III

2.2K 99 242
                                    

- Pony. Jesteś strasznie irytująca. - odparł Ethan, gdy po raz kolejny zmieniłam muzykę w radiu. Spojrzałam na niego z politowaniem.

Nie powiem z profilu też jest nieziemsko przystojny. Jakim cudem taki dupek jest taki przystojny. Zagryzłam na tą myśl wargę. Jeśli tak wygląda szatan, to ja sama się zaprowadzę do tego piekła.

- Powiedz jeszcze raz Pony, a znajdziesz się w pobliskim rowie martwy. - odparłam na co chłopak się zaśmiał.

Nie wiedziałam w tym nic śmiesznego, bo mówiłam bardzo poważnie. Żaden Ethan Nash nie jest mi straszny. Jeśli mnie wkurwi skończy martwy. Nawet jeśli później mielibyśmy spotkać się w piekle zabiłabym go, by mieć spokój na jakiś czas.

- Pony, Igrasz z ogniem. - wzięłam głęboki wdech.

Serio, każdy musiał tego używać? To było śmieszne w podstawówce, a jesteśmy w liceum. Ani to fajne, ani zabawne.

- Nie Ethan, to ty Igrasz z ogniem. - uśmiechnęłam się.

Cóż, Ethan jest uważany za dość niebezpiecznego typa, ale mi chyba krzywdy nie zrobi. Zwłaszcza, że gdyby mi coś zrobił wszystko spadłoby na niego. Aż taki głupi chyba nie jest. Właśnie. CHYBA.

- Myślisz, że się ciebie boję Shires? - chłopak spojrzał na mnie.

- A myślisz, że ja się ciebie boję Nash? - uniosłam jedna brew.

Nasza ostatnia rozmowa skończyła się tym, że rozwalił szklankę, gdy powstrzymywał się od zajebania mi w twarz. Zgniótł ją we własnej dłoni. Jego ciężko było wyprowadzić z równowagi, a mi się to udało i przeżyłam. To jest cud. Prawdziwy cud. Wkurzony Ethan, to nieobliczalny Ethan. Nie raz widziałam jak Tyler musiał interweniować, gdy ten był bliski zamordowania jednego chłopaka. U mnie skończyło się tylko stłuczoną, a bardziej zgniecioną szklanką.

- Odważna. - prychnął.

Tak jak już mówiłam, jestem odważna z natury i bardzo często mam w dupie, czy ktoś mnie zabije, czy nie. Nie dam się nastraszyć jakiemuś Ethanowi. Chociaż na sam widok tych mrożących tęczówek chciało się uciekać, ja i tak się nie dałam i nawet to, że przy nim byłam bliska omdleniu, to i tak głupio z nim dyskutowałam. Sprowadzałam na siebie swój koniec.

- Zawsze. - odparłam, na co Nash pokręcił głową.

Chcę być jak najszybciej w domu. Położyć się do łóżeczka i na następny dzień wstać wyspana o piętnastej rano. Usłyszałam dźwięk telefonu. Na początku myślałam, że to mój, ale okazało się że to Ethana. Chłopak odebrał telefon.

- Ty sobie chyba żartujesz? Dobra odwiozę Pony i przyjadę do ciebie. Musimy to jakoś odkręcić. - chłopak rozłączył się i schował telefon do kieszeni.

Był zły, widziałam to po tym jak zacisnął dłonie na kierownicy. Czy moja ciekawość teraz to dobry pomysł? Nie wydaje mi się. Spiął całe swoje ciało, a ja biłam się z myślami byle by nie spytać. Jeszcze chciałam pożyć, a Nash był aktualnie bardzo zły. Wcisnął bardziej gaz, co mi się nie podobało.

- Coś się stało? - a jednak musiałam o to spytać, bo inaczej bym nie przeżyła.

- Nie bądź ciekawska Pony. Wszystkiego dowiesz się w swoim czasie. - odparł Nash i zatrzymał się pod moim domem.

Zaniepokoiło mnie zdanie, że wszystkiego dowiem się w swoim czasie. Jeśli mnie to nie dotyczy, to czemu miałabym się dowiedzieć o tym później. Spojrzałam na chłopaka, który nie raczył obdarzyć mnie spojrzeniem. Odpięłam pas i chwyciłam za klamkę. Chciałam już wyjść, ale zatrzymałam się w miejscu przez chwilę. Spojrzałam ponownie na chłopaka.

Angel Of DeathOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz