponieważ dobrze wiedziała, że blondynka jest zdecydowanie lepszą czarownicą. 

 – Nie udawaj większego pustaka, niż jesteś Masteroson. Kto inny mógłby znów przypadkiem donieść twojemu stryjowi plotki na temat mojego ojca? Tym razem zapłacisz mi za to.

 Uczniowie odskoczyli w tył, gdy poleciało pierwsze zaklęcie. Rebecca również zdążyła się uchylić, ale kolejna klątwa trafiła ją prosto w twarz. Czuła, że pieką ją policzki, czoło i nos. Dotknęła tych miejsc i wyczula obrzydliwe gule, które rosły z coraz większą prędkością. Z tłumu wybiegł Derek i na dzień dobry oberwał przekleństwem w brzuch, przez które zgiął się w pół. Sabrina niemal płonęła. Pojawili się Kevin i James i dopiero oni we dwójkę odważyli się ją obezwładnić. W tym samym czasie przybiegły dyrektorka i profesor McGonagall wezwane przez przyjaciółki Rebeccy. 

 – Malfoy, do mojego gabinetu! – krzyknęła River.
*
–Co ci do głowy strzeliło, żeby tej idiotce mówić o Malfoyu?! – tak wkurzonego Kevina Derek nie widział już dawno, więc nawet zdążył się przestraszyć. Co prawda miał moralniaka, ale zdecydował się o tym nie mówić. Zanim zdążył znaleźć słowa na swoją obronę, poczuł jak czyjaś pięść wbija mu się w nos. Z jego narządu węchu zaczęła lecieć krew.

Harry Potter i Piętno PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz