Patrzyłam na przysłany plik z jednego z uniwersytetów na jakie złożyłam podanie. Informacja przyszła wcześniej, niż każdy z nas się spodziewał. Wystarczyło kliknąć i przeczytać, ale ja patrzyłam jedynie na ekran laptopa, łudząc się, że to się samo włączy.
- Jak nie klikniesz to się samo nie włączy. - Spojrzałam na bruneta, a on przewrócił oczami. - Nie bądź pizda Madeleine. Jak ty tego nie zrobisz to ja to zrobię - odparł, a ja uniosłam brew. - Zresztą zrobię to sam - powiedział i bez wahania kliknął w plik.
Spojrzałam na niego ze złością i jednocześnie dziękując mu, że mnie wyręczył. Powoli spojrzałam na ekran laptopa i zaczęłam czytać.
- O cholercia - powiedziałam. - Dostałam się na Columbia University! - krzyknęłam podekscytowana i zaczęłam klaskać z radości.
- To w Nowym Jorku tak? - upewniał się Ethan. Skinęłam głową, a chłopak uśmiechnął się blado. - Widzisz, mówiłem, że się dostaniesz - odparł już bardzo zadowolony i wtulił się we mnie.
W tym momencie dotarło do mnie, że będę od Vegas ponad cztery miliony kilometrów. Ekscytacja mnie opuściła i na jej miejsce wszedł lekki smutek. Byłam jednak na to przygotowana. Każdy uniwersytet jaki wybierałam był oddalony od Vegas ponad kilka milionów kilometrów, ale i tak odczułam ogromną tęsknotę, mimo że jeszcze nie wyjechałam.
- Wydaje mi się, że trzeba to opić - powiedział podekscytowany Gavin, podchodząc i przytulając się do mnie i do Ethana.
- Impreza! - wykrzyczał Tyler, dołączając do ogromnego przytulasa.
Będzie mi ich cholernie brakować, ale teraz już nie miałam wyboru - nigdy go nie miałam. Wyjechać musiałam czy bym się dostała, czy nie. Jeszcze czeka mnie informacja z innych uniwersytetów, ale patrząc na fakt, że możliwe, iż Millie również dostała się do Columbia University to byłam już prawie pewna, że właśnie tam pójdę.
Usłyszałam dźwięk przekręcanych kluczy i wiedziałam, że to moi rodzice wrócili z jakiegoś ważnego spotkania. Weszli do salonu i spojrzeli na nas ze zmarszczonymi brwiami. Widok czterech przytulających się osób musiał być przekomiczny.
- Dostałam się! - powiedziałam, a moja rodzicielka zaczęła piszczeć ze szczęścia. Również do nas podbiegła i wpychając się bliżej mnie, wtuliła się we mnie, olewając fakt, że reszta dalej to robiła.
- Brawo Madeleine. Jestem z ciebie taki dumny. - Spojrzałam na ojca, który w oczach miał łzy i posłałam mu najmilszy uśmiech na jaki było mnie stać.
W tamtym momencie nie miałam czasu na złość na nich. Po prostu chciałam, by cieszyli się razem ze mną. Nawet jeśli ta moja radość była połowiczna. Liczyło się to, że są szczęśliwy razem ze mną.
Przesiedzieliśmy tak jeszcze chwilę i w końcu się od siebie odsunęliśmy. Spojrzałam na wszystkich w pomieszczeniu i każdy, oprócz Ethana, ukazywał ogromną ekscytacje. Dla niego to było tak samo trudne jak dla mnie. Wiedział, że zostały już tylko cztery miesiące jak wsiądę do samolotu i stąd wyjadę. Cztery miesiące, w których jesteśmy razem, a później już nigdy nie mieliśmy się spotkać. Mieliśmy o sobie zapomnieć, jak gdyby nigdy nic między nami nie było. Bolesna wizja przykrywała moją radość, a do oczy zaczęły napływać łzy smutku, a nie radości.
Wzięłam głęboki wdech i odwróciłam wzrok od oczu Ethana, by przez chwilę jeszcze udawać, że jest wszystko w porządku i że cieszę się z tego tak samo bardzo jak oni.
- Panie Shires, raczej nie ma Pan nic przeciwko byśmy wzięli Maddy na świętowanie, tego zacnie pięknego dnia? - spytał Gavin spokojnie i bardzo grzecznie jak na niego.

CZYTASZ
Angel Of Death
Jugendliteratur"Byłeś moim aniołem śmierci. Dla ciebie byłam w stanie zginąć." °Pretty face, dark soul° Mogą się pojawić: *przekleństwa *sceny erotyczne Nie wyrażam zgody na kopiowanie w jakikolwiek sposób książki Książka jest mojego Autorstwa. Nie jest to żaden...