X

1.4K 89 76
                                    

Minęły trzy dni od pierdzielonej imprezy u Evy, a ja mimo tego, iż byłam w cholerę pijana pamiętałam wszystko. W głowie odtwarzałam słowa Ethana i szukałam w nich sensu. Nie widziałam go od czasu wypowiedzenia tych słów. Byłam na tyle zszokowana, że nawet nie wiedziałam kiedy wyszedł z pokoju. Zdziwiło mnie jego zachowanie, jak i zdanie, które powiedział, a jeszcze bardziej zdziwiło mnie to, że pragnęłam by wrócił i po prostu mnie zaliczył jak jedną z tych dziwek. Źle to o mnie świadczy, ale ja tego pragnęłam. Może nie tego by być właśnie jak każda ta dziwka, a pragnęłam być tą ostatnią i tą której on będzie pragnął. Poczułam tamtego wieczora coś co było zakazane. Coś czego nie mogłam. Moje życie w jednej chwili stanęło na głowie. Przecież nie mogłam czuć aż takiej potrzeby jego bliskości. Był kimś kogo zabiłabym przy najbliższej okazji, a poczułam chęć jego bliskości.

Siedziałam na swoim łóżku, wpatrując się w czerwoną sukienkę. Za niecałe pięć godzin miałam być u Smithów i udawać szczęśliwie zakochaną nastolatkę. Tyler nie odpuścił i nawet był rozmawiać z moimi rodzicami. Bolał mnie fakt, że nawet ich okłamuje. Nie miałam z kim o tym pogadać. Millie i Austin nie mogli o tym wiedzieć. Im więcej osób w moim otoczeniu wiedziało cokolwiek o chorej ochronie, tym bardziej ona słabła. Naraziłabym tym na niebezpieczeństwo nie tylko mnie, ale i całą resztę. Nikt kto teraz był blisko mnie nie był bezpieczny, ale nie mogłam zostawić własnych przyjaciół. Za bardzo ich kochałam i tak wystarczająco zmniejszyłam kontakt z nimi.

Wstałam z łóżka i wyszłam z pokoju. Stanęłam na korytarzu i spojrzałam na Milkę. Kotka miałkneła na mój widok, a ja delikatnie się uśmiechnęłam. Puchaty ogon kotki połaskotał moją nogę. Kucnęłam i pogłaskałam Milkę.

- Maddy! Zejdź na chwilę! - Głos mojej matki rozniósł się po całym domu.

- Nawet na chwilę z córką pobyć nie mogę - powiedziałam i zeszłam na dół.

Wzrok mojej matki przeskakiwał między mną, a moim tatą. Spojrzałam na tatę, którego wzrok wręcz strzelał piorunami. Zmarszczyłam brwi i ponownie spojrzałam na rodzicielkę. Byłam zdezorientowana, nie wiedziałam o co im chodzi.

- Gdzie byłaś w środę wieczorem? - Uniosłam brew na pytanie mamy. - Tylko powiedz prawdę Madeleine - powiedziała, a mnie momentalnie oświeciło.

Patrzyłam to raz na matkę, a raz na ojca. Oboje oczekiwali odpowiedzi, a ja całkowicie nie wiedziałam co powiedzieć. Powiedziałam im, że będę u Millie, a w tym czasie opijałam się i robiłam z siebie idiotkę. Ugryzłam środek policzka.

- Nie byłaś u Millie. Byłaś u Nasha w domu! - wysyczał ojciec, a mój wzrok padł na jego niebieskie tęczówki.

- To prawda - powiedziałam, a mężczyzna wstał z miejsca - ale wolałam byście....

- Czy ty wiesz w jakim niebezpieczeństwie jesteś!? - wykrzyczał ojciec, wskazując we mnie palcem.

Pierwszy raz uniósł w taki sposób na mnie głos. Mama zazwyczaj karciła mnie za złe zachowanie, on ją uspakajał nigdy nie krzyczał. Teraz był wściekły. Przez co miałam okazję się wszystkiego dowiedzieć. Patrzyłam prosto w jego oczy. Widziałam tą złość i tę jedną iskierkę zmartwienia. Była mała, ale Silna. To ona powodowała złość i nagły wybuch ojca.

- Nie wiem, oświeć mnie - powiedziałam, wyrzucając ręce w górę.

- Nie mogę ciebie stracić, tak jak prawie straciłem twoją matkę. Fernandez nie odpuści, ja to wiem. Ale wiem też, że Ty się nie dasz. W końcu jesteś Shires - odparł już spokojniejszym tonem - Walkę do końca masz we krwi. Zapamiętaj jedno, nie każdy przyjaciel jest tak naprawdę przyjacielem. Może to być demon w skórze anioła. Musisz mieć oczy i uszy szeroko otwarte - powiedział, a ja ponownie poczułam się jak pięciolatka. Wypowiedział te same słowa dokładnie trzynaście lat temu.

Angel Of DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz