Każda minuta spędzona z tym człowiekiem doprowadzała mnie do białej gorączki. Każde słowo, które wyszło z jego ust i było skierowane do mnie, kopało jego grób. Każda docinka do mojej osoby powodowała jeszcze większą chęć mordu. Każdy triumfalny uśmiech skierowany do mnie powodował, że naprawdę byłabym zdolna wbić mu nożyczki w szyję. Każdy mierzący mnie wzrok ani trochę nie polepszał jego sytuacji.
W ciągu pięciu godzin zajęć, zdarzyłam powstrzymać się od wrednego tekstu aż czterdzieści razy. I to nie tak że liczyłam. Ja to po prostu wiem. Ten człowiek nie wie jaki gniew we mnie wzbudzał. Nie wie jaką chęć mordu budził. Robił to nałogowo. Za każdy razem, gdy z ogromnym wkurwem w oczach, patrzyłam w jego zimne tęczówki ten uśmiechał się dumnie, pokazując tym wygraną. Cieszyło go moje wkurwienie. Ethan Nash igrał z za każdym razem coraz bardziej wzniecanym ogniem. Robił wszystko by zobaczyć jak długo cierpliwa jestem. Za każdym razem, gdy mnie widział rzucał jakimś oklepanym tekstem i napawał się moja złością. Tak jakby moja złość była jego pokarmem. Czy szatan żywi się czyjąś złością? Wygląda na to, że tak.Siedziałam na ostatnich zajęciach, modląc się by Nash nie odjebał nic głupiego. Siedział zaraz za mną i albo bawił się moimi włosami, albo rysował coś palcem po moich plecach. Starałam się skupić na tym co gada nauczyciel, ale Ethan mi to utrudniał. Nie przeszkadzało mi to, aż tak bardzo, więc tylko żyłam z nadzieją, że nie zrobi nic gorszego.
- No to kto zna odpowiedź na pytanie? - spytał nauczyciel, a jako iż znałam odpowiedź uniosłam rękę ku górze, nie odrywając wzroku od zeszytu i wciąż bazgrząc w nim jakieś bzdety. - Może Pan Nash? - zrezygnowana opuściłam rękę.
Ethan zaprzestał kręcenia moich włosów. Nie odwróciłam wzroku od zeszytu. Pan Cortner podszedł do mojej ławki. Uniosłam wzrok, by na niego spojrzeć. Starszy mężczyzna przyglądał się oczekująco Ethanowi.
- Nie. - odparł Nash, a ja przeszłam kolejne załamanie.
Pan Cortner poprawił swoje okulary, kręcą przy tym głową. Spojrzał na mnie, z bardzo sympatycznym uśmiechem, a ja już wiedziałam, że poprosi mnie.
- Panno Shires. Proszę czynić honory. - odparł, a uśmiechnęłam się.
To nie tak, że byłam jakąś lizuska czy kujonka. Po prostu starałam się nie kiblować w jednej klasie. Zwłaszcza, że w tak dobrej prywatnej szkole było to niedopuszczalne. Niby chodzisz tam, bo rodzice ci płacą za nią, ale oni byle kogo nie przyjmą. Mają swoje wymogi, których się trzymają. To nie tak, że się zapłaci i już się do niej chodzi. Nie zdasz specjalnych testów, to nawet kasa nie pomoże.
- Fotosynteza to proces wytwarzania związków organicznych z materii nieorganicznej, zachodzący w komórkach zawierających chlorofil lub bakteriochlorofil, przy udziale światła. - odpowiedziałam pewnie, a Pan Cortner pokiwał z podziwem głową. Odwrócił się i skierował się na swoje miejsce.
- Pan Ethan chyba potrzebuje korków, skoro nie potrafi odpowiedzieć nawet na najprostsze pytanie. - odparł mężczyzna, a Ethan wrócił do rysowania po moich plecach.
- Jeśli miałyby być udzielane przez nią, to wątpię bym się czegoś nauczył. - odwróciłam się w stronę chłopaka z uniesioną brwią.
- No raczej takiego debila nie da się nauczyć. - syknęłam w jego stronę na tyle cicho, by tylko on to słyszał.
Ethan uśmiechnął się w moją stronę. Wyprostował się na swoim krześle i założył ręce na torsie. Mierzył mnie tymi swoimi chłodnymi ślepiami z taką arogancją, że ledwo powstrzymałam się od rzutu książka w jego stronę.

CZYTASZ
Angel Of Death
Fiksi Remaja"Byłeś moim aniołem śmierci. Dla ciebie byłam w stanie zginąć." °Pretty face, dark soul° Mogą się pojawić: *przekleństwa *sceny erotyczne Nie wyrażam zgody na kopiowanie w jakikolwiek sposób książki Książka jest mojego Autorstwa. Nie jest to żaden...