XXI

849 40 60
                                    

 Jest was co raz więcej i moje serduszko z tego powodu jest przeszczesliwe.
Wstawiam rozdział dla was i postaram się wstawiać częściej ❤️❤️❤️

miłego czytania maleństwa ❤️

gwiazdki ⭐ i wasze komentarze jak zawsze mile widziane




        Byłam totalnie wyczerpana i jedyne o czym marzyłam to paść na łóżku i zasnąć. Jednak mój towarzysz miał inne plany. Trzymał mnie za rękę i prowadził przez jakieś pole, a ja ostatkiem sił szłam za nim.

- Daleko jeszcze? - spytałam z nadzieją, że teraz będzie inna odpowiedź niż ta z pięciu minut temu.

- Tak. Matko jaka ty jesteś dzisiaj marudna - powiedział już lekko zirytowany.

- Nogi mnie bolą. Ethan zlituj się nade mną i chociaż powiedz gdzie mnie ciągniesz. - Chłopak zatrzymał się i spojrzał na mnie z irytacją.

Uśmiechnęłam się niewinne chcąc ominąć w ten sposób jego złości. Przystanęłam z nogi na nogę i zrobiłam minę cierpiętnika, gdy tylko wzrok Ethana ani na chwilę nie odwracał się ode mnie. W pewnym momencie chłopak podniósł mnie i niósł na rękach. Przewróciłam oczami, ale wtuliłam się w niego i zaciągnęłam tym cudownym zapachem.

- Jeszcze trochę i będziemy na miejscu. Musisz kogoś poznać, a nie mogłem tam podjechać samochodem. - Spojrzałam na chłopaka ze zmarszczonymi brwiami.

- Postaw mnie na ziemi. Pójdę dalej sama. Już mnie nogi nie bolą - powiedziałam, a chłopak uczynił o co go poprosiłam. - Kogo muszę poznać? - spytałam, a chłopak zaśmiał się delikatnie.

- Zobaczysz - odparł, a ja przewróciłam oczami.

Miałam ochotę zacząć nalegać, by mi powiedział o kogo chodzi, ale uznałam, że nie będę nas zatrzymywać w połowie drogi. Zwłaszcza, że obiecałam jeszcze Victorowi, że zrobi z nim dzisiaj ten projekt. Szlam za Ethanem jak ten cielak za krową i od czasu do czasu łapałam jego dłoń, by się nie zabić po drodze.

Po jakimś czasie doszliśmy już do lepszej dróżki, która prowadziła do czyjegoś domu. Dom ten wyglądał wręcz magicznie. Jak z tych bajek o leśnych stworzeniach. Uśmiechnęłam się do siebie, gdyż całkowicie mi się podobał ten widok.

- Ethanek - wykrzyczała jakąś kobieta, idąc w naszym kierunku.

Kobieta była przepiękna i od razu mogłam stwierdzić, że jest to nie kto inny jak mama Ethana. Wysoka brunetka z figurą modelki, kroczyła wręcz tanecznym krokiem w naszym kierunku. Uśmiech miała tak idealny, że aż sama się uśmiechnęłam. Już wiem po kim Eva miała tak piękne zielone oczy.

- Cześć mamo - powiedział Nash, przytulając się do brunetki.

Kobieta spojrzała na mnie i uśmiechnęła się promiennie.

- Czy to jest ta piękna Madeleine? - spytała, wyciągając ręce w moją stronę.

- Tak. To jest dokładnie ona - odparł Ethan nie dając mi odpowiedzieć za siebie.

Mama Ethana przytuliła się do mnie, a ja całkowicie zdezorientowana oddałam przytulenie. Ojca Ethana znałam już wcześniej z tego, że robił interesy z moim ojcem. Jego mamy nie znałam, ba, nawet nigdy nie widziałam. Wiadomo było, że ona jest i żyje, ale nikt jej nie widział. Teraz stała przede mną i widziałam jak piękna to jest kobieta. Mimo swojego wieku wyglądała niczym modelka. Długie, kręcone, ciemne loki sięgały jej aż do połowy pleców, a na twarzy ciężko było się dopatrzeć dużych zmarszczek. Byłam w stanie dać jej ledwo trzydzieści parę lat, a nie ponad czterdzieści.

Angel Of DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz