II

2.6K 117 274
                                    

Tyler jechał w całkowicie nie znaną mi drogę. Mieszkam w Vegas pierdzielone osiemnaście lat, a okazuję się, że nie znam tego miasta na tyle, by wiedzieć, gdzie ten człowiek mnie wywozi. Może zawozi mnie gdzieś, gdzie w spokoju mnie zabije i zakopie moje martwe ciało. To byłby całkiem przewidywalny scenariusz. Zdążyłam zmienić szpilki na trampki, które miałam w torebce. Nie wiem, gdzie on mnie wywozi i na pewno w szpilkach zapierdzielać nie będę. Nogi mnie już bolały, a ganianie w szpilkach, do tego dość wysokich, to nie jest najlepszy pomysł.

- Czy ty możesz mi powiedzieć, gdzie ty mnie wywozisz? - Tyler uśmiechnął się. Przysięgam, że pomału traciłam cierpliwość.

Moja ciekawość była niezadowolona z tego, że trzymał mnie w niepewności. Ja muszę wiedzieć gdzie ktoś mnie zabiera i jak nie powiedzą, gdzie to będę bardzo, ale to bardzo zła. On mnie wywozil, gdzieś o prawie godzinie 22 i to jeszcze w całkiem nieznaną mi drogę, a przecież znam Vegas na tyle, by wiedzieć, że okolica ciekawa nie jest. Więc dlatego nie wiem gdzie jadę. Nigdy nie wybierałam się do "Ciemnej" strony Vegas.

- Pony nie bądź ciekawska. - wzięłam głęboki wdech.

No nie zabije go, bo przecież ludzie widzieli, że wyjeżdżałam z nim. Wszystko padłoby na mnie, a tak nie może być. W więzieniu siedzieć nie chce, a przecież to mnie czeka za umyślne zamordowanie człowieka. Jak mordować, to z głową.

W końcu zatrzymaliśmy się przed jakimś budynkiem. Totalnie nie wiedziałam gdzie ten chłop mnie wywiózł. Była to jakaś melina i jak nic zostanę tam zamordowana. Nie mam nic do Duncana, gdyby nie to, że latają plotki o tym, że wpadł w dość nietypowe towarzystwo. Cóż, sam Nash był uważany za dość niebezpiecznego typa, więc co się dziwić, że krążą plotki o Duncanie. Chociaż pewnie Duncan, to tak naprawdę dobry chłopak tylko, że zagubił się w złym towarzystwie. Anioł w tłumie demonów.

- Zginę w jakieś melinie? - Tyler zaśmiał się i po pokiwał głową.

- Ale ty jesteś głupia Pony. - chłopak wysiadł z samochodu co uczyniłam i ja.

- Jeszcze raz powiedz Pony, a zamiast martwej mnie będziesz martwy ty. - odparłam patrząc na chłopaka morderczym wzorkiem.

Serio nie lubiłam, gdy ktoś wolał na mnie Pony. Głupie i bezsensowne przezwisko. Tyler go zbytnio nadużywał i mnie tym strasznie irytował. Cieszę się, że nie muszę z nim spędzać 24/7, bo byłby już dawno martwy. Ksywka, która ani trochę mi się nie podobała, była modna w podstawówce, a nie w szkole średniej. Powinien już zmądrzeć, ale chyba zatrzymał się w rozwoju.

- Nie denerwuj się. Złość piękności szkodzi. - przewróciłam oczami.

Nie czułam się zbyt bezpiecznie tutaj, ale że byłam ogólnie odważną osobą to miałam w dupie czy zginę czy nie. Bo przecież raz się żyje nie? Tylko nie wiem, czy chce zginąć w wieku osiemnastu lat. Jeszcze tyle przede mną - studia, ślub, dzieci, własny dom z ogródkiem, kot, pies i cały możliwy zwierzyniec. Nie, jeszcze nie mogę umrzeć.

- To też już znam. Duncan postaraj się bardziej, a nie strzelasz oklepanymi tekstami. - chłopak spojrzał na mnie i uniósł brew.

- Shires, jak wejdziemy do środka, weź się nic nie odzywaj. - odparł z uśmiechem na twarzy.

Ja tu miła dla wszystkich jestem, a ten mi każe cicho siedzieć. Czy go popierdzielilo? Jak to mam siedzieć cicho?

Ale chwila. Czy w środku ktoś jest?

Rozejrzałam się po okolicy i dopiero wtedy zauważyłam gdzieniegdzie samochody. Shires, ślepa jesteś. Ślepa i głupia, bo właśnie zbliżasz się do czyśćca w zastraszającym tempie

Angel Of DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz