Rozdział 8

115 3 0
                                    

Zaczął się grudzień. Uczniowie z jednej strony myśleli już o świętach, z drugiej nauczyciele nadal nie odpuszczali im, więc pracy było coraz więcej. Żaden z Weasleyów nie dowiedział się o wypadku Amandy, ponieważ Harry nie chciał takiej samej wpadki jak z Malfoyem. Wybory Ministra, których termin wyznaczony był na początek maja, stawały się coraz większą sensacją. I choć między kandydatami toczyła się otwarta polityczna walka, to Marcus Swan nadal kręcił się wokół Sabriny. Blondynka musiała przyznać, że jego towarzystwo coraz mniej ją irytowało. Widywano ich coraz częściej razem, czy to w bibliotece, czy na spacerze na błoniach. Scorpius nadal niechętnie podchodził do tej relacji, ale jego czujność została uśpiona, ponieważ Swan zaczął wydawać się w porządku (choć nie znaczyło to, że młody Malfoy go polubił, do tego było jeszcze daleko). 

 Była jeszcze jedna osoba, która wcale nie cieszyła się z takiego obrotu sprawy. Derek, na którego Sabrina wciąż była obrażona, nie mógł z nią pogadać, ponieważ gdy tylko chciał to zrobić, pojawiał się Ślizgon i zabierał gdzieś dziewczynę. Weasley musiał więc sam pracować nad materiałem z transmutacji, dotarł do trzeciego roku i coraz bardziej bał się, że się nie wyrobi i przegra zakład. Do tego dochodziły treningi quidditcha, ponieważ choć wygrali z Krukonami, to Ślizgoni zmiażdżyli Puchonów, więc nadal byli na prowadzeniu. I została oczywiście jeszcze Rebecca, która nie widziała nic złego w swoim zachowaniu i Młody już sam nie wiedział, czego od niej chce. Obrał najlepszą taktykę jaka przyszła mu do głowy, czyli unikanie dziewczyny. Wiedział, że póki co żaden chłopak się z nią nie umówi, ponieważ krosty znikały powoli, więc twarz Masterson nie była tak idealna jak kiedyś. 

 – Dostałeś ostatnio jakiś list od ojca? – Kevin przysiadł się do młodszego brata w Pokoju Wspólnym. 

 – Nie – Derek przerzucił stronę w książce. – Wiesz o co chodzi z tym paleniem czarownic na stosie w średniowieczu?

 Kevin przyciągnął do siebie notatki brata. 

 – Widzę, że się przykładałeś do pisania – powiedział z ironią, przyglądając się koślawym rysunkom na pergaminach, które przypominały kiepskie karykatury Ślizgonów. 

– Mam gdzieś stare notatki, które dała mi Dorcas jak przygotowywałem się do SUM-ów. Jest świetna w ich robieniu i myślę, że się nie pogniewa jak je tobie teraz udostępnię, zwłaszcza, że mimo samych Wybitnych nie kontynuuje tego przedmiotu. 

 – Dzięki, przynajmniej to będę miał z głowy. 

 – Blondi nadal cię ignoruje? 

 – Ciągle łazi gdzieś ze Swanem, nawet nie ma kiedy pogadać.

 – To skoro masz teraz wolne od Masterson, to może wybierzesz się ze mną, Samem i Jamesem do Hogsmeade w ten weekend? 

 – To jest wypad? 

 Derek odwrócił głowę w stronę tablicy ogłoszeń. Był ostatnio tak pochłonięty nauką, że nie zauważył wyczekiwanej przez większość uczniów informacji.

 – Myślę, że dobrze mi to zrobi – powiedział, uśmiechając się na samą myśl spędzenia czasu z przyjaciółmi.

 Roxanne ukryta za posągiem, wycelowała różdżką w chłopaka, który stał w grupie swoich kolegów i głośno się śmiał. Obrócony był do niej plecami, więc sprawa była banalnie prosta. Zatoczyła różdżką niewielkie kółko, opuściła ją delikatnie w dół i wymówiła zaklęcie. Efekt był natychmiastowy. Poczekała w swojej kryjówce aż zamieszanie na korytarzu minie. Trwało to dobre pięć minut zanim chłopak postanowił biec do Skrzydła Szpitalnego. Czyli dokładnie w jej kierunku. Złapała go zręcznie za szatę i wciągnęła za pomnik. Był wyraźnie zaskoczony, więc nie stanowił oporu. 

Harry Potter i Piętno PrzeszłościOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz