Witam i o zdrówko pytam
przede wszystkim dziękuję za to, że jest was coraz więcej. Daje mi to sporo motywacji do dalszego pisania.
Mam nadzieję, że rozdział będzie się podobał.
oczywiście komentarze i gwiazdki mile widziane ⭐❤️Miłego czytania!
Patrzyłam na wskazówki zegara, które jak na złość poruszały się wolno. Zaczęłam wystukiwać nerwowo rytm stopą. Chciałam jak najszybciej dowiedzieć się prawdy. Chciałam już wiedzieć czy Noah mówi prawdę. Z sekundy na sekundę robiłam się co raz bardziej niecierpliwa i nic mnie nie uspakajało. Nie potrafiłam się skupić nad niczym i tylko ciągle się kręciłam. Minęła godzina odkąd Noah ode mnie wyszedł, a ja czułam się jak idiotka. Nic o żadnym narzeczeństwie nie wiedziałam, a na pewno nie wiedziałam nic o interesach Ethana. Jeśli jedno i drugie się zgadzało oznaczało to, że serio jestem głupia i naiwna.
Wstałam z kanapy i zaczęłam krążyć po salonie, przegryzając przy tym swoje skórki przy paznokciach. Byłam w tym momencie tak niecierpliwa, że gdyby nie fakt, iż całkowicie nie wiedziałam gdzie Nash teraz jest, to bym do niego pojechała. Wyglądałam przez firankę z nadzieją, że może chociaż Eve się pojawi, ale nic z tego. Samochody jedynie przejeżdżały koło mojego domu, ale żaden nie zatrzymywał się na podjeździe. Byłam już tak zdesperowana, że sięgnęłam po telefon i wybrałam numer Ethana, ale i to nic nie dało - złapała mnie sekretarka.
Rzuciłam telefon na kanapę i wzięłam głęboki wdech.
- Uspokój się idiotko - powiedziałam do siebie.
To też nic nie pomogło. Moja złość przeplatała się ze smutkiem i szokiem jednocześnie. Miałam ochotę się rozpłakać, zamordować i krzyczeć w tym samym czasie, ale musiałam pozostawiać pozory normalności.
- W co oni wszyscy pogrywają. Dlaczego każdy musi coś przede mną ukrywać - mówiłam już spokojniejszym i cichszym głosem. - Dlaczego nikt nie jest ze mną szczery? - Mój głos załamywał się lekko, a niesforne łzy poleciały po policzku.
Chciałam nie wierzyć słowom Noah, ale coś w głębi duszy podpowiadało mi, że mówi on prawdę. Wariowałam przez niego tak samo jak on zwariował przez mafijny świat. To nie był ten sam Noah Dixon. Ten był totalnym kutasem z ego większym niż przyrodzenie. Bałam się go w momencie, w którym znalazł się tak niebezpiecznie blisko mnie. Tak jak nikogo się nie bałam, tak jego się w tamtym momencie wystraszyłam. W jego oczach było widać coś czego nigdy u niego nie widziałam. Coś co widziałam wiele razy u Ethana.
Usiadłam ponownie na kanapę i spojrzałam na nieszczęsny zegarek.
Szesnasta czterdzieści pięć.
Miałam wrażenie, że ta sama godzina widniała od paru godzin, ale to tylko mi czas w głowie szybko leciał, gdy tak naprawdę się ślimaczył. Przetarłam twarz dłońmi i wzięłam kolejny duży wdech.
- Jeśli się nie uspokoję to zaraz zejdę tu na zawał. - Ponownie powiedziałam do siebie.
To musiały być początku jakiejś choroby psychicznej. Możliwe, że moim przeznaczeniem jest wariatkowo, a nie studia medyczne na Columbia University. W tym momencie traciłam wiarę, że w ogóle dożyje dnia, w którym przejdę przez próg akademika. Fernandez pragnął mojej głowy, a ja nawet nie wiedziałam czemu. Ramirez pragnął mojej głowy i tu też nie wiedziałam czemu. No i teraz okazuje się, że jestem narzeczoną osoby, która sprowadza nielegalnie broń, prowadzi klub z dziwkami, prawdopodobnie macza palce przy narkotykach i miał kiedyś do czynienia z handlem ludźmi.
![](https://img.wattpad.com/cover/223800997-288-k65833.jpg)
CZYTASZ
Angel Of Death
Teen Fiction"Byłeś moim aniołem śmierci. Dla ciebie byłam w stanie zginąć." °Pretty face, dark soul° Mogą się pojawić: *przekleństwa *sceny erotyczne Nie wyrażam zgody na kopiowanie w jakikolwiek sposób książki Książka jest mojego Autorstwa. Nie jest to żaden...