Witam i o zdrowie pytam.
Zbliżamy się do końca, zostały dwa rozdziały i Epilog!
Kolejny rozdział już w sobotę!!miłego czytania moje maleństwa! ❤️
Mieszałam sos od czasu do czasu zerkając na zegar, który wisiał w kuchni. Obiecałam April, że spotkamy się o czternastej i planowałam dotrzymać obietnicy. Miałam jeszcze godzinę i zamierzałam przez ten czas coś zjeść. Planowałyśmy zakupy, a to zawsze zajmuje więcej czasu. Raczej z pustym żołądkiem nie robi się dobrze zakupów.
Wyłączyłam palnik pod sosem i odcedziłam makaron. Postawiłam na coś prostego - prostego, bo znałam to na pamięć - spaghetti. Najlepsze co może być. Chociaż uważam, że moje nie jest tak samo dobre co zrobione przez moją, a przez moją babcie to już w ogóle niebo w gębie. Nałożyłam jedzenie na talerz i usiadłam przy stole. Zaczęłam przeglądać różne social media, by zabić w ten sposób samotny czas. Natrafiłam na kilka zdjęć z wczorajszego dnia, które wstawili znajomi. Na kilku z nich się znajdowałam, ale i na niektórych znajdywał się Santiago. Na sam jego widok przy moich znajomych przechodziły mnie ciarki. Wielu ludzi, którzy bawili się tego wieczoru z nim całkowicie go nie znali i brali go za kogoś kim nie był. Bardzo dobrze się maskował. Przeklęty diabeł w ludzkiej skórze.
Zaczęłam przekładać zdjęcia dalej i zastanawiać się ile z tych ludzi tak naprawdę nie było nikim ze znajomych, a po prostu jednym z posłańców Fernandeza. Gdy przeglądałam każde zdjęcie z dużą uwagą, dostałam wiadomość od Millie.
"Proszę odezwij się do mnie"
Od wczoraj nie rozmawiałam z nią nawet chwilę. Skutecznie ją omijałam, albo w jakiś sposób się wymigiwałam od rozmowy z nią. Nie chciałam słuchać jej tłumaczenie, bo najzwyczajniej w świecie potrzebowałam czasu, by przetrawić te ostatnie. Skąd miałam mieć pewność, że nie mówi tego, bo musi? Szanse na to, że kłamała były małe, ale nie zerowe. Czułam się okropnie nie ufając jej po tym wszystkim co razem przeszłyśmy. Byłyśmy nie rozdzielne praktycznie od pampersa, ale w dość krótkim czasie zdołałam stracić ufność do kogokolwiek. Potrzebowałam czasu, by móc ułożyć sobie wszystko na spokojnie.
Wzięłam głęboki wdech i usunęłam powiadomienie z ekranu. Pusty talerz odstawiłam do zmywarki i przeszłam do salonu. Zdjęcie, które zostawiłam na stoliku ostatnim razem dalej tam było. Nie ruszone, wciąż w tym samym miejscu. Zgarnęłam koc, który Tyler ładnie złożył w kostkę i schowałam do komody pod telewizorem. Podniosłam zdjęcie ze stolika i ponownie się mu przyjrzałam.
- Czy ta miłość musi być tak cholernie bolesna? - spytałam samą siebie i odłożyłam zdjęcie na stolik.
Nie wiem czemu wciąż go nie schowałam. Po prostu zawsze, gdy wchodziłam do salonu, spoglądałam na to zdjęcie, zadając sobie ciągle to samo pytanie. Widząc to zdjęcie i to co stało się z rodzicami teraz, zaczęłam się bardziej przekonywać, że mój wyjazd jest jednym z lepszych pomysłów na jakie wpadłam. Będzie bolało jak cholera, ale lepiej teraz niż później, gdy zacznę z nim życie. Gdy przyznam się do faktu, że jest mój na zawsze. Rozstanie wtedy będzie boleśniejsze niż to teraz. Już sam fakt, że sama przed sobą przyznałam się do tego, że cholernie kocham Ethana było błędem. Robiąc to naraziłam się na niemożliwie mocny ból.
Poprawiłam włosy i zerknęłam na zegarek. Miałam pół godziny na dotarcie na miejsce. Obliczyłam szybko w głowie ile czasu zajmie mi przebranie się w coś bardziej wyjściowego niż stare dresy. Szybko przebiegłam do swojego pokoju i zaczęłam szukać czegoś znośnego. Po paru minutach szperania w ciuchach wyciągnęłam pierwsze lepsze dżinsy i jasną bluzkę.
![](https://img.wattpad.com/cover/223800997-288-k65833.jpg)
CZYTASZ
Angel Of Death
Ficção Adolescente"Byłeś moim aniołem śmierci. Dla ciebie byłam w stanie zginąć." °Pretty face, dark soul° Mogą się pojawić: *przekleństwa *sceny erotyczne Nie wyrażam zgody na kopiowanie w jakikolwiek sposób książki Książka jest mojego Autorstwa. Nie jest to żaden...