I

4.2K 132 531
                                    

- A może ta? - spojrzałam na Austina i uniosłam brew.

Austin Cooper był moim dobrym przyjacielem. Wysoki szatyn z Jaśniutkimi oczami był gnębiony przez innych za swoją „odmienność". Znam go od dziesięciu lat i od zawsze starałam się stać w jego obronie. Wkurzali mnie ludzie, którzy gnoją go za to, że jest gejem. Przecież to też człowiek, który posiada uczucia. Chce być kochany i kochać, a kogo to już raczej niczyja sprawa.

Siedzieliśmy z szatynem u mnie i wybieraliśmy sukienkę na kolację „biznesową" moich rodziców. Nie chciałam, ale musiałam na nią iść. Nie chciałam, tylko dlatego, że była to kolacja z rodzicami Tylera, a jak z jego rodzicami to znaczy, że i z nim. Nie miałam nic do Duncana, gdyby nie to, że kreci się w towarzystwie największych dupków w szkole, to byłby w miarę fajnym typem. Nawet zdołałabym się z nim zaprzyjaźnić, ale przez to jaki jest w towarzystwie znajomych bywa irytujące.

- Austin. Ja idę na kolacje czy do burdelu? - mój przyjaciel wybrał dość kusą sukienkę. Obcisłą mini w kolorze mocnej czerwieni.

Nie ubrałabym jej nigdy na taką kolację. Do klubu może i owszem, no ale na dość ważną kolację nie wypadało. Na takie spotkania, ubiera się w miarę eleganckie sukienki. A nie sukienki jak dla burdelmamy. Miałam takich sukienek dużo i zdawałam sobie sprawę, z tego, jak wyglądają, ale na imprezę były dobre. Mimo iż kilka razy słyszałam, że takim strojem sama się proszę o gwałt, ubierałam je, bo je lubię. Podobają mi się, a to jak się ubieramy w żadnym stopniu nie tłumaczy gwałcicieli z popełnionego czynu.

- Wyglądałabyś w niej super. Może Wyrwałabyś Duncana. - spojrzałam na chłopaka jak na debila.

Akurat nikogo z tamtego towarzystwa „wyrywać" Nie chciałam. Austinowi Tyler się w cholerę podobał. No ale Tyler jest Hetero, więc biedny Austin nic nie ugra. Próbuję coś, ale mu to nie wychodzi.

- Nikogo nie będę wyrywać. Austin kurwa to jest kolacja biznesowa, a nie randka. - wstałam w końcu z łóżka i podeszłam do szafy. Miałam sporo sukienek, ale jak zwykle był problem-która będzie dobra na kolację z Duncanami.

- Ja nie wiem, jak może nie podobać Ci się Tyler Duncan. - uniosłam brew i spojrzałam na Austina.

- A ja nie wiem jak może tobie i Mills się podobać. - odparłam, wciąż przeszukując szafę.

Millie była moją najlepszą przyjaciółką. Zawsze mogłam na nią liczyć. Gdy miałam jakiś problem-ona mi pomagała. Tak samo było z nią, gdy ona miała, problem to ja pomagałam jej. Miała z nami wybierać tę cholerną sukienkę, ale niestety musiała wyjechać gdzieś z rodzicami. Z Nią znałam się od małego. Razem przygarnęłyśmy Austina, gdy inni śmiali się z jego „odmienności". Nazwałyśmy Austina-naszym aniołem. On nas zawsze starał pogodzić, gdy my obie uparte nie byłyśmy, w stanie same się pogodzić. Był aniołem stróżem naszej przyjaźni. Jako jedyny posiadał piękne i zarazem barwne anielskie skrzydła. On chronił nas przed złą pokusą, a my chronilysmy go przed pełnymi nienawiści ludźmi.

- Tyler Duncan jest idealny. Tak sam, jak reszta jego ekipy. - przewróciłam oczami i wróciłam do szukania sukienki.

Wyciągnęłam czarną sukienkę z długim rękawem i tiulowym dołem. Koronkowy dekolt był dość delikatny, więc idealny na taką okazję. Nie za przesadnie odkryta i nie jak dla babci do kościoła na niedzielę. Chociaż w kościele trafia się taka rewia mody, że czasem się zastanawiam czy ubierają się dla Boga czy dla pastora.

- A ta? - spojrzałam na Austina. - Wydaje mi się być Dobra na taką kolację. - już po minie chłopaka wywnioskowałam, że mu się nie podoba.

- Nie. Maddie ona jest zbyt delikatna. - uniosłam brew.

Austin wybierał mi obcisłe sukienki, bądź takie, które odkrywają o wiele za dużo i uważał, że powinnam je ubierać. Dla mnie były zbyt wyzywające na takie kolacje.

Angel Of DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz