XXXIII

695 40 12
                                        

 witam witam i o zdrowie pytam!

Jest was każdego dnia coraz więcej i ja bardzo, ale to bardzo dziękuję ❤️
jesteście moją motywacją!

mama nadzieję, że rozdział wam się spodoba!

miłego czytania moje maleństwa ❤️

        - Czy to jest aby na pewno konieczne? - spytałam, trzymając skrawek spódnicy od sukienki, aby odsłonić udo. - To tylko bal do tego w szkole.

- Niby nie, ale wiesz Madeleine lepiej dmuchać na zimne. Bal w szkole, czy bal pod mostem to dalej bal, a na nich lubi się coś dziać. Zresztą wszystkie pretensje proszę mieć do Ethana nie do mnie - odparła Eve, poprawiając pas na moim udzie.

Eva przyszła dokładnie zaraz po tym jak Ramirez się rozłączył i od razu zarządziła szybkie szykowanie. Miała ze sobą cały zestaw makijażowy, jakby nie mogła użyć moich kosmetyków. Siedziałam bezczynnie dobre dwie godziny, a ona latała wokół mnie i bawiła się w makijażystkę. Po wszystkim kazała mi się ubrać, a gdy to zrobiłam przymocowała do mojego uda, na wszelki "wypadek", kaburę z bronią. Całkowicie mnie to zirytowało. Gdyby postanowili zrobić przeszukanie uczniów u mnie znaleźliby pistolet. Zostałabym oskarżona o próbę napaści w czasie balu. Jednak znając możliwości Ethana nic takiego jak przeszukanie mi nie groziło.

- To jest chore. Myślisz, że pierwszą linią obrony jaką obiorę będzie właśnie pistolet? Ja wiem, że jako osoba potrafiąca się nią obsługiwać nie powinnam mieć z tym problemu, ale celować w tarczę, a w żywego człowieka to jest różnica. Nie uważasz? - Spojrzałam na dziewczynę, która uniosłam na mnie wzrok, dalej kucając przy mojej nodze.

- Przezorny zawsze ubezpieczony. Maddy przestań na wszystko narzekać! Teraz jakby odwaliło komukolwiek to będziemy spokojni, że nic ci nie grozi. Bo raczej z tą spluwą w twoich rękach nikt nie odważy ci się coś zrobić. Zacznij myśleć - powiedziała i ostatecznie docisnęła pas. - Wydaje mi się, że już jest git. Nie uciska za bardzo? - spytała, a ja wzięłam głęboki wdech, by uspokoić swoje nerwy.

- Jest git - powiedziałam, a brunetka wyprostowała się i spojrzała mi w oczy.

- Przestań robić taką naburmuszona minę, bo zostaną ci zmarszczki. - Przewróciłam oczami i wymusiłam delikatny uśmiech, który musiał wyglądać bardziej jak grymas. - Lepiej wróć do tamtej miny, bo teraz to wyglądasz jak srający kot na pustyni.

Ponownie przewróciłam oczami i puściłam dół sukienki luźno. Tiul opadł na ziemię, przykrywając przy tym pas z bronią. Cieszyłam się, że jednak pomyślałam o dłuższej sukience. Przy krótkiej mogłoby coś wystawać, a wtedy nawet Ethan nie pomógłby mi przy rewizji. Poprawiłam jeszcze sukienkę i zarzuciłam pukiel loków na plecy. Odczułam przeszywający mnie stres i całkowicie nieświadoma czemu tak się stało, stanęłam jak wryta.

- Co jest? - spytała zdezorientowana Eve.

- Nic. Wszystko w porządku - odparłam spokojnie, gdy tylko stres mnie opuścił.

Dziewczyna wpatrywała się we mnie z uniesiona brwią. Chyba niezbyt wierzyła w to co mówię, bo potrzebowała parę minut, by na powrót wrócić do neutralnej postawy i ponownie poprawiać mój makijaż, który i tak był już idealny. Odetchnęłam z ulgą, gdy w końcu odłożyła pędzel i pozwoliła mi zejść na dół. Równe dwie godziny spędziłyśmy na przygotowaniach. Dobrze, że obie pomyślałyśmy, że taki może być bieg wydarzeń i umówiłyśmy się na wcześniejszą godzinę.

Angel Of DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz